Wystąpienie o zezwolenie na prowadzenie apteki ogólnodostępnej w lokalu, który jeszcze nie powstał, może być przestępstwem. Uważają tak farmaceuci prowadzący już biznes. Wzór zawiadomienia do prokuratury umieściła na swojej stronie Śląska Izba Aptekarska.
Cała sprawa jest związana z wejściem w życie nowelizacji ustawy – Prawo farmaceutyczne (Dz.U. z 2017 r. poz. 1015), nazywanej potocznie „Apteką dla aptekarza”. W jej wyniku od 25 czerwca 2017 r. wymogi uzyskania zezwolenia na prowadzenie aptecznego biznesu są o wiele bardziej restrykcyjne niż wcześniej. Dlatego wielu przedsiębiorców poskładało wnioski zanim nowe przepisy zaczęły obowiązywać.
Rzecz w tym, że część z nich aptekę będzie mogło otworzyć najwcześniej za kilka lat. Dzieje się tak, bo wiele wniosków dotyczy lokalizacji, w których nie powstały jeszcze nawet budynki. Często są to – dosłownie – dziury w ziemi na placu budowy.
Zdaniem farmaceutów złożenie wniosku o udzielenie zezwolenia na podstawie starych przepisów, podczas gdy jeszcze lokal, którego miałaby dotyczyć zgoda, nie istnieje, jest oszustwem w rozumieniu art. 286 kodeksu karnego. Poprawnie złożony wniosek, zgodnie z art. 100 ust. 1 prawa farmaceutycznego, powinien bowiem zawierać m.in. dowód posiadania tytułu prawnego do lokalu oraz plan i opis techniczny pomieszczeń przeznaczonych na aptekę. Czy w związku z tym ci, którzy złożyli wnioski na wyrost, powinni się obawiać?
Tego jeszcze nie wiadomo. Jeden z prokuratorów mówi nam jednak nieoficjalnie, że akcję aptekarzy należy postrzegać bardziej przez pryzmat walki pomiędzy indywidualnymi farmaceutami a sieciami aptecznymi, które chcą się rozbudowywać.
– Wydaje się, że w sytuacji, w której budynek, którego dotyczyć miałoby zezwolenie, nie istnieje, wystarczająca będzie decyzja odmowna inspekcji farmaceutycznej. Ale oczywiście każde zawiadomienie będzie wnikliwie przeanalizowane – słyszymy od jednego ze śledczych.