Choć sami wysoko oceniamy swoje umiejętności prowadzenia pojazdów, w Europie jesteśmy zaliczani do grona najmniej odpowiedzialnych szoferów.
/>
To jeden z najważniejszych wniosków płynących z międzynarodowego badania firmy Ipsos „Europejczycy oraz odpowiedzialność za kierownicą”. Udział w nim wzięło ponad 13,6 tys. respondentów z 11 państw Starego Kontynentu, w tym z Polski.
Nie wypadamy najlepiej. Gdy ankietowanych poproszono o wskazanie ich zdaniem najmniej odpowiedzialnych kierowców, Polacy znaleźli się na trzecim miejscu (15 proc. wskazań). Gorzej od nas oceniono tylko Włochów (28 proc.) i Greków (18 proc.). Za europejskich prymusów uznano Szwedów (37 proc. wskazań w kategorii „najbardziej odpowiedzialni kierowcy”).
Mimo to sami wysoko oceniamy swoje umiejętności – w badaniu przyznaliśmy sobie ocenę 7,3 na 10. Z drugiej strony w grupie wspomnianych kilkunastu państw ocena ta jest najniższa (średnia to 7,7 pkt). Co więcej, wyżej swoje umiejętności oceniają... Włosi i Grecy.
Ankieta miała też na celu zbadanie niestandardowych zachowań kierowców z poszczególnych krajów. Wynika z niej, że Polacy zamiast obrazić innych prowadzących np. jakimś gestem (rzadziej od nas robią to tylko Szwedzi), prędzej wychodzą z samochodów, by „omówić problem” (26 proc. wskazań, najwięcej spośród badanych państw). Do wyjścia z pojazdu najmniej skłonni są kierowcy z Wielkiej Brytanii (tylko 7 proc.).
Wyniki wskazują też, że polscy kierowcy stosunkowo często dekoncentrują się podczas jazdy. Niemal połowa ankietowanych z Polski stwierdziła, że zdarza im się korzystać z telefonu bez użycia zestawu głośnomówiącego. Pod tym względem gorzej jest tylko na Słowacji (50 proc.) i w Grecji (55 proc.). W porównaniu z innymi krajami, również często zamiast uważać na to, co na drodze, poświęcamy uwagę takim rzeczom, jak ustawianie nawigacji GPS czy wysyłanie SMS-ów. Co ciekawe, jesteśmy kierowcami, którym najczęściej zdarza się czytać gazetę za kierownicą (np. stojąc w korku). Niepokojące jest również to, że jesteśmy skłonni najdłużej siedzieć za kierownicą, zanim zrobimy sobie przerwę – aż 3 godziny 54 minuty. To o 48 minut więcej niż średnia z kilkunastu państw.
Zupełnie przyzwoicie – jeśli wierzyć złożonym deklaracjom – wypadliśmy pod kątem jazdy po spożyciu alkoholu. Tylko 5 proc. z nas przyznało, że zdarzyło im się łamać prawo w tej sprawie. Dla porównania, do tego samego przyznało się 33 proc. Greków i 24 proc. Belgów. Polacy uznali, że nie zdecydują się wsiąść za kółko po spożyciu ok. 1,4 kieliszka alkoholu (ankieta nie precyzuje, jakiego konkretnie). Średnio ankietowani wskazywali dwa kieliszki. Najbardziej folgują sobie Grecy i Belgowie (2,7 kieliszka) oraz Francuzi (2,5).
Zdaniem Andrzeja Grzegorczyka ze stowarzyszenia Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego negatywne opinie o polskich kierowcach biorą się często ze stereotypów. – W Polsce w przypadku ok. 8 proc. ofiar śmiertelnych wypadków stwierdzono wcześniejsze spożycie alkoholu. W Danii np. jest to ponad 30 proc. Ale to o Polakach powszechnie się sądzi, że nie wylewają za kołnierz – mówi.
Postrzeganiu nas nie sprzyjają też statystyki. – Jeżeli Polak przekracza granicę, zaczyna jeździć inaczej. Wie, że jak się za bardzo wychyli, to tamtejsze służby go dopadną. Mimo to ciągnie się za nami zła opinia związana ze statystykami drogowymi, które plasują nas na jednym z najsłabszych miejsc w Europie – wskazuje Andrzej Grzegorczyk.