Syty głodnego nie zrozumie. Ta prawda ludowa z wyjątkową siłą sprawdza się każdego 1 marca, kiedy organy rentowe rozpoczynają wysyłanie decyzji o waloryzacji świadczeń. W tym roku prawie wszyscy pobierający renty i emerytury otrzymają dodatkowo 36 zł. Dla jednych będzie to znaczna kwota, u drugich trudny do zauważenia na bankowym koncie dodatkowy dochód.



Dopiero osoby pobierające świadczenia powyżej 5299,97 zł otrzymają większą kwotę, której wysokość będzie liczona procentowo od ich faktycznych rent i emerytur. Niestety nawet w tym drugim przypadku zwiększenie będzie niewielkie. A to wszystko dlatego, że tegoroczny wskaźnik waloryzacji odpowiada inflacji w poprzednim roku kalendarzowym, która decyzją rządu została zwiększona o 20 proc. realnego wzrostu płac w ubiegłym roku. Problem polega na tym, że zgodnie z danymi ogłoszonymi przez GUS w lutym br. poziom ubiegłorocznej inflacji jest zerowy. Tym samym wskaźnik waloryzacji wynosi zaledwie 100,68 proc. Owe niecałe 0,7 proc., to efekt przeliczenia realnego wzrostu płac (3,4 proc.) przez 20 proc. I tak oto waloryzacja mieszana stała się tylko wydmuszką. Procentową podwyżkę emerytur będą mieć tylko osoby otrzymujące najwyższe świadczenia. Poza służbami mundurowymi takich osób w ZUS jest naprawdę niewiele.
A przecież miało być tak pięknie. W ubiegłym roku rząd reklamował, że od marca będzie waloryzacja płacowo-kwotowa. Zakładano, że emerytury i renty zostaną podwyższone w marcu przyszłego roku o 1,08 proc. podstawy wymiaru, ale nie mniej niż o 36 zł. Planowano, że dzięki zastosowaniu nowej formuły waloryzacji procentowo-kwotowej korzystniejszy sposób wyliczenia dotyczyć będzie wszystkich świadczeń do wysokości 3333 zł miesięcznie.
Dlaczego przeforsowano waloryzację mieszaną? Otóż rząd chciał przechytrzyć Trybunał Konstytucyjny. W 2012 roku (wyrok z 19 grudnia 2012 r., sygn. akt K 9/12) sędziowie trybunału uznali, że waloryzacja kwotowa jest możliwa tylko w przypadku ustawy incydentalnej – obowiązującej przez rok. Sędziowie podkreślili wówczas, że ustawodawca nie może ignorować tego, że osoby otrzymujące najniższe świadczenia są spychane w strefę skrajnego ubóstwa.
W 2012 r. waloryzację kwotową otrzymało 53 proc. wszystkich osób pobierających pieniądze z różnych systemów, których wysokość renty lub emerytury nie przekraczała 1480 zł. Dzisiaj zagwarantowaną wypłatę (36 zł) otrzyma aż 90 proc. świadczeniobiorców.