Sejmowa komisja ustawodawcza uznała w czwartek za dopuszczalne dwa projekty PiS zakazujące stosowania metody in vitro. Oznacza to, że prace nad nimi będą kontynuowane.

Zgodnie z regulaminem Sejmu komisja może większością trzech piątych głosów w obecności co najmniej połowy członków zaopiniować projekt jako niedopuszczalny. Wówczas marszałek Sejmu może nie nadać projektowi dalszego biegu. Chociaż w czwartek większość członków komisji głosowała za uznaniem projektów za niedopuszczalne, to jednak ten wniosek nie zdobył wymaganej regulaminem większości.

Projekty zakazujące in vitro złożyli posłowie PiS: przewodniczący sejmowej komisji zdrowia Bolesław Piecha i Jan Dziedziczak.

Projekt Piechy - o zakazie zapłodnienia pozaustrojowego i manipulacji ludzką informacją genetyczną - zakazuje tworzenia embrionu ludzkiego poza organizmem kobiety. "W żadnym przypadku nie jest dopuszczalna zgoda na niszczenie istnienia ludzkiego na jakimkolwiek etapie jego rozwoju. Konsekwencją jest etyczny sprzeciw wobec zapłodnienia pozaustrojowego in vitro" - podkreślono w uzasadnieniu do projektu.

Według autorów projektu "także praktyka kriokonserwacji (mrożenia) jest nie do pogodzenia z szacunkiem należnym embrionom ludzkim". Projekt zezwala natomiast na adopcję już utworzonych zarodków.

Zgodnie z projektem zastosowanie metody in vitro miałoby być karane grzywną, ograniczeniem wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Ingerencje w genom ludzki, powodujące jego dziedziczne zmiany, podlegałyby karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Ta sama kara obowiązywałaby za klonowanie.

Proponowane rozwiązania mają także "chronić godność, życie i integralność genetyczną człowieka". Zakazują ponadto działań powodujących śmierć embrionu ludzkiego oraz odpłatnego lub nieodpłatnego rozporządzania embrionem.

Projekt miałby również wprowadzić ochronę informacji genetycznej. Zgodnie z nim zakazane miałyby być wszelkie ingerencje w genom ludzki, rodzące jego dziedziczne zmiany, tworzenie chimer i hybryd oraz klonowanie człowieka. Niedopuszczalne miałyby być też "wszelkie praktyki eugeniczne".

W myśl projektu - powołana miałaby zostać Polska Rada Bioetyczna jako organ opiniodawczo-doradczy przy premierze. Rada miałaby wypowiadać się w sprawach etycznych, prawnych, ekonomicznych i społecznych związanych z rozwojem biomedycyny i biotechnologii. Premier powoływałby w skład Rady po jednej osobie wskazanej przez: prezydenta, Prezesa Polskiej Akademii Umiejętności, Prezesa Polskiej Akademii Nauk, Naczelną Radę Lekarską, Konferencję Episkopatu Polski, Polską Radę Ekumeniczną, oraz do 4 innych osób.

Drugi projekt - o ochronie genomu ludzkiego i embrionu ludzkiego - wprowadza, jak czytamy w jego uzasadnieniu, "zakaz powodowania śmierci embrionu ludzkiego". Zakłada też zakaz tworzenia embrionów poza organizmem kobiety. Autorzy projektu podkreślają, że jest on w 90 proc. zgodny z projektem Piechy. Proponowane rozwiązanie odrzucają metodę in vitro i promują naprotechnologię.

Premier Donald Tusk i minister zdrowia Bartosz Arłukowicz zapowiedzieli w październiku, że zapłodnienie in vitro będzie finansowane w ramach programu zdrowotnego. Obecnie w MZ trwają prace nad projektem programu.

Refundacja ma być dostępna dla par (nie tylko małżeństw), które udokumentują, że od roku bezskutecznie leczą niepłodność. Program przewidziany jest na 3 lata; ma objąć 15 tysięcy par. Koszt pierwszego pół roku funkcjonowania programu - od lipca do końca 2013 r. - to ok. 50 mln zł. W następnych latach ma to być kwota dwukrotnie wyższa. Premier zapowiedział, że dalsze losy programu będą zależały od zapisów ustawy, która ma powstać w ciągu pierwszych trzech lat działania programu.

Nad ustawą w sprawie in vitro pracuje zespół klubowy PO. Jak wynika z zapowiedzi jego członków, będzie ona miała charakter ramowy. Posłowie PO podkreślają, że w obecnej sytuacji nie ma potrzeby umieszczania w ustawie szczegółów dotyczących in vitro, gdyż zostaną one określone przez ekspertów w przygotowywanym programie zdrowotnym.