Preparat firmy Moderna wykazał obiecujące wyniki w pierwszej fazie testów klinicznych.
Naukowcy wykryli u uczestników badania nad szczepionką odpowiedź układu odpornościowego silniejszą od tej notowanej u osób, które przeszły zakażenie koronawirusem. To najważniejszy aspekt szczepionki, który sprawdza się w pierwszej fazie badań klinicznych, czyli badań z udziałem ludzi. Producent preparatu, firma Moderna, zabiera się teraz do drugiej fazy badań i – ponieważ przewiduje sukces – rozpoczęła już planowanie trzeciej.
Badania nad szczepionkami i lekami dzielą się na trzy fazy, bo jest to podyktowane względami bezpieczeństwa. W pierwszej fazie naukowcy na niewielkiej grupie ochotników sprawdzają, czy szczepionka w ogóle działa i czy jest bezpieczna, to znaczy nie wywołuje skutków ubocznych. W fazie drugiej bierze udział więcej osób, a badacze testują, czy preparat działa podobnie w różnych grupach, np. u dzieci i seniorów. Najważniejsza jest jednak faza numer trzy, do której rekrutuje się tysiące osób. To na tym etapie szczepionka testowana jest w boju, a naukowcy sprawdzają, czy faktycznie chroni przed zakażeniem.
Preparat Moderny jest o tyle nietypowy, że działa na zasadzie, na której nie działa żaden inny dostępny na rynku środek. Najczęściej kiedy mówimy o szczepionkach, mamy na myśli roztwór zawierający osłabionego wirusa, jak w przypadku znajdujących się w polskim kalendarzu szczepień preparatów przeciw odrze czy śwince. Tutaj pacjenci nie otrzymują wirusa, ale jego fragment – konkretnie kawałek kodu genetycznego z instrukcją, jak wyprodukować charakterystyczny element SARS-CoV-2. Ta instrukcja trafia następnie do naszych komórek, które zaczynają ów fragment wytwarzać. Organizm rozpoznaje go jako element obcy i zaczyna dostosowywać do niego siły obronne.
Nadzieja jest taka, że kiedy po podaniu szczepionki do ciała przeniknie prawdziwy wirus, zostanie rozpoznany dzięki temu charakterystycznemu elementowi, który wcześniej został powielony przez nasze własne komórki. Doniesienia, że szczepionka Moderny wywołuje odpowiedź immunologiczną, można przeczytać od jakiegoś czasu. Dopiero teraz mają one jednak glejt świata naukowego, czyli publikację w renomowanym czasopiśmie naukowym, w tym wypadku „New England Journal of Medicine”. To, co niepokoi specjalistów w przypadku tej szczepionki, to dość wysoki odsetek pacjentów, którzy zgłaszają efekty uboczne. I chociaż nie są one poważne – poczucie zmęczenia, bóle głowy, mięśni czy w miejscu podania preparatu – to ten aspekt musi być uważnie monitorowany. Co do zasady szczepionki powinny wywoływać efekty uboczne u znikomego odsetka pacjentów.
Moderna nie jest jedyną firmą, która odnosi sukcesy ze swoją eksperymentalną szczepionką. Na podobnym etapie jest konsorcjum Pfizera oraz BioNTech, które także planuje już badanie w trzeciej fazie. Rekrutacja do ostatniego etapu zaczęła się już natomiast w przypadku preparatów opracowanych przez naukowców z Uniwersytetu w Oksfordzie, którzy weszli we współpracę z koncernem AstraZeneca. W trzeciej fazie znajdują się też dwa preparaty opracowane w Chinach. Chociaż progres z jednej fazy do drugiej cieszy, należy pamiętać, że dopiero kompleksowe wyniki trzeciego etapu dadzą pełen obraz tego, czy dany preparat jest skuteczny. Nie ma też gwarancji, że dana szczepionka po wprowadzeniu na rynek da odporność wszystkim. Anthony Fauci, główny ekspert od pandemii w USA, mówił niedawno, że będzie zadowolony, jeśli preparat zapewni 70-proc. skuteczność.