Indywidualni nabywcy samochodów z napędem elektrycznym będą mogli uzyskać wsparcie w wysokości do 30 proc. ceny, ale nie więcej niż 37, 5 tys. zł i na auta nie droższe niż 125 tys. zł. W przypadku samochodów napędzanych energią elektryczną wytwarzaną z wodoru w zainstalowanych w nim ogniwach paliwowych dopłata nie może przekroczyć 90 tys. zł, a cena 300 tys. zł.
Takie wsparcie przewiduje projekt rozporządzenia w sprawie szczegółowych warunków udzielania oraz rozliczania wsparcia udzielonego osobom fizycznym nieprowadzącym działalności gospodarczej, który minister energii rozesłał do konsultacji. Warunkiem wypłaty ma być zabezpieczenie zwrotu wsparcia wraz z odsetkami (w razie złamania reguł dofinansowania); może to być m.in. gwarancja bankowa, zastaw lub blokada środków na rachunku bankowym. Beneficjenci dopłat nie będą mogli zbyć takiego auta przez rok, będą musieli je zarejestrować w Polsce i ubezpieczyć. Wsparcie ma być udzielane tylko na zakup nowych pojazdów.
Dopłaty do samochodów elektrycznych mają być udzielane „na wniosek”, w trybie ciągłym aż do wyczerpania środków przewidzianych na dany rok. „Oznacza to, że wsparcie udzielane będzie bez konkursu, co zdecydowanie ułatwi dostępność pojazdów elektrycznych i napędzanych wodorem dla wielu obywateli Polski” – pisze resort w uzasadnieniu do projektu. Pierwszy nabór wniosków ma być ogłoszony po wejściu w życie rozporządzenia.
Wniosek oprócz danych adresowych i numeru PESEL powinien zawierać m.in. rachunek bankowy, na który miałyby być przesłane pieniądze, kwotę i proponowaną formę zabezpieczenia. Trzeba będzie dołączyć kopię faktury i polisy ubezpieczenia. Warunkiem rozpatrzenia wniosku ma być złożenie kompletu dokumentów w terminie.
Środki na dopłaty mają pochodzić z Funduszu Niskoemisyjnego Transportu, który został powołany 28 lipca 2018 r. Jego przychodami są wpływy z podatku akcyzowego, opłaty zastępczej, obowiązującej od stycznia opłaty emisyjnej oraz środki PSE. W ciągu 10 lat – według różnych szacunków – ma on przeznaczyć kilka miliardów złotych na projekty związane z elektromobilnością i czystym transportem.
Prezes Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych i były minister środowiska Marcin Korolec ocenił w rozmowie z DGP, że przewidywana w projekcie maksymalna cena dla elektryków jest zbyt niska, bo najpopularniejsze auta elektryczne o satysfakcjonującym zasięgu są droższe (Volkswagen Golf, BMW i3, Nissan Leaf). Podał też przykład wprowadzanego na rynek Volkswagena ID.3, który przy zasięgu 350–400 km ma kosztować ok. 130 tys. zł.
– Tak skonstruowane dopłaty nie promują więc wymiany aut spalinowych na elektryczne, ale zakup drugiego lub trzeciego samochodu w rodzinie o ograniczonym zasięgu. Chyba nie o to chodziło w programie jednego miliona aut elektrycznych w Polsce w 2025 r. – zaznaczył Korolec.
Etap legislacyjny
Projekt w konsultacjach