Bartosz Arłukowicz zapewnił, że wnioski będą dokładnie sprawdzane. - Chodzi o to, by zagwarantować bezpieczeństwo pacjentkom i zarodkom - mówił. Jak dodał, dzięki programowi będzie można sprawdzić, w jakiej jakości przeprowadza się zabiegi in vitro w danej klinice. Podkreślił, że Polska jest jednym z ostatnich państw w Europie, w których procedura zapłodnienia pozaustrojowego nie została uregulowana. - To jest symboliczny moment, w którym niepłodność zaczyna być traktowana jako choroba, a in vitro jako skuteczna metoda leczenia - mówił minister.
Do rządowego programu kwalifikowane będą kobiety do 40 roku życia, które udokumentują, że od roku bezskutecznie leczą niepłodność. Z refundacji nie będą mogły skorzystać panie, które miały problemy z donoszeniem wcześniejszych ciąż. Nie przewidziano także dawstwa komórek jajowych lub plemników od innych osób.
Rządowy program zakłada refundację 3 prób zapłodnienia pozaustrojowego dla jednej pary. Terapia hormonalna na razie nie będzie refundowana.