Transport w UE jeszcze długo pozostanie uzależniony od ropy. Obostrzenia dotkną tylko producentów aut osobowych.
Transport jest jednym z największych wyzwań, jeśli chodzi o zieloną rewolucję. Europejczycy są coraz bardziej mobilni i zapotrzebowanie w tym sektorze będzie w najbliższych dekadach tylko rosnąć. Komisja Europejska w swoim raporcie przewiduje, że transport towarowy zwiększy się w 2030 r. o 35 proc., a w 2050 r. o 58 proc. w stosunku do stanu z 2010 r. Nieco mniej – ale nadal znacząco – będzie rósł ruch pasażerski – o 22 proc. w 2030 r. i o 40 proc. w 2050 r. Przed Brukselą stoi spore wyzwanie, bo bez zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych w transporcie, który pochłania jedną trzecią energii w UE, nie uda się osiągnąć ambitnych celów klimatycznych. W 2014 r. kraje członkowskie zgodziły się, by do 2030 r. poziom dwutlenku węgla emitowanego przez całą UE zmniejszył się co najmniej o 40 proc. w stosunku do 1990 r. Ten cel najprawdopodobniej zostanie jeszcze zwiększony do 55 proc.
Ale jak wskazuje raport KE, w transporcie do tego czasu zmieni się niewiele, bo będzie on napędzany w głównej mierze przez wysokoemisyjną ropę, która będzie wciąż zaspokajać 86–87 proc. zapotrzebowania. Dzisiaj zasila ona 94 proc. pojazdów w Europie. Jak przewiduje KE, w połowie wieku będzie to 49–51 proc.