Ryanair skarży się do Urzędu Lotnictwa Cywilnego i zapowiada, że pójdzie do sądu. Inne linie też protestują przeciwko preferencjom dla PLL LOT.
Od 30 października na warszawskim lotnisku obowiązuje cennik promujący ruch przesiadkowy. Za pasażera zmieniającego połączenie w stolicy na podstawie jednego biletu przewoźnicy płacą Przedsiębiorstwu Państwowemu „Porty Lotnicze” (PPL) po 10 zł – to dzięki podwyższeniu zniżki transferowej – podczas gdy za innych podróżnych opłata wynosi 60 zł. Dzięki nowym zasadom LOT, obsługujący ponad 90 proc. ruchu przesiadkowego na Okęciu, zmniejszy koszty nawet o 25 mln zł rocznie.
– Odwołaliśmy się do prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego od decyzji aprobującej cennik. Sprawa jest w toku – mówi Juliusz Komorek, członek zarządu Ryanaira. Irlandzki przewoźnik jest numerem jeden w Polsce pod względem udziałów w rynku (ponad 30 proc.), co jest głównie zasługą Modlina. Jednak od jesieni wykonuje też loty krajowe z Chopina, rywalizując z LOT-em.
– Ryanair złożył wniosek o wznowienie postępowania administracyjnego w sprawie zmiany w taryfie opłat lotniskowych dla Lotniska Chopina – potwierdza Karina Lisowska, rzeczniczka ULC. – Decyzję w tej sprawie podejmiemy do końca tygodnia – zapowiada.
Jak usłyszeliśmy, Ryanair liczy na ponowne przeprowadzenie konsultacji przez regulatora i zniesienie zniżki. – Od decyzji ULC można apelować do sądu, co rozważymy po otrzymaniu decyzji prezesa ULC – dodaje Juliusz Komorek.
Nowy cennik nie podoba się też spółce Wizz Air, taniej linii rywalizującej z Ryanairem. To jeden z nielicznych przypadków, kiedy przedstawiciele obu firm mówią jednym głosem. – Naszym celem jest oferowanie jak najniższych taryf, dążymy więc do obniżenia wszystkich kosztów, w tym z tytułu opłat lotniskowych – mówi Gabor Vasarhelyi, rzecznik Wizz Aira. Przewoźnik z Węgier odwoływać się jednak na razie nie zamierza. Jego taktyka polega na przyglądaniu się, co ugrają Irlandczycy, i skorzystaniu z ewentualnych zmian w cenniku w razie ich sukcesu.
Przeciwko cennikowi wypowiadają się też tradycyjne linie latające z Warszawy. – Podczas spotkania konsultacyjnego protestowaliśmy przeciwko wyjątkowo niskiej opłacie od pasażerów transferowych w porównaniu z tą pobieraną od rozpoczynających podróż w Warszawie – mówi Frantisek Siling, dyrektor generalny Air France i KLM w Polsce.
ULC stoi na stanowisku, że zmiany w taryfie zostały wprowadzone w zgodzie z polskim prawem lotniczym i przepisami unijnymi. – Wzruszenie decyzji w sprawie zatwierdzenia opłat może nastąpić jedynie w trybie postępowań określonych w kodeksie postępowania administracyjnego – podkreśla Karina Lisowska.
– W drugiej połowie roku będziemy konsultować taryfę z przewoźnikami. Nie wykluczam korekt na początku sezonu zimowego, czyli w ostatnim tygodniu października – wskazuje Grzegorz Michorek, dyrektor handlowy PPL.
W PPL nie ukrywają, że stworzono cennik mający promować budowę hubu w Warszawie, a nie wywożenie stąd pasażerów do portów przesiadkowych np. w Europie Zachodniej.
LOT jest jedynym przewoźnikiem realizującym model biznesowy oparty na przesiadkach w Warszawie. Wczoraj ogłosił m.in., że od wakacji zwiększy liczbę rejsów z Warszawy do Seulu – z trzech do pięciu tygodniowo. – Ponad połowa naszego ruchu to pasażerowie transferowi. Korzyść z tego ma też lotnisko, bo pasażerowie dużo wydają w sklepach wolnocłowych i restauracjach – twierdzi Adrian Kubicki, rzecznik LOT-u.
Sebastian Gościniarek, partner w firmie doradczej BBSG, twierdzi, że wspieranie własnych przewoźników przez porty to powszechna praktyka na całym świecie. – Jest w tym sens biznesowy. PPL wyciągają pomocną doń do LOT-u, bo widzą w tym swój interes. W porównaniu z polityką innych zarządców lotnisk w Europie w Polsce i tak dzieje się to za późno – zauważa ekspert.
Zachodnie linie twierdzą, że wsparcia w swoich portach nie mają. – W naszych portach bazowych (Amsterdam-Schiphol i Paryż-de Gaulle) podlegamy tym samym stawkom lotniskowym co inne linie. Te lotniska nie stosują preferencyjnych opłat – twierdzi przedstawiciel Air France-KLM w Polsce. – We własnych hubach w Niemczech nie mamy przywilejów – twierdzi też Lufthansa.
– Na Lotnisku Chopina cennik jest ten sam dla wszystkich, bo takie są unijne regulacje. Gdyby Lufthansa albo KLM chciały uruchomić z Warszawy połączenia przesiadkowe, też płaciłyby najniższą stawkę. Ale nie jest to w ich interesie – tłumaczy Sebastian Gościniarek.
Dylemat jest taki: wolny rynek i zaostrzanie konkurencji, które – do pewnego momentu – będą oznaczać obniżanie cen biletów, czy też ułatwienia dla własnego przewoźnika, żeby nie podzielił losu np. linii Malev, która zbankrutowała w 2012 r. po 66 latach istnienia. – To jest gra interesów. W mojej ocenie wspieranie narodowego przewoźnika wygeneruje więcej korzyści dla gospodarki niż zwiększanie konkurencji w celu obniżki cen biletów. Ale trzeba to robić rozsądnie – zastrzega Gościniarek.
Lotnisko Chopina odprawiło w 2016 r. ponad 12,5 mln pasażerów, co stanowi rekord i wzrost o 14 proc. w ciągu roku. LOT przewiózł ponad 5,5 mln pasażerów, czyli najwięcej w historii. W 2016 r. LOT uruchomił 23 nowe połączenia. W latach 2013–2014 Polskie Linie Lotnicze przyjęły 530 mln zł pomocy publicznej.