Medyczne konopie indyjskie będą sprowadzane z zagranicy. W styczniu mają zapaść kolejne decyzje w tej sprawie.
Jeszcze niedawno Ministerstwo Zdrowia planowało, że lecznicza marihuana będzie uprawiana na miejscu, w kraju.
– W pracach nad projektem wprowadzającym możliwość legalnego korzystania z konopii w celach medycznych właśnie ten element budził najwięcej wątpliwości – przyznaje w rozmowie z DGP wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas.
Uprawami miał się zająć Poznański Instytut Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich. Jego pracownicy kilka tygodni temu brali udział w pracach nad szczegółowymi rozwiązaniami. – Od tamtego czasu nikt się z nami nie kontaktował – potwierdza Przemysław Baraniecki z instytutu.
Wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas podkreśla, że ministerstwo nadal dąży do tego, by marihuana medyczna była dostępna w aptekach. – Decyzja, skąd miałaby pochodzić, nie jest jeszcze przesądzona – zapewnia. Obecnie specyfik jest sprowadzany z Holandii i Czech.
Pacjenci, m.in. ze stwardnieniem rozsianym, mają dostęp do jednego leku na bazie marihuany – Sativexu. Problemem jest jego bardzo wysoka cena. Miesięcznie terapia kosztuje ok. 2 tys. zł. Reszta potrzebujących na wniosek lekarza może sprowadzać leki z zagranicy w ramach importu docelowego.
Jak wynika z danych resortu zdrowia, w tym roku wpłynęły do niego 63 wnioski o zgodę na taki import. Wszystkie zostały rozpatrzone pozytywnie. Ale już zgodę na refundację otrzymały tylko te, które dotyczyły padaczki lekoopornej. Jak informuje rzeczniczka ministerstwa Milena Kruszewska, były to przypadki, w których wszystkie inne alternatywne metody leczenia dostępne w Polsce okazały się nieskuteczne. Dla takich pacjentów opłata za lek wynosi wówczas jedyne 3,20 zł. W sześciu przypadkach, które dotyczyły innych wskazań, zgody na finansowanie już nie było. Pozwolono jedynie na sprowadzenie substancji do Polski.
W marcu zeszłego roku na prośbę ministerstwa pod lupę leki zawierające marihuanę wzięła Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. W przypadku padaczki lekoopornej eksperci napisali, że ich nie rekomendują. Przede wszystkim ze względu na brak odpowiednich badań. To samo agencja orzekła we wrześniu tego roku, kiedy resort zdrowia poprosił o ocenę, czy można refundować leki tego typu w przypadku m.in. bólów nowotworowych.
Jednak z doświadczenia pacjentów wynika, że marihuana może pomagać w przypadku nie tylko wyżej wymienionych chorób, ale także np. alzheimera.
O tym, że wielu chorych potwierdza skuteczność substancji w niej zawartych, potwierdzają analizy punktu konsultacyjnego „Medyczna marihuana”, który od półtora roku udziela porad i zbiera dane na ten temat. Istnieją cztery potwierdzone przypadki, w których przy bólach nowotworowych zaobserwowano znaczną poprawę. Przy chorobie Alzheimera (zauważalne było uspokojenie), chorobie Crohna pacjenci również odnotowali znaczne złagodzenie bólu. Nie zaobserwowano natomiast żadnej poprawy, jeżeli pacjent zażywał leki tego typu przy bólach po operacji endoprotezy.
Niebawem spodziewane są wyniki badań dotyczących działania marihuany przy padaczce.
– Leki na jej bazie stosowane są niezależnie od tego, czy zażywa się je legalnie czy nie – mówił dr n. med. Jerzy Jarosz z Hospicjum Onkologicznego św. Krzysztofa w Warszawie podczas grudniowej konferencji Naczelnej Izby Lekarskiej. – Wskazania w wielu przypadkach nie mają dobrych dowodów naukowych, ale też nie są całkowicie bezpodstawne – dodawał. Jego zdaniem stosowanie kanabinoidów pozwala uzyskiwać pożądane efekty lecznicze w sytuacjach, gdy inne metody leczenia zawodzą. Dlatego konieczne są dalsze usystematyzowane obserwacje, szkolenie lekarzy, udział w międzynarodowej wymianie doświadczeń.
W sprawie samych polskich upraw eksperci nie są zgodni. Jednak jeszcze we wrześniu tego roku wiceminister Krzysztof Łanda przekonywał, że byłby to krok właściwy także z punktu widzenia gospodarki. Chodzi o zmniejszenie kosztów leku. Wspominano wówczas również o eksporcie.