Trudniej będzie uzyskać najlepszą ocenę A+ za prowadzenie prac badawczych, dzięki której można dostać dodatkowe pieniądze. Punktację podwyższą natomiast zyski z wynalazków.
Minister prześwietli jednostki naukowe / Dziennik Gazeta Prawna
To niektóre zmiany, które proponuje resort nauki w ocenie parametrycznej jednostek naukowych. Naukowcom nie podoba się to, że nowe reguły przedstawia tuż przed sprawdzeniem, jak w ostatnich latach radziły sobie uczelnie i instytuty. Uważają, że ministerstwo zmienia zasady gry w jej trakcie. Zwolennicy zmian twierdzą natomiast, że obecny system prowadzi do sytuacji, kiedy wszyscy ślepo liczą punkty, zamiast skupić się na nauce.
Świecka tradycja
Raz na cztery lata rząd sprawdza, jak radzą sobie jednostki naukowe: uczelnie, instytuty badawcze i placówki Polskiej Akademii Nauki. Ocenia poziom prowadzonych przez nie prac badawczych, a potem na tej podstawie wydziela dla nich dotację. Jednostki mogą zostać przydzielone do jednej z czterech kategorii: A+ (najlepsze), A, B, C (najsłabsze). Im wyższa ocena, tym wyższa dotacja.
W 2017 r. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego przeprowadzi kolejną weryfikację instytucji naukowych, a teraz tuż przed jej rozpoczęciem zmienia zasady ich oceniania. Nowe reguły zaproponowało w projekcie rozporządzenia w sprawie przyznawania kategorii naukowej jednostkom naukowym i uczelniom, w których zgodnie z ich statutami nie wyodrębniono podstawowych jednostek organizacyjnych. Ma wejść w życie 1 stycznia 2017 r.
– To u nas staje się już świecką tradycją, że tuż przed rozpoczęciem oceny resort zmienia zasady gry – ubolewa prof. Leszek Rafalski, przewodniczący Rady Głównej Instytutów Badawczych. – Przecież placówki naukowe oceniane są za dorobek z ostatnich lat i przy prowadzeniu działalności biorą pod uwagę, które przedsięwzięcia będą lepiej punktowane. Od tego zależy np., czy będą bardziej stawiać na publikacje, czy na wdrożenia, bo to wpływa na ich ocenę, a tym samym na to, czy resort przyzna im wyższą dotację – wyjaśnia.
Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego podkreśla, że zmiany przedstawione w projekcie nie są radykalne. – Rzeczywiście resort nie stawia wszystkiego na głowie, ale przedstawiony dokument liczy około 200 stron. Pytanie, czy nie ma w nim haczyków – zastanawia się prof. Leszek Rafalski. Nowością jest to, że resort nauki chce lepiej punktować te instytuty, które sprzedają swoje wynalazki. Proponuje podwyższenie punktacji za przychody z komercjalizacji wyników badań naukowych lub prac rozwojowych do 1 pkt za każde 30 tys. zł przychodu, a nie za każde 50 tys. zł, jak było dotychczas.
– Mimo że uważam, iż nie powinno się zmieniać zasad gry w jej trakcie, to w tym przypadku sam zabiegałem o modyfikację przepisów – przyznał dr Piotr Dardziński, wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego. Ma to zwiększyć motywację jednostek do prowadzenia działalności innowacyjnej.
Najlepsi z najlepszych
Trudniej będzie też uzyskać najwyższą kategorię A+. Do tej pory taką oceną mogło się pochwalić niespełna 40 jednostek z niemalże tysiąca. Resort widocznie chce, aby do tej grupy mogły się zaliczać tylko najwybitniejsze, elitarne placówki. Zgodnie z projektem rozporządzenia minister zamierza wprowadzić zasadę, że kategoria ta może być przyznana jednostce, która znajduje się wśród 15 proc. placówek najwyżej ocenionych w kryterium osiągnięcia naukowe i twórcze lub która uzyskała w jego ramach ocenę o wartości nie mniejszej niż 85 proc. najwyższej oceny w swojej grupie.
Ponadto Komitet Ewaluacji Jednostek Naukowych będzie się kierował dodatkowymi wymogami. To na ich podstawie eksperci wskażą, które jednostki zasługują, by znaleźć się w elicie, czyli w kategorii A+. Przykładowo są tam: liczba wysoko cytowanych publikacji naukowych czy też udział w tworzeniu strategicznej infrastruktury badawczej.
– Obecnie wśród jednostek, którym przyznano najwyższą kategorię A+, są takie, które na to nie zasługują. Zatem dobrze, że resort stawia dodatkowe warunki, które pozwolą wyłonić najlepszych z najlepszych – zauważa prof. Andrzej Jajszczyk z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.
Ekspert zwraca również uwagę, że niektóre jednostki naukowe, zamiast skupić się na nauce, ślepo gonią za punktami, aby uzyskać jak najwyższą kategorię naukową. – Szefowie instytutów oczywiście muszą dbać o finanse placówki, ale taka pogoń prowadzi do sytuacji, że naukowiec woli opublikować cztery przeciętne artykuły naukowe, niż zająć się jednym niepewnym badaniem, bo może się okazać, że nic z tego nie wyjdzie. Tymczasem jednostki, które nie podejmują ryzyka, nie mają szans rywalizować z najlepszymi na świecie. Dlatego system powinien działać w ten sposób, że te instytuty i uczelnie, które robią dobre badania naukowe, nie powinny się obawiać, że zostaną słabo ocenione – dodaje prof. Andrzej Jajszczyk.
Etap legislacyjny
Projekt w trakcie uzgodnień międzyresortowych