Pacjenci wymagający np. wszczepienia endoprotezy mają mieć lepszy dostęp do wyrobów medycznyc h. Ponadto reprezentujące ich organizacje mają uczestniczyć w procesie ustalania ich refundacji .
Jak będą wyglądały dopłaty po zmianach / Dziennik Gazeta Prawna
Te same pieluchomajtki, soczewki czy warte miliony złotych urządzenia sprzedawane są dziś w bardzo różnych cenach. Zdarza się, że ten sam wyrób w refundacji jest kilka razy droższy niż sprzedawany na wolnym rynku. Kolejny problem to brak kontroli jakości, przez co NFZ dopłaca także do kiepskiego sprzętu.
Jednak propozycja resortu zdrowia, by do wyrobów medycznych zastosować mechanizmy, które sprawdziły się przy refundacji leków – wzbudziła sporo kontrowersji. Wprowadzenie urzędowych cen i oceny wyrobów pod względem jakości zostało ostro skrytykowane zarówno przez część pacjentów, obawiających się podwyżek, jak i placówki medyczne oraz producentów. W efekcie do projektu nowelizacji ustawy refundacyjnej zgłoszono rekordową liczbę uwag – ponad 170. Część z nich została uwzględniona przez resort.
Na rękę chorym
DGP dotarł do nowej wersji projektu, który może trafić na Radę Ministrów już w najbliższych tygodniach. Znalazły się w niej zapisy korzystniejsze dla pacjentów niż wynikające z pierwotnego dokumentu – m.in. kilkadziesiąt tysięcy osób z wyłonioną stomią ma wpisane ustawowo otrzymywanie wyrobów za darmo (w granicach limitu).
Ponadto rozwiana zostanie część obaw, że urzędnicy będą sami decydowali o tym, które wyroby są dobre i powinny być refundowane. Zgodnie z projektem w proces ten mają być zaangażowani również lekarze konsultanci z różnych dziedzin medycyny oraz sami chorzy. Ponadto, co bardzo ważne, limit dopłat przez NFZ do wyrobu nie będzie ustalany w oparciu o najtańszy spełniający kryteria, lecz ten, który cieszył się popularnością wśród potrzebujących.
– Przyjęte rozwiązanie zakłada, że podstawę limitu będzie stanowił wyrób średniej klasy. W praktyce po wprowadzeniu ceny urzędowej pacjent uzyska w niższej cenie dostęp do dobrej jakości produktów, a płatnik zaoszczędzi na wydatkach. Niezależnie od tego, że sam proces refundacji doprowadzi do ograniczenia asortymentu oferowanych produktów, z rynku znikną urządzenia najtańsze, niekiedy bardzo niskiej jakości – mówi Wojciech Szefke, prezes Organizacji Pracodawców Przemysłu Medycznego „Technomed”.
– Dobrze, że ministerstwo przeprowadziło prawdziwe konsultacje, wydłużając nawet ich czas o dodatkowy miesiąc – stwierdza inny z ekspertów. Dodaje, że projekt ustawy, który widział już po zmianach, uwzględnia wiele z uwag, ale równocześnie zachowuje najważniejsze propozycje. – Porządkuje rynek – przyznaje. Przy czym jego zdaniem ustawa powinna być okresowo oceniana pod kątem wpływu na sytuację pacjenta, ale i płatnika – czyli obecnie NFZ. I w miarę potrzeb nowelizowana.
Obawy budziło też to, że wyroby dopasowywane do pacjenta, np. protezy kończyn, gorsety czy aparaty słuchowe wymagające regulacji, będą traktowane jak standardowe. W efekcie pacjentowi trudniej byłoby otrzymać produkt dostosowany do jego potrzeb. – Zgodnie z zaproponowanymi zmianami minister zdrowia może określić m.in. procedurę doboru produktu. To z pewnością podniesie jakość świadczonych usług – twierdzi Wojciech Szefke. – O ile stara wersja projektu mogła zostać zdefiniowana w słowach „kupujemy najtaniej”, to po zakończeniu procesu negocjacji społecznych możemy powiedzieć, że resort zdecydował się finansować „jakość za rozsądną cenę” – dodaje.
Szpitalna rewolucja
Większemu dostępowi pacjentów do jakości mają też służyć zmiany w finansowaniu i doborze wyrobów stosowanych w szpitalach. Choć to, czy poprawią, czy wręcz pogorszą sytuację chorych, będzie wiadomo dopiero wtedy, gdy będą gotowe odpowiednie rozporządzenia.
Teraz ani wymagający leczenia, ani NFZ nie mają wpływu na to, np. jakie soczewki są stosowane przy zabiegach. Wystarczy, że spełniają minimalne wymagania. W efekcie szpitale, które otrzymują obecnie jedną stawkę za operację zaćmy i soczewkę, zamawiają często najtańsze, by jak najwięcej zarobić na procedurze. Po zmianach NFZ będzie płacić osobno za operację (czy zabieg), a osobno za użyte urządzenie. Ponadto pacjent będzie mógł za dopłatą wybrać lepszy produkt – np. soczewkę – i zapłacić tylko różnicę w cenie. Teraz takiej możliwości nie ma. Co więcej, gdy kupuje lepszy wyrób, musi także płacić za operację. – Ustawodawca pierwszy raz w historii kreuje narzędzia zabezpieczające wysoki standard i światową jakość produktów finansowanych ze środków publicznych. Dzięki nowym przepisom pacjent będzie mógł podjąć świadomą decyzję w sprawie swojego leczenia – wyjaśnia Szefke.
Powolne zmiany
Projekt ustawy musi jeszcze przyjąć rząd, a następnie parlament. A to oznacza, że najpewniej zostanie ona opublikowana wiosną. Jeśli pod uwagę weźmiemy jeszcze to, że niektóre jej przepisy wejdą z pięciomiesięcznym vacatio legis, pierwsi pacjenci skorzystają z nowej regulacji najwcześniej w III kw. 2017 r.
Ponadto resort już zapowiada, że nowe procedury – dotyczące poszczególnych grup wyrobów – będą wchodziły stopniowo, co może trwać lata. Ma to zapewnić spokojny przebieg zmian i czas na ocenę produktów.
Na pierwszy ogień – jak wynika z zapowiedzi wiceministra zdrowia Krzysztofa Łandy – mają pójść środki absorpcyjne. Teraz ich ceny nie są w ogóle regulowane. Ponadto szybsze wdrożenie nowych procedur planowane jest m.in. dla aparatów słuchowych. Obecnie znikoma część pacjentów korzysta z tych w całości refundowanych.
Etap legislacyjny
Projekt po konsultacjach