W ubiegłym tygodniu Konfederacja Lewiatan oraz Związek Pracodawców Aptecznych PharmaNET rozesłały do mediów komunikat, w którym informowały, że poznańska apteka Galenica po półwieczu musiała zostać zamknięta. Przy czym podchwycony przez media komunikat sugerował, że prowadząca ją farmaceutka padła ofiarą propagowanych przez siebie przepisów, czyli „Apteki dla aptekarza”. Placówka należała bowiem do mgr farm. Elżbiety Taterczyńskiej, członkini władz samorządu aptekarskiego od lat walczącej o zmiany w przepisach.

Rzecz w tym, że dzierżawiąca lokal Izba Administracji Skarbowej umowę najmu wypowiedziała farmaceutce jeszcze przed wejściem w życie nowelizacji. – Nie życzę sobie, aby wykorzystywać mój przypadek do manipulowania opinią publiczną – podkreśliła w swoim oświadczeniu mgr Elżbieta Taterczyńska.

Nie zmienia to faktu, że pod reżimem nowej ustawy aptekarze nieposiadający własnego lokalu muszą liczyć się z ryzykiem konieczności zamknięcia interesu. Dla niefarmaceutów, o ile nie mają oni innych aptek, utrata lokum oznaczać będzie bowiem definitywny koniec prowadzenia biznesu. Z kolei farmaceuci mogą co prawda uzyskać pozwolenie na prowadzenie placówki w innym miejscu, ale znalezienie lokalizacji – przy ustawowych kryteriach demograficznych i geograficznych – może być niezwykle trudne. Wyjściem jest kupno działającej już apteki.

PROBLEM: Od czasu wejścia w życie ostatniej nowelizacji prawa farmaceutycznego wypowiedzenie właścicielowi apteki umowy najmu w praktyce może wywołać podobne skutki co utrata zezwolenia na jej prowadzenie. W przypadku gdy w danym rejonie nasycenie aptekami przekracza dopuszczalne w ustawie normy – nawet farmaceuta może nie uzyskać pozwolenia na uruchomienie kolejnej placówki. Problem ten nagłośniła niedawno Konfederacja Lewiatan, sugerując, że ofiarą nowych przepisów padła już jedna z poznańskich aptek. Czy przedsiębiorcy mogą się zatem bronić przed skutkami nowych przepisów?
Przypomnijmy: 25 czerwca br. weszła w życie nowelizacja ustawy z 6 września 2001 r. – Prawo farmaceutyczne (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 2142 ze zm.), zwana potocznie „apteką dla aptekarza”. Zgodnie z jej art. 99 zezwolenia na prowadzenie placówki wydaje się już tylko farmaceutom lub spółkom prowadzonym przez farmaceutów. Ponadto tylko wtedy, jeśli w danej gminie jedna apteka przypada na więcej niż 3 tys. mieszkańców i w promieniu 500 metrów nie ma innych aptek. Wyjątkowo placówka może otworzyć się co najmniej 1000 metrów od innej apteki. Powyższe restrykcje określa się mianem kryterium demograficznego i geograficznego. Ponadto jeden farmaceuta może posiadać maksymalnie cztery placówki.
Dla aptekarza niefarmaceuty, któremu właściciel wynajmowanego lokalu wypowie umowę, oznacza to w praktyce, że nie będzie już mieć możliwości otwarcia nowej placówki w sąsiednim miejscu. Jeśli więc nie posiada innych aptek, musi poszukać sobie nowego zajęcia.
O problemie, jaki mogą mieć aptekarze, alarmowała niedawno Konfederacja Lewiatan. Sugerowała nawet, że jest już pierwsza ofiara nowych przepisów: jedna z poznańskich aptek, funkcjonująca od przeszło 50 lat. Rzecz w tym, że placówce tej wypowiedziano umowę najmu jeszcze przed wejściem w życie nowelizacji prawa farmaceutycznego. Nie zmienia to faktu, że problem jest: potencjalny kłopot straty lokalu i braku możliwości założenia kolejnej placówki faktycznie może dotknąć nawet właścicieli aptek z wieloletnią tradycją.
Jak się bronić
Czy w tej sytuacji można się bronić? Czy można zabezpieczyć się przed wypowiedzeniem? Eksperci podkreślają, że aptekarze niebędący farmaceutami mają związane ręce, a ich sytuacja jest trudna.
– Wynajmujący jako właściciel lokalu ma prawo zmienić najemcę. Nowelizacja „apteka dla aptekarza” niesie wielkie ryzyko dla tych aptekarzy, które nie są właścicielami lokali – potwierdza adwokat Dominik Jędrzejko, partner w Kaszubiak Jędrzejko Adwokaci sp. z o.o.
Paweł Trzciński, rzecznik prasowy głównego inspektora farmaceutycznego powiedział nam jedynie, że GIF nie może wnikać w ustalenia między właścicielem lokalu a wynajmującym. I że ustawa „apteka dla aptekarza” nie zmieniła nic w zakresie umów najmu. – Ryzyko ich wypowiedzenia było więc tak samo duże przed wejściem w życie nowelizacji, jak i dziś – podkreśla Paweł Trzciński.
Czy aptekarz może się domagać odszkodowania od wynajmującego w związku z tym, że wypowiedzenie umowy lokalu oznaczałoby dla niego konieczność zakończenia biznesu? Zdaniem mec. Jędrzejki nie ma takiej możliwości, jeśli została ona wypowiedziana zgodnie z prawem lub okres trwania umowy najmu się zakończył. – Bez znaczenia jest więc to, że obecny najemca nie będzie już w stanie otworzyć apteki – wyjaśnia ekspert.
Farmaceuci na prawie
W nieco lepszej sytuacji są farmaceuci. Mogą oni bowiem próbować otworzyć nową aptekę w innym miejscu. Muszą jednak uzyskać na nią nowe zezwolenie, co wiąże się z koniecznością przestrzegania kryterium demograficznego i geograficznego. W dużych, a nawet w średnich miastach znalezienie miejsca spełniającego te kryteria może być bardzo trudne.
– Dostępne lokalizacje dla nowych aptek mogą wydawać się nieatrakcyjne. W przypadku większych i mniejszych miast będą to ich obrzeża i przedmieścia. Jednak taka inwestycja, przy obecnym zabezpieczeniu geograficznym i intensywnym rozwoju infrastruktury (nowe osiedla, drogi), w przyszłości może się okazać strzałem w dziesiątkę – przekonuje Łukasz Waligórski, redaktor naczelny Mgr.Farm oraz członek Naczelnej Izby Aptekarskiej (NIA). Jednak dr Dobrawa Biadun krytycznie ocenia taki pogląd. – Biznesy wielu polskich przedsiębiorców upadają już po pierwszym roku. Trudno więc oczekiwać, by farmaceuta był w stanie czekać 3–4 lata aż jego apteka przestanie przynosić straty – podkreśla dr Biadun.
Farmaceuci mogą też kupić już funkcjonującą aptekę. Zdaniem Marka Tomkowa, wiceprezesa NIA, placówek wystawionych na sprzedaż nie brakuje. Oferty można znaleźć na stronach izb aptekarskich. W przypadku zakupu istniejącej apteki nie obowiązują kryteria demograficzne i geograficzne.
Potrzebny kompromis
Co może zrobić przedsiębiorca, by zachować miejsce na prowadzenie apteki? Zdaniem mec. Jędrzejki aptekarze powinni zadbać o podpisanie odpowiednich umów długoterminowych z właścicielem lokalu. Jak podkreśla, takie umowy powinny uwzględniać kary umowne oraz zabezpieczenie ich zapłaty na wypadek np. wcześniejszego wypowiedzenia.
– Aptekarze nie powinni zbyt intensywnie forsować tego typu pomysłów właścicielowi lokalu. Wszak może on wówczas poszukać mniej problematycznego najemcy – radzi mec. Jędrzejko. Dodaje, że warto również zadbać, aby w umowie znalazły się zapisy określające zasady waloryzacji czynszu. Zdaniem prawnika właściciele mogą chcieć szukać kompromisu, jako że aptekarze są dobrymi najemcami.
Widmo nieuczciwej konkurencji
Pojawiają się głosy, że właściciele lokali, wiedząc, iż dla ich najemców niefarmaceutów wypowiedzenie umowy najmu oznaczałoby upadek biznesu, a dla farmaceutów duży problem związany z koniecznością szukania nowego miejsca na aptekę, mogą celowo windować im ceny czynszów. Niektórzy zauważają, że nieuczciwa konkurencja może próbować przekupić właściciela lokalu, by ten wypowiedział umowę swojemu najemcy. Eksperci jednak studzą emocje. – Właścicielom nie będzie się to opłacać. Comiesięczny czynsz płacony przez aptekarzy w perspektywie najbliższych wielu lat będzie bardziej atrakcyjny niż jednorazowa łapówka od nieuczciwej konkurencji – uważa Łukasz Waligórski.
Problem z bankami
Zdaniem dr Dobrawy Biadun, radcy prawnego i eksperta Konfederacji Lewiatan, aptekarze niefarmaceuci mogą jednak mieć problemy np. z uzyskaniem kredytu. – Jeśli bowiem bank uzna, że biznes aptekarza wisi na włosku, bo nie posiada on własnego lokalu i ryzyko zakończenia biznesu potencjalnego kredytobiorcy jest wysokie, to może nie chcieć udzielić mu kredytu – uważa dr Biadun.
WAŻNE
W przypadku zakupu istniejącej apteki nie obowiązują kryteria demograficzne i geograficzne.