Organizacja reprezentująca mechaników protestuje przeciw twierdzeniom o pogorszeniu bezpieczeństwa lotów.
Problem kontrowersyjnych wypowiedzi niektórych działaczy ma być dziś poruszony na spotkaniu lotniczych związków. Szefowie Związku Zawodowego Naziemnego Personelu Lotniczego uważają, że część związkowców – pilotów podaje publicznie nieprawdziwe i niedopuszczalne informacje. Chodzi o pojawiające się w ostatnich dniach doniesienia o tym, że podróżowanie samolotami LOT-u może nie być całkiem bezpieczne. W mediach cytowano przede wszystkim szefa Związku Zawodowego Pilotów Komunikacyjnych kapitana Adama Rzeszota, który podczas posiedzenia mazowieckiej Rady Dialogu Społecznego mówił o wyraźnym pogorszeniu się stanu floty. – Tak źle pod tym względem jeszcze nie było – stwierdził.
Według Rzeszota świadczą o tym m.in. ostatnie incydenty z samolotami Bombardiera Q400, kiedy to piloci sygnalizowali pewne problemy z podwoziem i w efekcie maszyny musiały lądować awaryjnie. Za te sytuacje odpowiadać miała prowadzona przez zarząd spółki polityka cięcia kosztów. Według niego widać to po wydzieleniu ze struktur przewoźnika osobnej spółki do serwisowania samolotów – LOT AMS. – Zlecenie tej spółce przeglądu to koszty, a te się coraz bardziej tnie. Samolot sprawdza więc kapitan, ale ma na to za mało czasu, maksymalnie godzinę przed odlotem. Coraz częściej, gdy znajdzie usterkę, dokonuje tzw. odpisu i samolot po prostu leci – mówił Adam Rzeszot.
Teraz inni związkowcy, którzy reprezentują mechaników serwisujących samoloty w LOT AMS, uważają, że stwierdzenia o zagrożeniu bezpieczeństwa przelotów są niedopuszczalne. Twierdzą, że przeglądy są wykonywane należycie i w efekcie samoloty utrzymywane są w pełnej sprawności. Nikomu nic nie grozi. Przeciwnie, poziom bezpieczeństwa jest bardzo wysoki. W komunikacie do pracowników zarząd działającego w LOT AMS związku uznał za „bardzo niefortunne” wypowiedzi Rzeszota sugerujące, że samoloty LOT-u są źle obsługiwane przez mechaników spółki.
Według związku mechaników do wypowiedzi o rzekomym pogorszeniu się bezpieczeństwa powinien odnieść się Urząd Lotnictwa Cywilnego. Tam usłyszeliśmy, że „ULC prowadzi nadzór ciągły nad statkami PLL LOT oraz organizacjami obsługowymi, w tym LOT AMS. W ramach tego prowadzone są audyty planowe, nieplanowe oraz inspekcje doraźne na statkach powietrznych”. Rzeczniczka urzędu Karina Lisowska dodaje, że jeśli związkowcy mają jakieś informacje o pogorszeniu sprawności maszyn przewoźnika, to powinni je przekazać bezpośrednio do ULC. Na razie nic takiego nie miało miejsca.
Przedstawiciele LOT-u twierdzenia, że stan techniczny samolotów uległ pogorszeniu, nazywają „oczywistym nonsensem”. – To, że usterki się zdarzają, to oczywistość w każdej linii lotniczej. Jednak procedury w lotnictwie, chyba najbardziej uregulowanej branży, są jasne. To, czy samolot może wystartować czy nie, to kwestia zero-jedynkowa. Nie da się dopuścić do startu maszyny, która ma usterki zagrażające bezpieczeństwu lotu – mówi Adrian Kubicki, rzecznik LOT-u. Dodaje, że nie dziwi go, że mechanicy zaczynają protestować przeciwko stwierdzeniom jednego ze związkowców.
– To jawne kolportowanie kłamstw, więc spodziewamy się, że po takich wypowiedziach zapowiadany strajk nie znajdzie poparcia – dodaje rzecznik. Trzy związki działające w spółce zapowiedziały, że do strajku dojdzie we wrześniu, ale dotąd nie ogłosiły jego terminu.