Polskie Linie Lotnicze rozpoczęły dziś zwolnienia grupowe, które obejmą 230 pracowników. Kolejnych 130 opuści przewoźnika w ramach programu dobrowolnych odejść.
Eryk Kłopotowski w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową mówi, że zwolnienie 20% załogi może nie uratować przewoźnika." To jest duża liczba, ale nadal nie wystarczająca" - uważa ekspert. Eryk Kłopotowski wylicza, że przewoźnik ma przerosty zatrudnienia między innymi w dziale handlowym. Wynika to z faktu, że klienci coraz częściej bilety kupują w Internecie zamiast w biurach LOT-u.
Rzecznik LOT-u Marek Kłuciński mówił Informacyjnej Agencji Radiowej, że zwolnienia w tej chwili dotyczą jedynie pracowników administracji "Ze względu na trwające prace nad zmianami w siatce połączeń, redukcja nie dotyczy pilotów i stewardes" - deklarował rzecznik LOT. Marek Kłuciński przyznawał wcześniej, że dalsze zwolnienia są uzależnione od przyjęcia programu restrukturyzacji firmy.
W grudniu ubiegłego roku LOT otrzymał od rządu 400 mln zł pożyczki na ratowanie spółki. Obecnie Bruksela analizuje wniosek dotyczący zatwierdzenia pomocy publicznej dla przewoźnika. Pod koniec ubiegłego roku w LOT-cie pracowało 2063 osoby.
Według danych Ministerstwa Skarbu, w ubiegłym roku straty firmy wyniosły 157 milionów złotych.