Fakt, że to szkoły wyższe zajmują się weryfikacją sytuacji finansowej studenta i ustalają różne kryteria dostępu do pomocy, to połączenie socjalistycznego absurdu z ordynarną niesprawiedliwością - mówi Marcin Chałupka, prawnik, ekspert ds. szkolnictwa wyższego.

Czy komornik może zająć pieniądze na stypendia, które znajdują się na koncie uczelni?

Wbrew optymistycznym zapewnieniom Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW) istnieje takie ryzyko. Artykuł 831 k.p.c. co prawda wyłącza spod egzekucji sumy przyznane przez Skarb Państwa na specjalne cele, w szczególności stypendia. Ale, choć nie jestem specjalistą prawa egzekucji, to raczej student otrzymujący te sumy jest w tym przypadku chroniony, a nie przyznająca je uczelnia. Ponadto nie ma wyłączenia, jeśli wierzytelność egzekwowana powstała w związku z urzeczywistnieniem tych specjalnych celów, a chyba można sobie wyobrazić spory kredyt na stworzenie systemu obsługi informatycznej dla realizacji zadań w zakresie pomocy materialnej. Jego niespłacenie przez uczelnię aktywizuje komornika.

Czy obowiązek gromadzenia środków na pomoc materialną na wyodrębnionym koncie załatwi problem?

Aby wyłączyć środki spod egzekucji administracyjnej – zgodnie z art. 8 ust. 1 pkt 15 ustawy o postępowaniu egzekucyjnym w administracji – muszą się one znajdować na wyodrębnionym rachunku bankowym. Nawet nakaz prowadzenia takowego nie wykluczy jednak ich przelania na inne konto uczelni. Wówczas przestaną być wyodrębnione.

Czyli uczelnie po prostu trzymają te pieniądze na innych rachunkach, dlatego komornicy je zajmują?

Na nieprawidłowości w tym zakresie wskazywały MNiSW i Najwyższa Izba Kontroli. Warto przypomnieć słowa dyrektora Grzegorza Buczyńskiego z NIK, który wskazał, że na 11 uczelniach publicznych i prawie na wszystkich uczelniach niepublicznych nie przestrzegano obowiązujących przepisów przy przyznawaniu pomocy materialnej dla studentów i doktorantów. Chodzi o nieterminową wypłatę świadczeń lub przyznawanie stypendiów niezgodnie z ustalonymi regulaminami. Podkreślił też, że wiele uczelni opóźniało, czasami znacząco – o kilka miesięcy, a nawet dłużej – wypłatę pomocy, a komisje stypendialne działały często niezgodnie z prawem. NIK ujawniła, że skala tego zjawiska pozwala mówić o poważnych nieprawidłowościach, a nie jedynie o uchybieniach. Są one zaskakujące, bo przecież wypłata stypendiów to tak prosta czynność.

Jak temu zapobiec?

Skargi do ministerstwa czy zawiadomienia do prokuratury niewiele tu pomogą. Problem opóźnień w przyznawaniu lub wypłacaniu przyznanych już świadczeń jest znany od lat, tak jak i możliwe tego przyczyny. Rzecznik praw studenta (RPS) nie zostawił na systemie stypendialnym i jego działaniu suchej nitki w swoim raporcie na ten temat. Szkoda tylko, że opublikował go tuż po nowelizacji ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym z 2011 r. Ponownie z listą wad systemu Parlament Studentów RP (PSRP) wystąpił w Sejmie we wrześniu 2012 r. Mimo to nie słyszałem, by PSRP domagał się przy okazji planowania kolejnej nowelizacji gruntownych jego zmian czy choćby wprowadzenia odsetek z urzędu od nieterminowo wypłacanych studentom świadczeń. Czekanie z istotnymi zmianami na kolejną strategię dla szkolnictwa wyższego to marnowanie czasu i pieniędzy podatnika.

Uważa pan, że szkoły wyższe nie powinny zajmować się pomocą materialną?

System takiego wsparcia w uczelniach to jak bony na żywność przyznawane przez komisje klientów w supermarketach. Idea, że szkoły wyższe powinny zajmować się weryfikowaniem sytuacji finansowej studenta i mogą ustalać różne kryteria świadczeń finansowanych przez podatnika, to połączenie socjalistycznego absurdu z ordynarną niesprawiedliwością. Do tego dochodzą kłopotliwe dla studentów, ale i uczelni, niejasności i zawiłości regulacyjne wymagające orzeczeń sądów i specjalistycznej wiedzy prawniczej oraz zbyt częste zmiany reguł ustawowych naruszające zaufanie do ich racjonalności i sprawiedliwości (np. zmiana zasad stypendiów za wyniki czy projekt odejścia od kłopotliwej, ale już oswojonej w praktyce fikcji samodzielności finansowej studenta). Być może aktywność komorników zachęci w końcu do wyprowadzenia tego cyrku z uczelni.

A co ze stypendiami rektora dla najlepszych studentów (dawniej naukowymi)?

Nie widzę przeciwwskazań, by uczelnie kreowały oparte na własnych kryteriach systemy i stypendia motywacyjne. Ale skoro konstytucja RP nakazuje wspierać raczej biednych niż zdolnych, więc takie świadczenia powinny opierać się na środkach własnych uczelni. Tym bardziej że znane jest zjawisko ocen windowanych po to, by większa grupa studentów uzyskała stypendium. Ponadto piątka na prawie nie musi być tyle samo warta co piątka na archeologii czy na fizyce. Nie mówiąc już o subiektywizmie oceniania poszczególnych wykładowców. Dla przykładu czy zgodzilibyśmy się na system pomocy społecznej, w którym jej wysokość dla danej osoby wynika z subiektywnej oceny pracownika ośrodka pomocy społecznej?

To może w ogóle pomoc materialna dla studentów powinna być ograniczona?

Proszę zauważyć, że bezzwrotna pomoc stypendialna staje się czasem kluczowym argumentem wyboru studiów, w tym kolejnego kierunku. Uważam, że utrzymywanie z pieniędzy podatnika kształcenia, po którym absolwent nie ma szans na samodzielne zarobkowanie, jest marnotrawstwem, na jakie nas nie stać. A zachęcanie do trwania na takich studiach to już czysta aberracja. Dlatego uważam, że pomoc finansowa podatnika dla studentów, wymagana obecnie konstytucją, powinna być przede wszystkim zwrotna, a wyjątkowo umarzana, zaś studia odpłatne dla wszystkich, a nie tylko dla statystycznie biedniejszych czy mniej zdolnych, jak dziś.