Projekt nowelizacji ustawy o transporcie drogowym, który ma ucywilizować rynek usług taksówkarskich, zmienia się jak w kalejdoskopie. Do ostatniej chwili między resortami infrastruktury, cyfryzacji i finansów toczyły się ustalenia dotyczące przepisów o możliwości używania aplikacji mobilnej zamiast taksometru.
I choć miesiąc temu podczas posiedzenia komisji prawniczej zrezygnowano z wprowadzenia art. 13b, który dopuszcza stosowanie aplikacji mobilnej służącej do rozliczania opłat za przejazd, to już w ostatecznej (i zarazem dziewiątej), przyjętej wczoraj przez rząd wersji został przywrócony.
Aplikacja będzie musiała spełniać wymagania określone w rozporządzeniu, które ma wydać minister cyfryzacji. Zgodnie z projektowanymi przepisami wykonawczymi opłata za przewóz ma być wyliczana na podstawie pokonanej odległości, czasu rozpoczęcia i trwania przewozu, lokalizacji startowej i docelowej oraz ewentualnie rodzaju bagażu. Aplikacja ma ewidencjonować przewozy, umożliwiać generowanie dokumentu potwierdzającego klientowi wykonanie usługi i raportowanie informacji do Centralnego Repozytorium Kas. Oprogramowanie musi też identyfikować kierowcę i klienta oraz zapewniać dostęp do metadanych służbom kontrolnym.
– Cieszymy się z możliwości wykorzystania aplikacji do wyliczania opłaty za przejazd, w połączeniu z kasą fiskalną. Takie rozwiązanie zmniejsza koszty operacyjne ponoszone przez kierowców taksówek, jest mniej podatne na nieuczciwe naliczanie opłat i zwiększa komfort pasażerów. Korzystanie z aplikacji lub wirtualnego taksometru byłoby również zgodne z rządowym planem stworzenia internetowego systemu kas fiskalnych w ramach polityki gospodarki bezgotówkowej – mówi Dominik Gajewski, ekspert Konfederacji Lewiatan.
Aż 79 proc. Polaków chciałoby, wsiadając do taksówki, znać przybliżoną cenę przejazdu przed jego rozpoczęciem – tak wynika z kolei z badania IBRiS na zlecenie organizacji Pracodawcy RP.
Takiemu rozwiązaniu sprzeciwia się jednak część środowiska taksówkarzy, którzy przypominają, że wykonywanie przewozu za z góry ustaloną stawkę jest obecnie możliwe i legalne, i to bez konieczności wdrażania przepisów dotyczących aplikacji. – Nie mamy nic przeciwko aplikacjom służącym do zamawiania kursu czy opłacania przewozu, ale cena powinna być wyliczona na podstawie ustaleń taksometru. Każde oprogramowanie można zhakować – tłumaczy Jarosław Iglikowski ze związku zawodowego Warszawski Taksówkarz. I dodaje, że plan zorganizowania 8 kwietnia w stolicy protestu taksówkarzy jest wciąż aktualny. Opór środowiska wywołuje też usunięcie przepisów umożliwiających miastom uzależnianie wydania licencji od zdania egzaminu z topografii miasta.
Przyjęta przez rząd ustawa przede wszystkim wprowadza licencję na pośrednictwo w przewozie osób (o co branża taxi zabiegała od lat). Pośrednikiem będzie mogła być firma wpisana do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej albo zarejestrowana w Krajowym Rejestrze Sądowym. Wykaz pośredników będzie prowadzony przez głównego inspektora transportu drogowego i udostępniany w jego biuletynie informacji publicznej.
– Pośrednicy przy przewozie osób będą mogli zlecać usługi wyłącznie przedsiębiorcy mającemu licencję upoważniającą do zarobkowego przewozu osób – wskazuje Szymon Huptyś, rzecznik Ministerstwa Infrastruktury.
Pośrednik przy przewozie osób będzie musiał prowadzić elektroniczny rejestr, w którym przez 5 lat mają być przechowywane wszystkie informacje na temat zleceń przewozowych i dane dotyczące przedsiębiorców, którym zlecono przewozy osób. Pośrednik będzie musiał sprawdzić, czy podmiot, który z nim współpracuje, ma ważną licencję. Za niewywiązanie się z tego obowiązku grozić będzie 10 tys. zł kary, a za prowadzenie działalności bez licencji – 40 tys. zł.