Ostatnia zmiana w podatku VAT zaproponowana przez Ministerstwo Gospodarki jest istotna, ale z w żaden sposób nie rozwiązuje problemów przedsiębiorców. Im najbardziej przeszkadza stopień skomplikowania przepisów. Są skomplikowane do tego stopnia, że gubią się w nich nawet urzędnicy skarbowi.

Małe firmy nie będą musiały odprowadzać podatku VAT od faktur, za które nie dostały wcześniej pieniędzy - tak w największym skrócie można opisać propozycję Ministerstwa Gospodarki, którą zajmował się wczoraj rząd. Raczej nie ma wątpliwości, że wejdzie ona w życie, chociaż początkowo przeciwstawiał się jej minister Jacek Rostowski. Zmiana powinna ułatwić prowadzenie działalności części przedsiębiorców, którzy dzisiaj muszą płacić VAT, nawet jeżeli kontrahent nie wywiąże się z umowy i nie zapłaci za wykonaną usługę czy towar.

Jak pokazuje raport Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor, tylko 35 procent firm dostaje pieniądze w terminie. Najgorzej sytuacja wygląda w branży budowlanej oraz turystycznej, gdzie opóźnienia w płatnościach są najdłuższe i często zagrażają stabilności finansowej przedsiębiorstw.

Na pierwszy rzut oka propozycja wydaje się więc korzystna, jednak prawdziwe problemy z podatkiem VAT leżą zupełnie gdzie indziej. - "Cóż, ustawę o VAT po prostu należałoby napisać od nowa" - mówi Andrzej Sarna z Instytutu Studiów Podatkowych Modzelewski i Wspólnicy. - "Na dzień dzisiejszy do jej przepisów powstało ponad sto tysięcy interpretacji. Nic dziwnego, że nie są w stanie się w niej połapać ani przedsiębiorcy, ani sami urzędnicy."

Andrzej Sarna przypomina, że przepisy regulujące kwestie z podatkiem VAT w całej swojej historii były już nowelizowane ponad czterdzieści razy. Część najnowszych zmian wejdzie w życie 1 grudnia tego roku, kolejne 1 stycznia 2013 roku, a jeszcze następne z początkiem lipca. To efekt w sumie trzech projektów zmian, które powstawały w tym samym czasie, w ogromnej mierze na potrzeby dostosowania naszych przepisów do reguł unijnych.

- "Nie oszukujmy się. Ustawy o VAT nie da się napisać tak, by była zrozumiała dla wszystkich. Nie znaczy to jednak, że nie dałoby się zrobić tego prościej, dbając przede wszystkim o stabilność systemu podatkowego w Polsce" - zauważa Jerzy Martini, ekspert z rady podatkowej przy PKPP Lewiatan. - "W tej chwili mamy bowiem do czynienia z sytuacją wręcz odwrotną, w której wprowadza się kolejne zmiany bez ich dokładnego przemyślenia. A pociąga to za sobą chociażby dodatkowe koszty szkoleń zarówno dla pracodawców jak i dla urzędników."

Zapytani przez Money.pl eksperci zamykają problemy związane z podatkiem VAT w kilku podstawowych obszarach: po pierwsze, sposoby rozliczania się przez przedsiębiorców, po drugie niejasności związane z mnogością zasad odliczeń podatku VAT i wreszcie terminy oczekiwania na jego zwrot. To wszystko pozostawia nie tylko pole do wielu różnych interpretacji przez urzędników, ale również daje możliwość nadużyć, na których straty ponosi z kolei budżet państwa. Przy tych problemach nawet kwestia samego zróżnicowania stawek podatku VAT wydaje się mało skomplikowana.



Dariusz Borczyk prowadzi firmę "Dompol", zajmującą się produkcją części meblowych. Zatrudnia około 80 osób i większość produkcji sprzedaje na eksport, głównie do Niemiec i Wielkiej Brytanii. Zapytany o podatek VAT zauważa, że jednym z największych problemów eksporterów są w tej chwili długie terminy oczekiwania na zwrot podatku z urzędu skarbowego. - "Załóżmy, że kupujemy towar na początku lipca i płacimy za niego pełny VAT. Potem produkujemy i sprzedajemy nasze produkty za granicę po zerowej stawce. W praktyce zwrot podatku z towaru kupionego w lipcu dostaniemy dopiero w październiku" - tłumaczy prezes Borczyk.

Według niego, to zdecydowanie za długo, bo przez ten czas firmy zamiast inwestować we własny rozwój, niejako finansują działalność administracji państwowej. Zgadza się z nim Katarzyna Rola-Stężycka z firmy księgowej Tax Care. - "Ten termin powinien być krótszy. Pozwoliłoby to na lepsze odzwierciedlenie zasady neutralności podatku VAT. Obecnie przez ten czas to przedsiębiorca de facto ponosi ekonomiczny ciężar podatku" - uważa.

Na problemy związane z terminami rozliczania VAT zwraca też uwagę Jerzy Martini z PKPP Lewiatan. Chodzi jednak nie o sam zwrot podatku przez urząd skarbowy, a termin jego płatności przez przedsiębiorstwo. Zauważa, że po wprowadzeniu forsowanych obecnie przez resort finansów zmian, na przykład przedsiębiorstwa budowlane w praktyce będą musiały regulować go miesiąc wcześniej niż dotychczas. A to może oznaczać dla nich dodatkowe problemy z zachowaniem płynności finansowej, zwłaszcza w okresie kryzysu w branży budowlanej.

- "Rząd robi teraz zasłonę dymną proponując zmiany dla małych firm, a tak naprawdę bocznymi drzwiami wprowadza przepisy, które mogą zwiększyć problem zatorów płatniczych" - twierdzi Jerzy Martini.

Specjaliści twierdzą również, że w ustawie jest sporo absurdów, na przykład konieczność prowadzenia ewidencji osób, którym firma wręczyła nieodpłatnie prezenty, których wartość jest wyższa niż 10 złotych, ale nie przekracza 100 złotych rocznie.

- "Są to wartości niezmieniane od lat i w związku z tym niedostosowane już do realiów gospodarczych. Resort finansów zamierzał podnieść te kwoty dwukrotnie od nowego roku, jednak ze względu na konieczność domknięcia budżetu na 2013 rok wycofał się z tej propozycji" - zauważa Katarzyna Rola-Stężycka z Tax Care. - "Tego problemu nie ma z prezentami o wartości poniżej 10 złotych." Pytanie tylko, jakie drobne prezenty mają obecnie wartość mniejszą niż 10 złotych.

Łukasz Pałka, Money.pl