– Nowy projekt zmian w algorytmie podziału dotacji dydaktycznej może mieć fatalne konsekwencje dla mniejszych i średnich ośrodków akademickich – alarmuje Aleksander Temkin, przewodniczący KKHP. – Problemem nie są rozwiązania zawarte w tym projekcie, lecz tempo, w jakim ministerstwo zamierza je wprowadzić – dodaje Temkin. Mają one bowiem obowiązywać już od przyszłego roku.
Co zakłada projekt? Na przykład zmniejszenie grup zajęciowych do 12 osób. – To oznacza, że uczelnie masowo mogą pozbywać się studentów, aby osiągnąć ten wskaźnik. Możliwe, że jeżeli nowe zasady naliczania dotacji wejdą w życie w 2017 r., to placówki będą oblewać studentów już podczas zimowej sesji egzaminacyjnej – ostrzega Temkin. Tak drastycznego efektu można by uniknąć, gdyby resort wprowadził przepisy przejściowe. Wówczas zamiast pozbywania się studentów, uczelnie po prostu przyjmowałyby ich z roku na rok mniej.
Druga krytykowana zmiana to zmniejszenie tzw. stałej przeniesienia, czyli kwoty dotacji, która przechodzi na kolejny rok. Do 50 proc. z obecnych 65 proc.
– Budżety, zwłaszcza mniejszych szkół wyższych, są bardzo napięte. Wprowadzenie tak dużej zmiany bez żadnego okresu przejściowego może nawet doprowadzić do zwolnień – mówi Piotr Stec z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Opolskiego.
Przedstawicieli środowiska akademickiego nie uspokaja zaproponowany przez ministra mechanizm osłonowy – w ciągu roku wysokość dotacji dla uczelni nie będzie mogła spaść o więcej niż 5 proc. – To niewielkie pocieszenie, bo to są przecież i tak ogromne pieniądze. Nie mówimy, że zmiany, które proponuje resort, nie są pożądane. Zgadzamy się, że należy wypracować takie mechanizmy, które zahamują spadek jakości kształcenia. Ale ministerstwo zmienia zasady gry w jej trakcie. To tak jakbyśmy do tej pory grali w szachy, a resort proponuje brydża – mówi Stec.
Komitet wytyka też ministerstwu, że poza założeniami proponowanego algorytmu nie przedstawia symulacji, jak wpłynie on na budżety poszczególnych szkół.
– Resort na pewno ma je przygotowane i wie, że zmiany uderzą przede wszystkim w małe i średnie uczelnie. Nie zachwieją one natomiast budżetem dużych ośrodków akademickich takich jak Uniwersytet Warszawski czy Jagielloński – mówi Temkin. I zapewnia, że jeżeli resort otworzy się na debatę z przedstawicielami szkół, to można jeszcze zaproponowany algorytm dopracować tak, aby był akceptowany przez akademików.