Na rozpoczęty w lipcu 2013 roku rządowy program finansowania zapłodnienia pozaustrojowego przeznaczono z budżetu ministerstwa zdrowia 260 milionów złotych. Według początkowych założeń, miał obowiązywać do końca czerwca przyszłego roku. Na przedłużenie programu do 2019 roku z budżetu państwa zostaną przeznaczone 304 miliony złotych.
Wiceminister Radziewicz-Winnicki przekonuje, że program leczenia niepłodności odniósł bardzo duży sukces. Mówił o skuteczności programu wynoszącej - jego zdaniem - niespotykanie na świecie wysoki wynik 31 procent. Jak twierdzi, w obecnej sytuacji nie ma też problemu z nadliczbowymi zarodkami. Finansowaniu in vitro z budżetu sprzeciwia się PiS. Stanisław Karczewski z PiS jest zdziwiony, że w końcówce urzędowania minister zdrowia podejmuje decyzję o przedłużeniu programu. Wicemarszałek Senatu krytykuje taki ruch i nazywa go nieprzemyślanym. "Decyzja pana ministra jest bardzo przedwczesna, niepotrzebna i zła" - powiedział Karczewski.
Wczoraj (01.11) weszła w życie ustawa o leczeniu niepłodności. Wiceminister zdrowia Igor Radziewicz-Winnicki mówi, że przepisy chronią zarodki. Zakazane jest niszczenie zarodków zdolnych do prawidłowego rozwoju. Grozić będzie za to nawet do 5 lat więzienia. Zabrania się tworzenia zarodków w celach innych niż pozaustrojowe zapłodnienie. Zgodnie z ustawą, do sześciu ograniczona jest także liczba zapłodnionych komórek jajowych. W najbliższym czasie z wykonywaniem zabiegów w przychodniach może być problem. By działać, kliniki muszą bowiem zdobyć z ministerstwa zdrowia specjalny certyfikat, którego nie mogły uzyskać wcześniej.