Po protestach przewoźników, którzy narzekali na złe przygotowanie nowego systemu pobierania opłat na drogach, będzie dłuższy okres przejściowy

Wielkimi krokami zbliża się wprowadzenie nowego systemu pobierania opłat za przejazd drogami. W pierwszym etapie zmiany obejmą użytkowników pojazdów o masie powyżej 3,5 tony, czyli dostawczaków i ciężarówek, a także autobusów. Istniejący już od prawie 10 lat system viaToll z zainstalowanymi nad drogami bramkami zostanie zastąpiony systemem pozycjonowania satelitarnego e-Toll. Dotychczasowy harmonogram Krajowej Administracji Skarbowej zakładał, że viaToll zostanie definitywnie wyłączony 1 lipca, e-Toll miał zaś zostać uruchomiony na przełomie pierwszego i drugiego tygodnia czerwca. Organizacje przewoźników drogowych uznały, że taki trzytygodniowy okres przejściowy będzie stanowczo za krótki.
– Po niedawnym wysłuchaniu prezentacji KAS na temat stanu przygotowań do wprowadzenia systemu utwierdziłem się w przekonaniu, że należy wprowadzić minimum półroczny okres jego testowania. Do momentu wdrożenia w pełni sprawnego systemu nie powinno się pobierać opłat od przewoźników za przejazdy płatnymi drogami – uważa Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce. Przypomina, że Niemcy testowali nowy system przez dwa lata.
Przewoźnicy obawiają się głównie o to, że w tak krótkim okresie nie uda się zamontować w ciężarówkach urządzeń służących do geolokalizacji. Mają one być jedną z trzech głównych metod naliczania opłat za korzystanie z dróg. Według przewoźników to będzie jednak najbardziej popularny sposób płatności. Mariusz Derdziak z Polskiej Unii Transportu uważa, że wymiana urządzeń potrwa dwa–trzy miesiące, bo ciężarówki muszą zjechać niemal z całej Europy. Według niego nie ma też szans na to, by przed lipcem producenci przekazali odpowiednią ilość sprzętu.
Maciej Wroński, szef związku pracodawców Transport i Logistyka, uznał, że w założonym terminie nie udałoby się też wdrożyć innych metod płatności, np. przy pomocy EETS, czyli Europejskiej Usługi Opłaty Elektronicznej. – Żaden z dostawców EETS nie zaoferuje rozliczania płatności w polskim systemie jeszcze przez kilka kolejnych miesięcy – uważa. Według niego wątpliwe jest, by do czerwca udało się w Polsce zakończyć certyfikacje innych podobnych usług. W efekcie pozostanie tylko jeden sposób płatności, przy pomocy bezpłatnej aplikacji na smartfony. Przewoźnicy uważają zaś, że aplikacja może być zawodna, a dodatkowo część kierowców ma starsze telefony, przy pomocy których nie uda się zrealizować płatności. Według przewoźników to wszystko sprawia, że przejście w lipcu na nowy system wiąże się z chaosem i w efekcie brakiem możliwości płacenia za przejazd przez dużą część kierowców.
Niespodziewanie wczoraj Przemysław Koch, pełnomocnik ministra finansów ds. informatyzacji, ogłosił, że postulaty przewoźników zostaną częściowo uznane. Zapowiedział, że okres przejściowy, w którym równocześnie będą działać dwa systemy, zostanie wydłużony. Ma to zapewnić uzgodniona już poprawka do procedowanej właśnie przez parlament nowelizacji ustawy o autostradach płatnych i Krajowym Funduszu Drogowym.
– Poprawka ma być tak skonstruowana, żeby dawała możliwość przesunięcia daty ostatecznego wyłączenia systemu viaToll maksymalnie do 30 września. A czy w praktyce będzie to 31 lipca, czy 31 sierpnia, czy 30 września, to ustalimy wspólnie z przewoźnikami – zapowiedział Przemysław Koch. Dodaje, że obecnie trwają m.in. testy operatorów, którzy mają dostarczyć usługę płatności przy pomocy urządzeń pokładowych. Trwa też proces akredytacji dla sześciu dostawców Europejskiej Usługi Opłaty Elektronicznej.
– Wątpię, czy te dodatkowe trzy miesiące wystarczą. Oczekujemy, że administracja zapewni nam urządzenie pokładowe, które będzie można np. otrzymać za kaucją – stwierdził Jan Buczek podczas wczorajszego posiedzenia sejmowej komisji infrastruktury. Maciej Wroński podtrzymał żądanie, by okres przejściowy trwał pół roku.
Przedłużenie działania viaToll będzie oznaczać, że państwo będzie musiało dłużej płacić podwykonawcom za utrzymanie tego systemu. Szefowa KAS przyznała wczoraj, że miesięcznie kosztuje to 20 mln zł. W przypadku nowego systemu te koszty mają być dwa razy niższe.
Przypomnijmy. W listopadzie 2018 r. nadzór nad viaToll od austriackiej firmy Kapsch przejęła Inspekcja Transportu Drogowego, pod skrzydła KAS system trafił w 2020 r. Wówczas skończyła się umowa z Austriakami. Rząd PiS uznał zaś, że kolejnego przetargu nie będzie, a system trzeba upaństwowić. Tyle że ITD nie miała odpowiednich kompetencji i dużą część usługi nadal zlecała firmie Kapsch. W efekcie, jak wytknęła Najwyższa Izba Kontroli w 2019 r., nie nastąpiło zapowiadane obniżenie kosztów systemu o 20–30 proc., lecz wzrost o 7,5 proc.
Tymczasem KAS osobno szykuje zmiany dla kierowców samochodów osobowych. Chodzi o likwidację szlabanów na odcinkach autostrad zarządzanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, czyli na A2 między Strykowem i Koninem i na A4 między Wrocławiem i Sośnicą na Górnym Śląsku. Według planów urzędników szlabany znikną tam 1 grudnia. Kierowcy będą mogli płacić za przejazd przy pomocy aplikacji mobilnej lub kupując odpowiedni bilet na stacji benzynowej. Na razie szlabany pozostaną na odcinkach zarządzanych przez prywatnych koncesjonariuszy. Dopiero procedowana teraz w Sejmie nowelizacja ustawy o autostradach ma umożliwić rozpoczęcie rozmów z firmami na temat ujednolicenia systemu poboru opłat.
Ostateczne wyłączenie systemu viaTOLL nastąpi najpóźniej 30 września 2021 r.