Urząd Zamówień Publicznych proponuje, by oferty w przetargach publicznych można było składać w języku obcym. Ma to ułatwić firmom z odległych zakątków świata walkę o zamówienia. Ale pomysł budzi sporo kontrowersji - stwierdza "Puls Biznesu".

Jak zauważa prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa Wojciech Malusi, zgodnie z konstytucją językiem urzędowym jest polski.

Niepotrzebnie wychodzimy przed szereg - ocenia Zbigniew Kotlarek, szef MSF Polska, spółki portugalskiego koncernu MSF. Jak dodaje, Niemcy czy Francuzi nie pozwoliliby na składanie ofert w językach obcych.

Zamawiający też mają zastrzeżenia. "Powstanie gigantyczny bałagan, bo samorządy będą musiały zatrudnić ogromną liczbę tłumaczy, co tylko podniesie koszty przetargu" - mówi Marek Wójcik ze Związku Powiatów Polskich.

"Decyzję w kwestii języka będzie podejmował zamawiający" - uspokaja samorządowców rzeczniczka UZP Anita Wichniak-Olczak.

Według Urzędu nowe regulacje mogą zwiększyć konkurencję w przetargach. Jak mówi rzeczniczka UZP, obowiązek składania dokumentów też w języku polskim - tak jak jest teraz - może zniechęcać zagraniczne podmioty do ubiegania się o kontrakt.