Przewoźnicy nie wesprą rolników w protestach na granicy. Planują jednak własną ogólnopolską akcję protestacyjną.
W styczniu protest przewoźników na przejściach granicznych w Dorohusku, Hrebennem i Korczowej został zawieszony do 1 marca na mocy porozumienia manifestantów z resortem infrastruktury. Jak tłumaczy Waldemar Jaszczur z Komitetu Obrony Przewoźników i Pracodawców Transportu, tirowcy nie zamierzają do niego wracać.
– Nie widzimy w tym sensu. Szczególnie że protest, który prowadziliśmy od 6 listopada 2023 r. do połowy stycznia tego roku, nie przyniósł oczekiwanych efektów – tłumaczy Jaszczur i dodaje, że to nie oznacza, iż przewoźnicy się poddali. – Planujemy ogólnopolski protest. Mamy poparcie innych stowarzyszeń jednoczących przewoźników. Bierzemy pod uwagę dwa terminy: przełom kwietnia i maja albo czerwiec, gdy umowa transportowa zawarta między Unią Europejską a Ukrainą, która zniosła wymóg zezwoleń dla ukraiń skich przewoźników, będzie dobiegała końca – mówi Jaszczur i zaznacza, że z jego punktu widzenia powrót do protestów to działanie konieczne, bo rząd nie wywiązuje się z obietnic danych podczas rozmów o upływającym z końcem lutego porozumieniu.
Przypomnijmy: w zamian za zawieszenie blokady granicy rząd obiecał, że będzie monitorował, czy Kijów rzeczywiście wyłączył na miesiąc z systemu elektronicznej kolejki jeCzerha przejścia granicznego Malhowice/Niżankowice puste pojazdy wracające z Ukrainy, czy wydłużył okres dozwolonego pobytu ciężarówek na terytorium Ukrainy z 20 do 60 dni, a także czy wprowadził równe dla przewoźników z Polski i Ukrainy zasady funkcjonowania e-kolejki. Poza tym rząd zobowiązał się do dialogu z Komisją Europejską w zakresie zmian umowy z 2022 r., która zliberalizowała warunki transportu drogowego między UE a Ukrainą, do wzmocnienia systemu kontroli ukraińskich przewoźników przez polskie służby i do przeanalizowania możliwości wsparcia finansowego rodzimych przewoźników. Ci zaś mówią, że nie widzą efektów zapowiadanych działań. Są też przekonani, że w drugiej połowie roku nic się nie zmieni w kwestii zezwoleń, a Ukraińców wciąż nie będą one obowiązywać. – A to najważniejszy nasz postulat – zaznacza Jaszczur.
Nowe manifestacje mogą zostać zorganizowane jeszcze tej wiosny
Resort infrastruktury zapewnia, że rozmowy z KE wciąż trwają, a Warszawa proponuje w znowelizowanej umowie zawężenie zakresu jej stosowania do określonych rodzajów przewozów służących wsparciu Ukrainy w walce z rosyjską agresją, doprecyzowanie zasad wjazdu pojazdów ukraińskich do UE, zwiększenie bezpieczeństwa przewozów czy podniesienie norm ekologicznych pojazdów. – Resort jest też w stałym kontakcie z przedstawicielami polskiej branży transportowej, stroną ukraińską oraz KE i prowadzi intensywne działania zmierzające do rozwiązania problemów, z jakimi się zmagają polscy przewoźnicy – zapewnia Rafał Jaśkowski, rzecznik Ministerstwa Infrastruktury, dodając, że wczoraj odbyło się trzecie posiedzenie powołanego przez ministra Dariusza Klimczaka zespołu ds. rozwiązania problemów na polsko-ukraiń skiej granicy z udziałem reprezentantów przewoźników, któremu przewodniczy wiceminister Paweł Gancarz. Podczas spotkania miano przedstawić informacje o zakresie realizacji przez resort porozumienia z 16 stycznia.
Gdy zamykaliśmy to wydanie DGP, spotkanie wciąż trwało. – Jestem przekonany, że polscy przewoźnicy dostrzegają determinację Ministerstwa Infrastruktury ukierunkowaną na kompleksowe rozwiązanie ich problemów i w związku z tym nie zdecydują się na kontynuację protestu od 1 marca – mówił Gancarz. Maciej Wroński, prezes Związku Pracodawców Transport i Logistyka Polska, twierdzi, że sytuacja w branży jest najgorsza od 20 lat. Mówi jednak, że głównym powodem tej sytuacji jest spadek popytu, do czego w dużej mierze przyczyniło się wyhamowanie niemieckiej gospodarki. Likwidacja zezwoleń dla ukraińskich przewoźników i rosnąca konkurencja z ich strony dodatkowo wzmogły kłopoty.
– Dziś marża przewoźników wynosi 1–2 eurocenty na każdym kilometrze. To o połowę mniej niż przed kryzysem, kiedy wynosiła 3–4 eurocenty – tłumaczy. Przewoźnicy dodają, że ukraińscy przewoźnicy proponują stawki za przewóz o 20–30 proc. niższe niż polscy. – Kierowcy w tych przedsiębiorstwach zarabiają o połowę mniej niż polscy, stąd mogą proponować niższe stawki – przekonuje Wojciech Sikora z firmy Rotis Spedycja. Waldemar Jaszczur dodaje, że w styczniu zanotował stratę na poziomie 200 tys. zł. I mówi, że szuka kontrahentów na nowych rynkach, zwłaszcza w Turcji. Biuro Informacji Gospodarczej InfoMonitor potwierdza tymczasem, że branża transportu drogowego tonie w coraz większych długach. W listopadzie 2023 r. wynosiły one 2 mld zł, a w grudniu było to już ponad 2,16 mld zł. Oznacza to, że rok do roku zadłużenie zwiększyło się o 360 mln zł. ©℗