Zdalne kontrole czasu pracy szoferów czy namierzanie pojazdu przez GPS dzięki inteligentnym tachografom
/>
Obecnie stosowane przez przewoźników urządzenie pomiarowe są „rozpracowane” i łatwo je oszukać. Ingerencja w prace tachografów, mierzących czas pracy kierowcy, to już prawdziwa plaga. Tylko w latach 2013– –2014 inspektorzy transportu drogowego wykryli na terenie Polski ponad 12 tys. tego rodzaju naruszeń. Szacuje się, że w Europie nawet co trzeci tachograf nie podaje prawdziwych danych.
Do niedawna często stosowaną metodą było instalowanie w pobliżu tachografu magnesów, które skutecznie zakłócały jego pracę (a konkretnie tzw. impulsatorów w skrzyni biegów wysyłających sygnał do tachografu). W ten sposób kierowca mógł jechać, a tachograf odnotowywał, że samochód stoi w miejscu.
Sytuacja zmieniła się ok. 2012 r., gdy wprowadzono obowiązek montowania w pojazdach urządzenia wyposażonego w izolację ceramiczną. To bardzo ograniczyło możliwość stosowania magnesów przez kierowców. Ale i z tym problemem niektórzy szybko sobie poradzili – po prostu zaczęli wymontowywać nowsze impulsatory i wkładać starsze modele.
Ten mało wysublimowany sposób działania miał jedną wadę. Narażał na wpadkę podczas kontroli drogowej. Dlatego popularność zdobył inny sposób manipulowania przy tachografach. – Nagminną praktyką, z jaką mamy do czynienia, jest stosowanie przez kierowców dwóch impulsatorów w kabinie z możliwością przełączania się pomiędzy nimi za pomocą pilota – opowiada Hubert Jóźwik, inspektor transportu drogowego. W momencie gdy kierowca powinien udać się na odpoczynek zamiast jechać dalej, zwyczajnie przełącza się na drugi impulsator leżący odłogiem gdzieś w kabinie. W tej sytuacji tachograf również nie otrzymuje sygnałów, że pojazd w rzeczywistości wciąż się porusza. Wiedzę o tym, jak używać pilota, ma tylko konkretny kierowca.
– Aby przełączyć się z jednego impulsatora na drugi, nie wystarczy wciśnięcie jednego guzika na pilocie. Trzeba wcisnąć kilka, i to w odpowiedniej sekwencji – opowiada insp. Jóźwik.
Inspektorzy narzekają, że kary za manipulowanie tachografem wcale nie odstraszają kierowców. Obecnie jest to mandat w wysokości do 2 tys. zł nakładany na kierowcę i kara administracyjna 5 tys. zł dla jego przełożonych. Ten drugi przypadek należy ponoć do rzadkości, ponieważ inspektorom trudno jest udowodnić winę przełożonych kierowcy. Dla porównania we Francji kara na firmę transportową może sięgnąć 30 tys. euro, do tego dochodzi możliwość pozbawienia wolności na okres roku.
Sytuacja w Polsce ma ulec zmianie. Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa (MIB) pracuje nad modyfikacją przepisów, które wdrożą rozporządzenie Unii Europejskiej z lutego 2014 r. Chodzi o obowiązek instalacji w pojazdach tzw. inteligentnych tachografów. Zdaniem resortu mogą one zacząć obowiązywać od 2019 r.
Tachografy nowszej generacji będą ponoć dużo trudniejsze do złamania, zostaną połączone z systemem GPS, co pozwoli namierzyć ciężarówkę, a także umożliwi odpowiednim służbom zdalną kontrolę przebiegu pracy kierowcy. Dziś inspekcja w sposób zdalny (zrównując się na trasie z jadącym TIR-em) może sprawdzić, czy kierowca opłacił e-myto za korzystanie z dróg płatnych. Podobnie ma być z inteligentnymi tachografami. – Dzięki temu kierowcy i przedsiębiorcy wykonujący przewozy drogowe zgodnie z obowiązującymi normami będą mogli uniknąć zbędnych kontroli drogowych, a tym samym skorzystają z dalszego zmniejszenia obciążeń administracyjnych – przekonuje Elżbieta Kisil, rzeczniczka MIB.