Osobie bliskiej poszkodowanego, który na skutek czynu niedozwolonego doznał ciężkiego i trwałego rozstroju zdrowia, nie przysługuje zadośćuczynienie pieniężne - orzekł we wtorek w uchwale Sąd Najwyższy.

Jak podkreślił sąd, poszkodowany w wyniku np. błędów medycznych może domagać się pełnego naprawienia szkody dla siebie, jednak innym osobom zadośćuczynienie pieniężne nie należy się.

W uzasadnieniu uchwały podjętej we wtorek przez siedmioosobowy skład orzekający Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, zaznaczono, że "więzi rodzinne nie są dobrami osobistymi", dlatego "nie podlegają ochronie środkami służącymi ochronie dóbr osobistych".

"Naruszenie, a nawet zerwanie więzi, nie rodzi żadnych roszczeń z zakresu dóbr osobistych (...) Jeśli nawet więzi między rodzicami a dziećmi, więzi między małżonkami zostaną naruszone przez jedną ze stron to nie można z tego wywodzić roszczeń z tytułu dóbr osobistych" - powiedział w uzasadnieniu decyzji sędzia SN Paweł Książek.

Skarga nadzwyczajna Prokuratora Generalnego, na kanwie której rozpoznający ją skład trzech sędziów SN w końcu lipca zadał pytania prawne, dotyczy sprawy orzeczenia, w którym nie przyznano zadośćuczynienia dla członków rodziny pacjenta za błąd medyczny.

W związku ze sprawą błędu medycznego zapytano m.in. o to, czy więzi rodzinne należy kwalifikować jako dobro osobiste oraz "czy sąd może odmówić przyznania zadośćuczynienia za krzywdę najbliższemu członkowi rodziny osoby, która w wyniku czynu niedozwolonego doznała ciężkiego i trwałego rozstroju zdrowia, jeżeli najbliższy członek rodziny w związku z zaistniałym zdarzeniem zrezygnował z utrzymania więzi rodzinnych".

"W stanie faktycznym niniejszej sprawy powódka powołuje się na okoliczność naruszenia więzi rodzinnych z poszkodowanym na skutek błędu medycznego, za które odpowiada pozwany szpital. Jednocześnie pomiędzy powódką a poszkodowanym doszło do orzeczenia rozwodu z winy obojga stron. Ustalenia faktyczne wskazują na istnienie związku przyczynowego pomiędzy zdarzeniem medycznym wyrządzającym szkodę a ostatecznym ustaniem małżeństwa" - wyjaśniono w uzasadnieniu. W związku z tym sąd zadając pytanie rozważał m.in., czy "można domagać się ochrony pewnej wartości wskazując, że została ona naruszona, rezygnując następnie z jej podtrzymywania".

W konsekwencji Sąd Najwyższy uznał we wtorek, że "osobie bliskiej poszkodowanego, który na skutek czynu niedozwolonego doznał ciężkiego i trwałego rozstroju zdrowia nie przysługuje zadośćuczynienie pieniężne na podstawie art. 448 Kodeksu cywilnego. Jednocześnie sąd odmówił podjęcia uchwały w pozostałym zakresie.

Skład trzech sędziów w zagadnieniu prawnym pytał poszerzony skład izby również o to, "czy skarga nadzwyczajna jest środkiem zaskarżenia (...), którego dopuszczalność uzależniona jest od uprzedniego wyczerpania możliwości skorzystania przez uprawnionego z innych nadzwyczajnych środków zaskarżenia orzeczenia".

"Istota prezentowanego problemu sprowadza się do odpowiedzi na pytanie, czy wniesienie skargi nadzwyczajnej jest możliwe dopiero wtedy i jedynie wtedy, gdy w sprawie nie można wnieść już żadnych innych, nadzwyczajnych środków zaskarżenia" - zaznaczono w uzasadnieniu pytania. Chodzi w tym kontekście o to, czy skarga nadzwyczajna jest dopuszczalna tylko wówczas, gdy wcześniej w tej samej sprawie wniesiono skargę kasacyjną i wniosek o wznowienie postępowania. Jak zaznaczono w tym uzasadnieniu "zasadna byłaby całościowa wypowiedź powiększonego składu SN na pytanie o relacje skargi nadzwyczajnej do innych nadzwyczajnych środków zaskarżenia".

Sąd odmówił podjęcia uchwały w tym zakresie, podkreślając, że pytanie to miało charakter abstrakcyjny. "W tej konkretnej sprawie nie ulega wątpliwości dopuszczalność skargi nadzwyczajnej" - wskazał sąd.

Sprawa błędu medycznego, w której Prokurator Generalny złożył skargę nadzwyczajną, była opisywana w mediach. Jak pisano, w styczniu 2010 r. Andrzej P. trafił na izbę przyjęć z powodu silnego bólu głowy - początkowo jednak nie postawiono właściwej diagnozy, nastąpiło to dopiero, gdy stan mężczyzny wieczorem tego samego dnia się pogorszył i okazało się, iż pacjent ma udar.

"Kiedy rodzina powoda konsultowała jego stan zdrowia z lekarzami z innych placówek medycznych, ci stwierdzili, że (...) w przypadku powoda możliwa była skuteczna interwencja medyczna, jednak należało ją podjąć wcześniej" - zaznaczono w uzasadnieniu skargi. Jak dodano na skutek intensywnej terapii Andrzeja P. uzyskano m.in. "możliwość samodzielnego siedzenia bez podparcia" przez pacjenta, ale "nie udało uzyskać się kontaktu werbalnego - porozumiewał się tylko poprzez kiwanie głową".

Sprawa trafiła do sądu. Sąd Okręgowy w Warszawie w październiku 2014 r. zasądził na rzecz Andrzeja P. od Szpitala Czerniakowskiego i PZU tytułem zadośćuczynienia 500 tys. zł. Sąd zasądził też od szpitala około 17 tys. zł odszkodowania. Poza tym sąd nakazał wypłatę 30 tys. tytułem zadośćuczynienia na rzecz żony Andrzeja P. - Beaty, a na rzecz ich syna Bartosza 100 tys. zł zadośćuczynienia.

W II instancji Sąd Apelacyjny w Warszawie w styczniu 2016 r. zmienił wyrok SO i oddalił powództwo w zakresie zadośćuczynienia na rzecz Beaty P. i Bartosza P. Uznał, że tylko śmierć członka rodziny narusza dobra osobiste jego najbliższych. W ocenie tego sądu rozległy i nieodwracalny rozstrój zdrowia, jakiego doznał Andrzej P. wskutek udaru, nie spowodował jego śmierci, w związku z tym więź rodzinna została zachowana, chociaż nie na takim poziomie, jak przed zdarzeniem.

Prokurator Generalny w skardze nadzwyczajnej zarzucił wyrokowi SA "naruszenie zasady demokratycznego państwa prawnego urzeczywistniającego zasadę sprawiedliwości społecznej".

W ocenie PG doszło do "naruszenia zasad, wolności i prawa człowieka i obywatela, takich jak prawo do życia rodzinnego, które obejmuje szeroko rozumiane więzi rodzinne pomiędzy małżonkami rodzicami i dziećmi". W skardze wskazał, że do zerwania więzi rodzinnej i szczególnej więzi emocjonalnej między członkami rodziny dochodzi także wskutek wywołania u osoby bliskiej ciężkiego, nieodwracalnego uszczerbku na zdrowiu. W związku z tym PG wniósł o uchylenie wyroku w zaskarżonym zakresie i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania sądowi apelacyjnemu.

Instytucja skargi nadzwyczajnej została wprowadzona nową ustawą o SN, która weszła w życie 3 kwietnia 2018 r. Przewiduje ona m.in. możliwość składania do Sądu Najwyższego takich skarg na prawomocne wyroki polskich sądów z ostatnich 20 lat. Skargi te rozpoznaje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN.

Dotychczas SN rozpoznał osiem skarg nadzwyczajnych, z których pięć zostało uwzględnionych. SN uwzględnił trzy skargi nadzwyczajne wniesione przez Rzecznika Praw Obywatelskich i dwie przez Prokuratora Generalnego (nie dotyczyły one spraw karnych).