Chodzi o umowy z NFZ na wypisywanie recept refundowanych, które do 30 czerwca mają zawrzeć lekarze prowadzących prywatne praktyki. W umowie tej są także zawarte kary za błędne wypisanie recepty. Wzór takiej umowy określił swoim zarządzeniem były szef NFZ Jacek Paszkiewicz.
NRL wezwała medyków do niepodpisywania umów na nowych warunkach. Rekomendowała też, by od 1 lipca wypisywali pełnopłatne recepty, czyli nie określali na druku poziomu odpłatności pacjenta.
To jest ważna deklaracja pana ministra, bo zgodna z postulatem samorządu lekarskiego. Usłyszeliśmy też od ministra zdrowia wolę zmiany, a także zmian strukturalnych w funkcjonowaniu NFZ - podkreślił w środę Kozakiewicz
Dodał, że Arłukowicz uzależnił zmiany w umowie od wyboru nowego prezesa NFZ i zadeklarował ze swej strony pilne działania, aby ta procedura zakończyła się jak najszybciej.
Kozakiewicz zapowiedział, że ostateczną decyzję w sprawie planowanego protestu podejmie NRL, która zbiera się w piątek w Lidzbarku Warmińskim.
Ocenił, że wydanie zarządzenia NFZ z wzorem umowy przewidującym karanie lekarzy za błędnie wypisane recepty było samowolą prezesa NFZ. Dodał, że przygotowując wzór nowej umowy prezes nie uwzględnił ani uwag samorządu lekarskiego, ani tych zgłaszanych przez ministra zdrowia.
Jeszcze w lutym Nadzwyczajny Zjazd Lekarzy, a następnie NRL rekomendowały lekarzom, by nie zawierali z NFZ od 1 lipca nowych umów, jeżeli będą w nich zapisy o karach umownych za wypisanie recepty nieuzasadnionej udokumentowanymi względami medycznymi lub niezgodnej z uprawnieniami pacjenta. Z kolei świadczeniodawcom, czyli przychodniom i szpitalom, rekomendowano wysyłanie do NFZ wniosków o zmianę warunków obowiązujących umów.
Spotkanie w sprawie planowanego protestu lekarzy, którzy od 1 lipca zapowiadają wypisywanie tylko pełnopłatnych recept, także w środę zorganizowała Rzecznik Praw Pacjenta Krystyna Kozłowska. Uczestniczył w nim m.in. Arłukowicz, p.o. prezes NFZ Zbigniewa Teter oraz doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego ds. zdrowia Maciej Piróg.
Po spotkaniu Kozłowska powiedziała dziennikarzom, że pacjenci, którzy po 1 lipca będą mieli problemy z otrzymaniem od lekarzy recept na leki refundowane, powinni zgłaszać to dyrektorom szpitali lub przychodni, a jeśli to nie poskutkuje - powiadamiać jej biuro.
Rzecznik przypomniała, że obowiązek wypisywania recept na leki refundowane jest zawarty w kontrakcie, który lecznice podpisują z NFZ. Fundusz może nałożyć karę na świadczeniodawców, którzy się z niego wywiązują - do wysokości 2 proc. wartości kontraktu. Dodała, że także ona może wszczynać postępowania wyjaśniające w przypadku stwierdzenia naruszenia zbiorowych praw pacjenta. Gdy świadczeniodawca nie odstąpi od tego naruszenia, może zostać nałożona na niego kara w wysokości do 500 tys. zł.
Poinformowała także, że podczas spotkania rozmawiano o rozwiązaniu, które umożliwiłoby pacjentom dostęp do prawidłowo wypisanych recept pomimo protestu lekarzy. Nie chciała jednak mówić o szczegółach.
Kozłowska zaapelowała także do lekarzy, by odstąpili od zapowiadanej formy protestu i mieli na uwadze dobro pacjenta. Pozostali uczestnicy spotkania nie chcieli wypowiadać się dla prasy.
Według MZ do 8 czerwca 36 proc. lekarzy prowadzących prywatne praktyki podpisało umowy.