Wiedeń chce zmusić przewoźników do przerzucenia się na kolej. W tym celu utrudnia ruch ciężarówkom na kluczowej przeprawie przez Alpy.
Ograniczenia nakładane przez Austriaków uderzyły w przewoźników z Niemiec i Włoch. Po ostrych wypowiedziach niemieckiego ministra transportu Andreasa Scheuera, który oskarżył Wiedeń o ograniczanie swobodnego ruchu towarów i zagroził skargą do UE, strony usiadły do rozmów. Mediatorem jest Komisja Europejska. Negocjacje od końca sierpnia prowadzą eksperci, ale na razie nie przyniosły one przełomu.
Z położonej na granicy między Austrią a Włochami przełęczy Brenner masowo korzystają niemieccy przewoźnicy, bo to najdogodniejsze połączenie tranzytowe z Włochami. Nadmierny ruch od lat niepokoi mieszkańców Tyrolu, którym doskwierają hałas i smog. Władze regionu próbują rozładować nadmierny ruch tirów, wprowadzając utrudnienia. Jak mówi Kamil Wolański z Ogólnopolskiego Centrum Rozliczania Kierowców (OCRK), chodzi o to, by przewoźnicy kierowali swoje ciężarówki na tory. Takie przewozy realizuje pociąg RoLa z platformami dla tirów. Przewoźnik na swojej stronie internetowej informuje, że rocznie RoLa przewozi ponad 170 tys. ciężarówek. Autostradą przez Brenner w tym samym okresie przejeżdża 2,5 mln tirów.
Krzysztof Matuszewski ze Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce twierdzi, że mało polskich firm korzysta z przewozu koleją, bo to nieopłacalne; jeden przejazd koleją jest kilka razy droższy.
– Są kolejne zakazy utrudniające przejazd drogowy, ale zachęt do korzystania z kolei nie ma – dodaje ekspert. Polscy przewoźnicy skarżą się też, że trudno dostać miejsce na platformie. Czasami nie wiadomo, czy będzie miejsce nawet na tydzień przed planowanym przejazdem. – Jak mówią nasi przewoźnicy, Austriacy potrafili zablokować drogę na cały dzień. Jeśli w kolejce stanęło kilkaset ciężarówek, potrafili puszczać jedną, dwie czy 10 pojazdów – mówi Kamil Wolański.
Proces blokowania dróg dla tirów ma zostać zautomatyzowany – szlabany będą przepuszczać określoną liczbę pojazdów dziennie. Blokady powodują korki po stronie niemieckiej. Kierowcy próbowali je omijać, zjeżdżając na drogi lokalne, ale na początku sierpnia zostało to zakazane przez władze Tyrolu.
To niejedyne utrudnienia. Krzysztof Matuszewski mówi, że stare, niespełniające wyśrubowanych norm emisji pojazdy mają zniknąć z tyrolskich dróg. – Obecnie jazda dozwolona jest tylko dla pojazdów o klasie emisji Euro 4, 5 i 6. Od 31 października zostanie wykluczona klasa Euro 4, w 2021 r. – Euro 5, a pojazdy Euro 6 będą obciążone wyższymi opłatami – wymienia ekspert. Obowiązuje też zakaz przewożenia takich towarów, jak niektóre odpady, kamienie, ziemia, drewno, niektóre pojazdy silnikowe, rudy metali, stal, marmur i płytki ceramiczne.
Na ograniczenia w Tyrolu narzekają polscy przewoźnicy, ale najbardziej uderzają one w Niemców. – To zresztą kolejny policzek dla nich, bo oni sami próbowali wprowadzić opłaty drogowe za korzystanie z niemieckich autostrad przez cudzoziemców, ale Trybunał Sprawiedliwości UE tego zakazał – mówi Wolański.
Rządząca w Monachium Unia Chrześcijańsko-Społeczna (CSU) podnosiła tę kwestię od dłuższego czasu. Bawarczycy skarżyli się, że Austriacy jeżdżą po ich autostradach bez opłat, tymczasem oni na austriackich drogach muszą płacić. CSU dopięła swego i nowe obciążenia miały zostać wprowadzone w przyszłym roku, ale pod koniec lipca TSUE orzekł, że takie opłaty dyskryminowałyby obywateli innych krajów członkowskich. Skargę wniosła Austria. – Teraz Niemcy są jeszcze bardziej zmotywowani do walki o to, by przełęcz Brenner była ogólnodostępna – dodaje ekspert OCRK.
Kolej to oczko w głowie Austriaków. Mówił o tym w rozmowie z DGP ambasador Austrii w Polsce Werner Almhofer. Według niego Wiedeń od lat zabiega, by priorytetem UE było wzmacnianie transportu kolejowego w miejsce drogowego.
– To coś, o co my jako państwo walczyliśmy od wczesnych lat 90. Negocjowaliśmy kwestię transportu jeszcze przed wstąpieniem do UE w 1995 r. – podkreślał dyplomata. – Usiłujemy ograniczyć przeprawę przez austriackie góry i skierować ją z autostrad na tory. Zainwestowaliśmy już sporo w kolejny tunel kolejowy pod Alpami, który powinien zostać otwarty w 2030 r. – mówił.
Unia Europejska stawia na transport kolejowy jako ten ekologiczny. To jednak w ocenie Kamila Wolańskiego papierowy priorytet. – Nie powiedziałbym, że Unia odpuszcza sobie promowanie transportu kolejowego, bo tak naprawdę nigdy tego na dobre nie zaczęła – mówi ekspert OCRK. Transport na torach w praktyce mógłby oznaczać wielkie stacje załadunkowe i rozładunkowe, do których ciężarówki dowoziłyby towary w promieniu kilkudziesięciu kilometrów, a reszta transportu odbywałaby się na torach.
– Były też pomysły, by cały ruch tranzytowy odbywał się na torach, co oznaczałoby, że ciężarówki dowoziłyby ładunek do granicy Niemiec, a dalej byłby on przewożony na torach. Nic z tego jednak nie wyszło – dodaje Kamil Wolański. Jak podkreśla, transport drogowy stanowi 70 proc. transportu w ogóle i według prognoz ten odsetek będzie rosnąć. Pytanie, czy szansą na bardziej ekologiczny ruch na drogach mogą być elektryczne samochody?