Naczelna Rada Lekarska zarekomendowała, aby wszyscy medycy od początku przyszłego miesiąca wypisywali tylko pełnopłatne recepty na leki refundowane. Powodem protestu jest zapis o karach dla lekarzy za błędy na tych drukach, wprowadzony do ich umów z NFZ.
NRL zaapelowała, aby do protestu przystąpili wszyscy lekarze, bez względu na rodzaj zatrudnienia i miejsce pracy. Leków ze zniżką mają nie przepisywać nie tylko w prywatnych gabinetach, lecz także przyjmując pacjentów w szpitalu lub przychodni. Ci, którzy przystąpią do protestu, nie będą umieszczać na receptach adnotacji o uprawnieniach pacjenta do refundacji. To będzie oznaczało, że pacjent zrealizuje ją w aptece tylko ze 100 proc. odpłatnością. Jednak lekarze, mimo rekomendacji samorządu, mają jeszcze nadzieję, że protestu da się uniknąć.
– Jest jeszcze czas na podjęcie rozmów i uniknięcie chaosu, tylko musi szybko zostać wybrany nowy prezes – uważa Andrzej Matyja, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Krakowie.
Bartosz Arłukowicz, minister zdrowia, zapewnia że procedura jego wyboru dobiega końca. Natomiast Zbigniew Teter, p.o. prezes NFZ, przypomniał że lekarze udzielający świadczeń w placówce, która ma kontrakt z funduszem muszą przestrzegać praw pacjenta. Mają obowiązek wystawiać recepty na leki refundowane w ramach umowy z NFZ.
– Udzielanie świadczeń w sposób niepełny lub nieprawidłowy narusza jej warunki – podkreśla Zbigniew Teter.
Na świadczeniodawcę, który nie wywiązuje się z warunków kontaktu, fundusz może nałożyć karę do wysokości 2 proc. kontraktu.
Krystyna Kozłowska, rzecznik praw pacjenta, mówi, że jeżeli po 1 lipca pacjenci będą mieli kłopoty z otrzymaniem recepty na leki refundowane powinni poinformować o tym jej pracowników. Zgodnie z przepisami w przypadku wielu sygnałów o nieprawidłowościach pochodzących z jednej placówki, rzecznik może wszcząć procedurę wyjaśniającą, czy nie doszło w niej do naruszenia zbiorowych praw pacjenta.