Kolejna wiosna i kolejne modernizacje na drogach najwyższej jakości. A także kolejny protest wiszący w powietrzu. W tym tygodniu pod Opolem ekipy remontowe zajęły jezdnię autostrady A4 w kierunku Wrocławia na odcinku prawie 10 km. Chodzi o płatny fragment należący do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Ruch w obu kierunkach odbywa się drugą jezdnią. Nieczynny jest MOP Jankowice. Ten etap potrwa do 15 maja.
Z kolei koncesjonariusz Stalexport Autostrada Małopolska (SAM) w przyszłą środę – 4 maja – rozpocznie remont płatnego odcinka A4 Kraków – Katowice. Na razie między Balicami a węzłem Rudno – na jezdni w stronę Katowic. Potem będą kolejne etapy, a przerwa tylko podczas Światowych Dni Młodzieży (ŚDM).
– W przypadku remontu płatnej autostrady, w wyniku którego w znaczący sposób zostanie ograniczona jej przepustowość, użytkownicy mają podstawy do tego, żeby domagać się od zarządcy drogi obniżenia opłaty albo odstąpienia od niej w całości – twierdzi Bartosz Piechota, partner w kancelarii Röhrenschef.
Jak tłumaczy, zarządca drogi zobowiązał się do udostępniania trasy o konkretnych parametrach i właściwościach. – Właśnie z tego tytułu pobiera od kierowcy świadczenie pieniężne – przypomina mec. Piechota.
Teoretycznie, gdyby kierowca wystosował do zarządcy roszczenie o zwrot opłat za przejazd remontowana autostradą, miałby szanse wygrać. Oczywiście, otwarte jest pytanie, czy byłoby to warte kosztów i czasu postępowania sądowego. Przejazd autostradą A4 z Wrocławia do Gliwic kosztuje 16,20 zł. Zdarza się, że kierowcy tkwią tu w tasiemcowych korkach.
– Remont A4 to planowane działanie, którego celem jest zapewnienie standardu utrzymania nawierzchni i bezpieczeństwa ruchu drogowego. To m.in. dlatego pobieramy opłaty za przejazd autostradą, żeby te remonty wykonywać – twierdzi Jan Krynicki, rzecznik GDDKiA.
– Przepisy nie uprawniają ministra do różnicowania stawek opłat za przejazd autostradami z tytułu remontów – dodaje Elżbieta Kisil, rzeczniczka Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa (MIB).
Opłaty może tymczasowo zawiesić GDDKiA, ale tylko jeśli dojdzie do zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym (np. na skutek zatoru). Latem ub.r. została uchwalona nowelizacja ustawy o płatnych autostradach. To efekt tragicznego wypadku na A4 podczas poprzedniego etapu tego samego remontu, kiedy zderzyło się sześć pojazdów (w tym tir i autokar Polskiego Busa). Jedna osoba zginęła, a siedem zostało rannych.
Za przejazd ponad 60 km z Krakowa do Katowic płacimy aż 20 zł. Taką stawkę pobiera koncesjonariusz SAM. W przeliczeniu na kilometry to drugi najdroższy odcinek w Polsce (drożej jest tylko na odcinku spółki Autostrada Wielkopolska – z Konina do Świecka). Tu MIB ani GDDKiA nie mają zbyt dużo do powiedzenia. – Prowadzenie prac budowlanych i remontowych, kiedy pobierane są opłaty za przejazd, oraz finansowanie tych prac z wpływów z opłat za przejazd zostało uregulowane w umowie koncesyjnej – mówi Rafał Czechowski, rzecznik SAM. Koncesjonariusz przyznaje, że zmiana opłat jest możliwa, ale zależy od stopnia pogorszenia komfortu podróżnych. Decyzja o redukcji wysokości opłaty należy do koncesjonariusza, a kryteria są zapisane w umowie koncesyjnej.
– Planując prace remontowe, w miarę możliwości organizujemy ruch w taki sposób, żeby przepustowość autostrady była największa – usłyszeliśmy w Stalexporcie.
Ministerstwo Infrastruktury wciąż prowadzi ze Stalexportem negocjacje w sprawie otwarcia bramek podczas ŚDM, by pielgrzymi nie utknęli w korku. Decyzji nie ma.