Po chudym dla producentów pociągów 2012 r. w Polsce szykują się wreszcie duże, ale wymagające kontrakty. Nie uda się jednak utrzymać na powierzchni bez ekspansji zagranicznej – przestrzegają branżowi eksperci.
W 2012 r. producenci pociągów dostarczyli 26 jednostek taborowych, głównie elektrycznych składów. W porównaniu z 84 jednostkami w 2011 r. to spadek o 69 proc. Ponad 85 proc. udziałów w rynku miały w zeszłym roku Pesa Bydgoszcz i Newag Nowy Sącz. Reszta zleceń trafiła do FPS Cegielski i Fablok. Wynik byłby lepszy, gdyby wypalił pomysł zakupu stu składów dla Przewozów Regionalnych przez samorządy wojewódzkie. – Realizacja większości zamówień taborowych związanych z Euro 2012 przypadła na 2011 r., miniony rok był chudszy – przyznaje prezes Pesy Tomasz Zaboklicki. – W tym roku nie przewiduję dużego liczbowego skoku dostaw, ale myślę, że rozstrzygnie się kilka dużych przetargów. Zostaną skonsumowane przez producentów w 2014 i 2015 r. – dodaje.
Co nas czeka w tym roku? Newag wliczy sobie w wynik dostawę dla Kolei Dolnośląskich pięć składów Impuls za 100 mln zł, z których jeden pobił w lutym polski rekord prędkości, rozpędzając się na CMK do 212 km/h. Do grona dostawców wejdzie też szwajcarski Stadler, który ze swoją fabryką w Siedlcach robił dotychczas na eksport, ale wygrał przetarg na 20 składów dla Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej (510 mln zł wraz z utrzymaniem). Pesa dostarczy szynobusy spalinowe dla samorządów, np. pociąg Link dla zachodniopomorskiego, a FPS zacznie dostawy 25 wagonów pasażerskich dla PKP IC.
Uwaga branży jest skupiona na kontrowersyjnym przetargu na Pendolino 2 dla PKP Intercity: 20 elektrycznych pociągów rozwijających prędkość do 160 km/h. Szacowana wartość zamówienia to 1,1 mld zł. Nie wiadomo, kto podejmie to wyzwanie, bo wymagania są wyśrubowane. Przewoźnik domaga się utrzymania taboru przez 15 lat, a w tym czasie – pod groźbą kar umownych – współczynnika niezawodności taboru na poziomie 98 proc. (więcej np. od Pendolino, które dla IC dostarczy Alstom).
Tuż przed świętami Południowa Grupa Zakupowa, w której skład wchodzą województwa małopolskie, podkarpackie, śląskie i świętokrzyskie, ogłosiła długo oczekiwany przetarg na 19 pociągów regionalnych z utrzymaniem do 2020 r. za ok. 350 mln zł. Kolejne duże zamówienie szykuje Zachodnia Grupa Zakupowa z udziałem województw zachodniopomorskiego, wielkopolskiego i lubuskiego, która może kupić od 9 do 17 składów.
Producenci zwracają uwagę na nowe zjawisko. – Zamawiający oczekują nie tylko dostaw taboru, ale i serwisowania pojazdów przez wykonawcę w długim okresie. A to rodzi ryzyko niedoszacowania kosztów na etapie konstruowania oferty – zauważa Józef Michalik, dyrektor w Newagu. Problem w tym, że w przeciwieństwie do zachodnich konkurentów nasi producenci nie mają doświadczenia eksploatacyjnego. Nie wiedzą, jak będzie się zachowywał ich produkt za kilkanaście lat.
Czy na rynku jest dość miejsca dla wszystkich producentów? – W perspektywie UE na lata 2014–2020 do wzięcia powinny być duże kontrakty na pociągi regionalne. Ale w Polsce najważniejsze zakupy zostały już zrobione. Jeśli producenci chcą utrzymać portfel zamówień, muszą postawić na ekspansję zagraniczną – mówi Wojciech Śmiech z portalu Rynek Kolejowy.
Okazje są. Holenderska spółka Abellio Rail ogłosiła przetarg na dostawę 42 spalinowych pociągów do obsługi tras w Niemczech. Pesa dostarczy do 470 podobnych w ramach umowy ramowej z DB Regio wartej 1,2 mld euro. Bydgoski producent jest mocno osadzony na rynku włoskim, gdzie nastąpi wysyp przetargów taborowych. Newag szuka okazji na Bałkanach i we wschodniej Europie. Kontrakt powinien wyjść w przyszłym kwartale.

69 proc. spadek liczby dostarczonych pociągów pasażerskich w 2012 r.

1,8 tys. pociągów uruchamiają co dzień Przewozy Regionalne, w dobrym stanie jest 60 proc.

4,2 mld zł jest wart program zakupu taboru PKP Intercity. 1,1 mld zł pochłonie najnowszy przetarg na Pendolino 2