Na razie ten jeden z czołowych ośrodków pediatrycznych na Śląsku normalnie przyjmuje pacjentów. Od grudnia jednak wszystkim pracownikom bezterminowo obniżono pensje o 12 proc., co zostało źle przyjęte przez załogę, ale ma dać ok. 3 mln zł oszczędności rocznie. Wprowadzana jest także jeszcze bardziej rygorystyczna polityka lekowa.
Narodowy Fundusz Zdrowia zapewnia, że kontrakt będzie renegocjowany i szpital dostanie pieniądze za nadwykonania "w uzasadnionych przypadkach". Decyzja o zapłacie za wszystkie nadwykonania na oddziale hematologii i onkologii już zapadła. 400 tys. zł ma wpłynąć na konta szpitala do połowy grudnia.
Chorzowskie centrum ma długi - tzw. zobowiązania wymagalne, czyli takie, których termin płatności już minął, w wysokości 5 mln zł. Suma tegorocznych nadwykonań to na tę chwilę 5,6 mln zł. Do końca roku wzrośnie do 8 mln zł.
"Jesteśmy zakładnikiem NFZ. Musimy przyjmować dzieci, bo ich nieprzyjmowanie byłoby niemoralne. Nikt tu sztucznie nie zawyża nadwykonań - 90 proc. przyjęć w naszym szpitalu to przypadki ostre, reszta planowe, ale przecież konieczne. Żadna matka nie oddaje z własnej woli dziecka do szpitala, rodzice wręcz się przed tym bronią" - powiedział podczas czwartkowej konferencji prasowej dyrektor szpitala Grzegorz Szpyrka.
Dodał, że jeśli szpital nie otrzyma co najmniej 60-70 proc. pieniędzy za nadwykonania, grozi mu "finansowa katastrofa", co uderzy w pacjentów, bo "zaburzy proces leczenia". Jeśli strata szpitala będzie zbyt duża, jego organ założycielski, czyli chorzowski samorząd, musi zgodnie z przepisami przekształcić placówkę, pokrywając jednocześnie jej długi.
"W takiej sytuacji nie mogę wykluczyć, że nie będziemy kontynuować działania oddziałów, które stale generują straty" - powiedział Szpyrka. Jak mówił, takim oddziałem, przynoszącym co roku stratę ok. 1,5 mln zł, jest leczący chorujące na nowotwory dzieci oddział hematologii i onkologii. Jego zdaniem to efekt zbyt niskiej wyceny realizowanych tam świadczeń. "Będę apelował do konsultanta wojewódzkiego i krajowego o przyjrzenie się jeszcze raz tym wycenom" - zapowiedział.
Rzecznik śląskiego oddziału NFZ Jacek Kopocz poinformował PAP, że po stronie płatnika jest "dobra wola" zapłacenia za świadczenia wykonane w Chorzowie. "Dzieci były zawsze naszym priorytetem. Dyrektor musi przedstawić dokumentację, my ją przeanalizujemy i w uzasadnionych przypadkach zapłacimy za nadwykonania. Ponieważ konieczna jest analiza dokumentów, nie sposób powiedzieć teraz, ile szpital dostanie pieniędzy, nie sądzę jednak, by zaistniała groźba destabilizacji placówki" - powiedział.
Sytuacja chorzowskiego szpitala dramatycznie pogorszyła się w tym roku. Ubiegły rok szpital zamknął stratą w wysokości 5 mln zł, NFZ zapłacił za 60 proc. ubiegłorocznych nadwykonań. Na ujemny wynik miała również wpływ ostatnia inwestycja szpitala - drugiego na Śląsku ośrodka diagnostyki izotopowej, co miało być źródłem dochodów szpitala. Kontrakt już drugi rok jest jednak niski - pracownia wykonuje badania przez 1,5 dnia w tygodniu. Dyrektor broni jednak zasadności inwestycji twierdząc, że liczba badań w pracowni musi rosnąć, bo to kierunek rozwoju nowoczesnej medycyny.
"Dyrektorzy nie pytają nas o zasadność planowanych inwestycji, jesteśmy stawiani przed faktem dokonanym - nowej usługi diagnostycznej czy oddziału. Nie wszystko da się zakontraktować" - powiedział Kopocz.
Rocznie chorzowski szpital przyjmuje ok. 15 tys. pacjentów, kolejne 30 tys. leczy się w działających przy nim poradniach.