Sugerujemy, żeby pacjenci, zwłaszcza w pierwszym okresie funkcjonowania systemu elektronicznej weryfikacji uprawnień świadczeniobiorców, mieli przy sobie na wszelki wypadek dotychczasowe dokumenty (RMUA). Gdyby się okazało, że w systemie pojawi się komunikat o braku uprawnień, to taki dokument będzie ich potwierdzeniem. - mówi prezes NFZ Agnieszka Pachciarz.

Jak przebiegają testy elektronicznego systemu weryfikacji uprawnień pacjentów do świadczeń, który ma funkcjonować od 1 stycznia?

Agnieszka Pachciarz: Same testy przebiegają bez większych problemów. Zależałoby nam jednak na większym zainteresowaniu świadczeniodawców już teraz. Od 1 stycznia bowiem powinni zapewnić pacjentowi możliwość elektronicznej weryfikacji uprawnienia do świadczeń na podstawie numeru PESEL. Im wcześniej świadczeniodawcy przystąpią do testów, tym sprawniej przebiegnie wdrożenie systemu. Wcześniej też powinni poznać system pracownicy rejestracji. Jest on bardzo prosty, ale warto wcześniej być przygotowanym. Namawiamy, żeby sprawdzać system już teraz i nie czekać do ostatniej chwili. W niektórych województwach do testów przystąpiła duża liczba świadczeniodawców, w niektórych to zainteresowanie jest mniejsze. Obecnie w testach uczestniczy ponad 6 tysięcy świadczeniodawców.

Na ile nowy system uprości pracę w rejestracji przychodni i szpitali?

Są dwa sposoby korzystania z systemu elektronicznej weryfikacji uprawnień świadczeniobiorców. Świadczeniodawcy mogą logować się do systemu za pomocą własnego oprogramowania, sporządzonego według instrukcji NFZ, lub poprzez aplikację dostępną online. W ciągu kilku sekund po zalogowaniu i wpisaniu PESEL pacjenta pojawia się informacja o jego uprawnieniu. To znaczące uproszczenie i dla pacjenta, i dla świadczeniodawcy.

Czy zatem od 1 stycznia nie będą potrzebne już dokumenty potwierdzające ubezpieczenie, np. RMUA?

Sugerujemy, żeby pacjenci - zwłaszcza w pierwszym okresie funkcjonowania systemu - mieli przy sobie na wszelki wypadek dotychczasowe dokumenty. Gdyby się okazało, że w systemie pojawi się komunikat o braku uprawnień, to taki dokument będzie ich potwierdzeniem. Jednak także bez dokumentów będzie można otrzymać świadczenia na podstawie złożonego oświadczenia. Z pewnością więc taki system będzie dla pacjentów wygodniejszy. Do tej pory często zdarzało się, że bez dokumentu potwierdzającego ubezpieczenie, pacjenci nie mogli otrzymać planowego świadczenia.

Oświadczenie podpisane przez pacjenta będzie przesłanką do udzielenia świadczenia oraz do zapłaty przez NFZ świadczeniodawcy. To Fundusz będzie sprawdzał wiarygodność złożonych oświadczeń. Jeżeli okaże się, że pacjent posiadał uprawnienie do świadczeń, a nie został zgłoszony do ubezpieczenia przez pracodawcę, nie poniesie żadnych kosztów. Jednak pacjent powinien wyjaśnić u swojego pracodawcy, dlaczego nie został zgłoszony do ubezpieczenia. Trzeba też podkreślić, że w samym dostępie do świadczeń nic się dla pacjentów po 1 stycznia nie zmienia.

Czy NFZ informuje pacjentów o planowanych zmianach?

Prowadzimy kampanię informacyjną. Zorganizowaliśmy konferencje prasowe w oddziałach wojewódzkich NFZ. Planujemy także dwa dni otwarte w oddziałach Funduszu. Wtedy pacjenci będą mogli zapoznać się z tym, jak funkcjonuje system, jak również sprawdzić swój status ubezpieczeniowy.

Kiedy pacjenci będą mogli sami sprawdzać online swój status ubezpieczeniowy?

Takie rozwiązanie będzie dostępne dla pacjentów w przyszłym roku. Każdy pacjent, który będzie chciał zalogować się do systemu, wcześniej powinien zgłosić się do swojego wojewódzkiego oddziału NFZ z dowodem osobistym po odbiór osobistego identyfikatora i hasła. Na ich podstawie będzie mógł logować się do panelu, w którym potwierdzi nie tylko to, czy jest ubezpieczony, ale będzie mógł także zobaczyć, np. listę swoich wizyt lekarskich, hospitalizacji i badań diagnostycznych. W wielkopolskim oddziale Funduszu taki system funkcjonuje już od dwóch lat.

Mija blisko rok od wejścia w życie ustawy refundacyjnej. Jak pani ocenia jej funkcjonowanie? Pojawiają się analizy mówiące, że nowe przepisy pozwoliły NFZ zaoszczędzić około 2 mld zł na refundacji leków.

Rzeczywiście, przez trzy kwartały tego roku wydaliśmy na leki apteczne mniej niż przewidywaliśmy w planie finansowym. Zapisana w planie kwota jest jednak przeznaczona na wszystkie leki - kupowane w aptekach, ale także te, które są podawane w ramach chemioterapii czy programów lekowych. Środki, które pozostają z refundacji aptecznej przesuwamy np. na chemioterapię. Inną sprawą jest to, że bieżący rok - jako pierwszy, w którym obowiązują nowe przepisy - nie jest reprezentatywny do wyciągania jakichkolwiek wniosków. To nie są więc oszczędności, nie ograniczamy tutaj finansowania.



Według niektórych ekspertów mniejsze wydatki NFZ na refundację to skutek tego, że lekarze w obawie przed karami za niewłaściwe wypisywanie recept, częściej niż przed wejściem życie ustawy refundacyjnej, przepisują pacjentom leki pełnopłatne.

Nie ma wiarygodnych danych, które potwierdzałyby tę tezę. Obawy niektórych środowisk lekarskich dotyczące nadmiernego karania za niewłaściwe wypisywanie recept okazały się bezpodstawne. Oczywiście, prowadzimy kontrole, ale np. w pierwszym kwartale bieżącego roku było mniej kar niż w poprzednim roku o tej samej porze. I nie ma kar za drobne błędy, np. brak PESEL.

Czy są jakieś problemy z kontraktowaniem świadczeń na przyszły rok?

Kontraktowanie na 2013 r. obejmuje w skali kraju ponad 3 proc. środków z planu finansowego. W zdecydowanej większości przypadków będzie to więc tylko aneksowanie umów wieloletnich. W ambulatoryjnej opiece specjalistycznej, tam gdzie będą przeprowadzane konkursy, wprowadzamy nowe zasady kontraktowania. Premiowane będą placówki, które prowadzą poradnie umożliwiające kompleksowe leczenie pacjenta. Chodzi np. o możliwość wykonania w tej samej placówce badań endoskopowych, tomografii komputerowej, rezonansu magnetycznego.

Kiedy zostanie uruchomiona ustawowa rezerwa ogólna NFZ?

Rezerwa ogólna - około 600 mln zł - zostanie uruchomiona w najbliższym czasie zgodnie z zapisami ustawowymi. Pieniądze umożliwią pokrycie deficytu, który powstał w związku z mniejszymi wpływami ze składki na ubezpieczenie zdrowotne niż zakładał plan finansowy na 2012 r.

Jak według pani - po szczegółowym zapoznaniu się z funkcjonowaniem NFZ - powinna wyglądać reforma Funduszu?

Główny kierunek zmian - decentralizację - zapowiedział już minister zdrowia. Potrzebne jest usamodzielnienie oddziałów, ale także zwiększenie nadzoru nad nimi. Chodzi nawet nie o większe kompetencje oddziałów, ale o zwiększenie ich odpowiedzialności. Oddziały NFZ powinny sprawnie reagować na bieżące potrzeby zdrowotne mieszkańców. Jednak muszą być nadzorowane przez jedną instytucję, która będzie gwarantowała równy dostęp do świadczeń na terenie całego kraju.

Czy myśli pani o instytucji na kształt np. Komisji Nadzoru Finansowego?

Tak. W ogóle warto popatrzeć, gdzie i jak ten nowoczesny nadzór funkcjonuje. NFZ uczestniczy w pracach Ministerstwa Zdrowia nad reformą, ponieważ jako płatnik ma dużo doświadczeń i uwag z nich płynących. Jednak decyzję w tej sprawie podejmie rząd, a Narodowy Fundusz Zdrowia będzie realizował przyjęte w tej kwestii ustalenia.

Czy zmieni się finansowanie świadczeń zdrowotnych w 2013 r.?

Określa to zatwierdzony już plan finansowy NFZ. Staramy się na leczenie pacjenta patrzeć kompleksowo. Chcemy zwiększyć finansowanie świadczeń tam, gdzie w ostatnich latach doszło do pewnych w tym względzie zaniedbań - chodzi o rehabilitację, opiekę paliatywną i zakłady opiekuńczo-lecznicze. Właśnie te dziedziny uzupełniają kompleksowość leczenia, bo dotyczą pacjentów, którzy nie wymagają już leczenia szpitalnego, ale nadal z przyczyn zdrowotnych nie są w stanie samodzielnie funkcjonować. Chcemy także poprzez zwiększenie finansowania wzmocnić oddziały intensywnej terapii. Prowadzimy też analizę procedur zabiegowych tak, by kontrakty otrzymywały oddziały, które rzeczywiście je wykonują.

Jaka jest skala nadwykonań szpitali za 2012 r.?

A.P.: Należy podkreślić, że coraz więcej świadczeniodawców potrafi zbilansować swoją działalność w ramach podpisanego kontraktu. Niemniej w dalszym ciągu są zgłaszane roszczenia dotyczące zapłaty za nadwykonania. Obecnie jest to kwota 1 mld zł, ale połowa jej zbilansuje się przez niewykonania zakontraktowanych świadczeń. Zgodnie z ustawą NFZ w przypadku nadwykonań płaci tylko za świadczenia ratujące życie, które w zależności od oddziału stanowią od 6 proc. do 30 proc. zgłaszanych roszczeń.