Huczne wejście Pendolino i cicha likwidacja tanich połączeń. Kolejarze mówią o rewolucji na torach, pasażerowie nadal będą narażeni na niewygody.

Jutro, 14 grudnia wejdzie w życie nowy rozkład jazdy na torach. Tego dnia po raz pierwszy pasażerów zabiorą pociągi Pendolino. 9 składów będzie jeździć na trasach z Warszawy do Katowic, Krakowa, Trójmiasta i Wrocławia.

Jak mówi Zuzanna Szopowska z PKP Intercity, czas podróży znacznie się skróci. Z Warszawy do Gdańska pojedziemy poniżej trzech godzin. W tej chwili czas ten przekracza cztery godziny, więc różnica będzie odczuwalna. Przejazd ze stolicy do Wrocławia zajmie trzy godziny i czterdzieści minut. Jeszcze dziś przekracza ona pięć godzin. Podróż skróci się także na trasie Warszawa - Kraków oraz Warszawa - Katowice.
Nowy rozkład to jednak wiele złych informacji dla pasażerów. Od jutra przestanie jednak kursować bardzo popularny pociąg Przewozów Regionalnych "Matejko", który dotychczas łączył Warszawę z Krakowem. Oznacza to, że nie będzie alternatywy dla droższych połączeń obsługiwanych przez PKP Intercity.


Powodów do radości nie mają też pasażerowie Kolei Mazowieckich. Mimo wcześniejszych zapowiedzi, przejazd tak zwaną linią skierniewicką nadal będzie tak samo trudny, jak dotychczas. Jak mówi Dariusz Grajda z zarządu spółki, na razie nie zwiększy się częstotliwość kursowania pociągów na tej trasie. Modernizacja zakończyła się na torach dalekobieżnych, ale na linii lokalnej cały czas trwają prace. Oznacza to, że na widoczną poprawę trzeba będzie poczekać co najmniej do połowy lutego.
Z nowego rozkładu jazdy wynika także, że zmniejszy się częstotliwość kursowania lokalnych pociągów w niektórych regionach kraju. Mniej składów będzie jeździło na przykład między Stalową Wolą a Rzeszowem. Mniej będzie ich też na Śląsku, między Gliwicami a Katowicami oraz na trasie z Katowic do Bielska-Białej.