Rezygnacja z obowiązku określania na recepcie poziomu refundacji to postulat medyków od lat. Teraz zaproponowali, by z przepisów wykreślić obligujące ich do tego przepisy. Pozostaje jednak pytanie, kto zamiast nich miałby się tym zajmować.
Zdjęcie z lekarzy tego obowiązku obiecał minister zdrowia w zeszłorocznym porozumieniu kończącym protest rezydentów. Ma na to czas do końca tego roku, ale jeszcze w 2018 r. miał przedstawić propozycje legislacyjne. Zniecierpliwieni specjaliści sami je opracowali. Z ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty (t.j. Dz.U. z 2018 r., poz. 617 ze zm.) proponują usunąć przepisy zobowiązujące ich do określania poziomu odpłatności. Projekt został przekazany ministrowi.
W gąszczu przepisów
– System z biegiem lat uległ tak znacznej modyfikacji, że przestał być czytelny. Nie jesteśmy w stanie tego kontrolować. A NFZ karze nas za pomyłki – mówi Marcin Sobotka, przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL.
Zwraca uwagę, że niektóre leki są bardzo, np. w endokrynologii i onkologii jedna ampułka może kosztować kilka tysięcy złotych. Koszt kilkuletniego leczenia liczy się w milionach i takich sum mogą sięgać kary NFZ, jeśli uzna on, że lekarz źle określił poziom refundacji.
Z tym, że system jest zbyt skomplikowany, a określanie poziomu refundacji jest dla lekarzy zbyt pracochłonne, zgadzają się w zasadzie wszyscy. Pytanie jednak, kto zamiast nich miałby się tym zajmować. Stanowcze „nie” mówią aptekarze.
– Dotychczas jedynym pomysłem lekarzy było przerzucenie tego obowiązku na farmaceutów, co jest z góry skazane na porażkę, bo my nie mamy dostępu do dokumentacji medycznej pacjenta. Nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy ma np. cukrzycę lub nowotwór, a od tego jest uzależniona refundacja – wyjaśnia Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej.
Przyznaje jednak, że to dziś kłopot.
– Lekarze często się mylą. Potwierdzają to wyniki kontroli preskrypcji prowadzone przez NFZ. Błędy są na poziomie 80 proc. Ale nie wynika to z tego, że lekarze są niechlujni, ale z zawiłości przepisów. Sformalizowanie recepty jest tak duże, że bardzo łatwo o błąd. I nie wyprostowało tego nawet drukowanie recept – podkreśla.
Zwraca uwagę, że jeśli na formularzu nie ma określonego poziomu odpłatności, przepisy każą farmaceutom wydać lek z ceną najniższą z wykazu. A jest wiele produktów refundowanych tylko w nielicznych wskazaniach, dla pozostałych pacjentów są pełnopłatne.
– Jeśli nie ma określonej odpłatności, my z automatu refundujemy. Nie oceniamy po płci czy wieku, czy jest to uzasadnione, bo diagnozowanie to domena lekarzy – mówi Marek Tomków.
Ale są też sytuacje odwrotne – pacjent w aptece dowiaduje się, że musi zapłacić 100 proc., choć liczył na zniżkę.
– Dlatego, że np. lek w blistrach jest objęty refundacją, a ten sam w słoiczku już nie. A my nie mamy możliwości nadania refundacji danemu produktowi. To częsta sytuacja u seniorów – lekarz wypisuje lak pełnopłatny, którego odpowiednik jest na liście 75+, ale nie możemy wydać bezpłatnego. Możemy zaproponować tańszy odpowiednik, jeśli oba są refundowane – wskazuje Marek Tomków.
Ratunkiem e-recepta
W rozwiązaniu tego problemu mogą pomóc systemy informatyczne. – Jeśli w systemie będzie informacja, na co choruje pacjent, poziom refundacji powinien być określany automatycznie – uważa Marcin Sobotka. Może to jednak być trudne do realizacji.
Inny pomysł, choć również wymagający dość głębokiej reformy systemu, ma Marek Tomków. – Warto powiązać refundację leku z kodem ICD10 (międzynarodowa klasyfikacja chorób – red.). Lekarz, który stawia diagnozę, z automatu określałby odpłatność. Na przykład kiedy wpisałby kod nowotworu jelita grubego i nazwę leku, wiedzielibyśmy, za jaką cenę go wydać. Przy e-recepcie nie powinno to stanowić żadnego problemu – przekonuje.
Resort zdrowia dostrzega problem i zmierza w podobnym kierunku. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, pracuje nad rozwiązaniami, które – wykorzystując możliwości, jakie daje e-recepta – znacznie uproszczą kwestie związane z refundacją. Powiązanie opłatności z kodem ICD10 może być jednak trudne. Rozważane jest natomiast zaproponowanie dla danego kodu EAN tylko jednego poziomu odpłatności, ale problemem mogą być koszty tego rozwiązania. Wkrótce można się spodziewać propozycji w tym zakresie.
250 mln recept jest wystawianych w Polsce w ciągu roku