W rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria prof. Daria Nałęcz, wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego tłumaczy, że polskie szkolnictwo wyższe zostało podzielone na dwa typy uczelni. Ogólnoakademicki ma przygotowywać do pracy akademickiej i naukowej, podczas gdy uczelnie zawodowe mają ułatwić studentom wejście na rynek pracy. Teraz szkoły z tej drugiej grupy będą miały obowiązek organizowania praktyk zawodowych.
– W tej reformie chodzi o to, żeby nie oszukiwać, nie mamić, że jeżeli skończysz socjologię, to będziesz wybitnym profesorem socjologii, bo będziesz nim, jeśli włożysz w to maksimum swojej pracy i jeżeli skończysz uczelnię, gdzie ten kierunek jest właściwie wykładany. Natomiast możesz skończyć socjologię też w szkole zawodowej, ale nauczysz się wtedy prowadzić wywiad, ankietę, nawiązywać kontakt z człowiekiem, badać zjawiska społeczne. Nabędziesz inny zestaw umiejętności – tłumaczy prof. Nałęcz.
Według niej szczególne znaczenie dla reformy szkolnictwa wyższego ma bliższa współpraca uczelni ze środowiskiem biznesowym. Obowiązek prowadzenia praktyk zawodowych to tylko jeden z elementów. Równie ważne jest nawiązywanie kontaktów, a także to, by przyszli pracodawcy mieli wpływ na program kształcenia.
Resort chce również umożliwić pracodawcom prowadzenie zajęć. Jak podkreśla prof. Nałęcz, dzięki temu studenci będą korzystać zarówno z teoretycznej wiedzy naukowców, jak i praktycznego doświadczenia przedsiębiorców.
– Myśmy już na to się zgodzili, przygotowaliśmy takie rozwiązania prawne w ramach reform 2011 roku. Powstają też konwenty, nowe zupełnie struktury zarządzania uczelnią, do których zapraszani są właśnie przedstawiciele pracodawców. Mamy dobre przykłady, jak Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Elblągu, która oferuje półroczne praktyki wszystkim młodym ludziom. Czyli to jest możliwe – zaznacza prof. Nałęcz.
Wiceminister mówi, że zmiany są efektem uwag zgłaszanych pod adresem polskiego systemu szkolnictwa wyższego. Obejmują one wszystkie kierunki studiów, ale efektów nie należy się spodziewać zbyt szybko. Prof. Nałęcz podkreśla, że pierwszy rocznik studentów rozpoczął naukę w nowym systemie rok temu, czyli dopiero za dwa lata absolwenci studiów licencjackich trafią na rynek pracy. Wprowadzenie dwustopniowych studiów oraz wzrost znaczenia pierwszego stopnia, czyli studiów licencjackich, to również efekt prowadzonych reform systemu szkolnictwa wyższego.
Resort nie chce koncentrować się tylko na wybranych rodzajów studiów, ale zamierza promować takie kierunki, które są innowacyjne i dostosowane do potrzeb rynku pracy. Nadrzędnym celem jest ułatwienie znalezienia pracy absolwentom.
– Konkursami na najlepsze programy kształcenia obejmujemy wszystkie kierunki, poza tymi, które są objęte standardami, ale wszystkie społeczne, humanistyczne, techniczne, ścisłe, przyrodnicze, rolnicze – ponieważ zależy nam na tym, żeby dostęp do pieniędzy publicznych miały te uczelnie, które wymyślą najlepszy program, nie o określonym profilu – podkreśla prof. Nałęcz. – Zależy nam przede wszystkim na jakości. To jest najważniejsze nasze przesłanie, bo uważamy, że ciągle jeszcze jesteśmy na drodze poszukiwania dobrej jakości, dobrego pomysłu edukacyjnego, stwarzania dobrych narzędzi i dobrego partnerstwa z otoczeniem.