Prosument, a więc obywatel produkujący zieloną energię w mikroinstalacji, to nie przedsiębiorca. Państwo nie może więc nakładać na niego obowiązków, jak gdyby był profesjonalistą. Takie stwierdzenia pojawiają się w uwagach do projektu nowelizacji ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE), którego konsultacje społeczne się właśnie zakończyły.

Dziennik Gazeta Prawna
Ustawa ma zmodyfikować przepisy wprowadzone tzw. poprawką prosumencką do ustawy o OZE (Dz.U. z 2015 r. poz. 478). Zgodnie z jej brzmieniem (mającym obowiązywać od 1 stycznia 2016 r.) każdy, kto zamontuje mikroinstalację, ma mieć gwarancję, że wytworzony prąd będzie kupowany po stałej cenie przez 15 lat. Stawka zależeć ma od wielkości i rodzaju instalacji. W ocenie branży dzięki tak ustalonym taryfom gwarantowanym najlepsze inwestycje będą mogły zwrócić się już po 8–10 latach.
Propozycja zmian przedstawiona przez Ministerstwo Gospodarki zakłada jednak obniżenie taryf dla części technologii – w tym dla najpopularniejszej na rynku fotowoltaiki. Nowela wprowadza przy tym możliwość podwyższenia stawek minimalnych (do granic określonych w projekcie) – w tym celu producent zielonego prądu musiałby jednak wykazać, że wyższa cena jest konieczna dla zachowania rentowności jego projektu.
W ocenie podmiotów biorących udział w konsultacjach zaproponowany sposób udowadniania, że podwyżka jest konieczna, jest nie do zaakceptowania. „Wprowadzenie skomplikowanego wzoru, na podstawie którego wytwórcy energii w mikroinstalacjach będą mogli dokonać obliczenia przewidywanych kosztów wytworzenia energii i starać się o otrzymanie ceny zakupu energii wyższej niż minimalna, jest skandaliczne” – czytamy w stanowisku Związku Stowarzyszeń Polska Zielona Sieć.
W jej ocenie przepisy skierowane do obywateli powinny być przejrzyste i maksymalnie uproszczone. Natomiast zmiana zaproponowana przez resort gospodarki nie tylko ogranicza wsparcie dla OZE, ale i też skutecznie odstrasza od wystąpienia o jego udzielenie.
Podobne stanowisko prezentuje również m.in. Związek Banków Polskich. Jego zdaniem ustawodawca powinien rozważyć zasadność stosowania jednej ceny. Wprowadzenie przedziału wartości oraz konieczności dokumentowania potrzeb wyższych cen jest bowiem „niepotrzebnym skomplikowaniem procesu, trudnym do wykonania i wdrożenia dla odbiorcy tych przepisów, a dodatkowo wiąże się z koniecznością rozbudowy systemu kontroli”.
Dlatego też ZBP postuluje wycofanie się z proponowanych zmian.
Etap legislacyjny
Projekt ustawy po konsultacjach społecznych