Już pojawiają się głosy, że 36 złotych podwyżki to mało. Decyzji rządu broni Iwona Śledzińska-Katarasińska. Posłanka PO przekonuje, że bez rządowego projektu, po waloryzacji większość emerytów dostałaby zaledwie 10 złotych. Wyjaśnia, że podwyżki świadczeń są uzależnione od wysokości inflacji. SLD proponuje, by najniższa emerytura wynosiła tysiąc złotych brutto. Rzecznik partii Dariusz Joński przypomina, że Sojusz taki projekt ustawy przygotował i złożył w Sejmie. Poseł dodaje, że 36 złotych to zbyt mała podwyżka świadczeń emerytalnych.
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak ocenia, że zaproponowana przez rząd tak zwana mieszana waloryzacja jest lepszym rozwiązaniem, niż procentowa, zależna od poziomu inflacji. Przypomina, że w 2007 roku rząd Jarosława Kaczyńskiego wypłacił emerytom waloryzację kwotową. Projekt nowelizacji ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych podwyższa również o kwotę 36 złotych świadczenia i zasiłki przedemerytalne. Zakłada też rozszerzenie kręgu członków rodziny, którym będzie przysługiwał zasiłek pogrzebowy. Mają go otrzymywać także dziadkowie, dzieci w rodzinie zastępczej oraz osoby, nad którymi ustanowiono opiekę prawną. Przyjęty dzisiaj projekt zmian w prawie jest realizacją obietnic, które w Sejmie złożył jeszcze poprzedni premier Donald Tusk.