Sejm zdecydował w piątek, (12 września 2025 r.), że poselski projekt ustawy o zmianie ustawy – Kodeks wyborczy (druk nr 1529) – po pierwszym czytaniu trafi do dalszych prac w Komisji Nadzwyczajnej do Spraw Zmian w Kodyfikacjach.

PSL przekonuje do zniesienia dwukadencyjności. Wśród argumentów zachęta dla młodych do działania w samorządzie

Michał Pyrzyk, poseł sprawozdawca z klubu PSL, a wcześniej również starosta słupecki oraz burmistrz Słupcy, przekonywał, że zniesienie dwukadencyjności dla samorządowców wcale nie oznacza zabetonowania trwającej często od wielu lat lokalnej władzy. Zaznaczył, że o wyborze za każdym razem decydują mieszkańcy danej gminy. Dodatkowo przekonywał, że nie ma też przeszkód, aby aktywni młodzi ludzie również z sukcesami angażowali się w życie polityczne samorządów. Argumentował to przykładami wójtów, którzy pełnią te stanowiska w wieku m.in. 28, 27, a nawet 25 lat. Podkreślił, że te osoby rozpoczęły swoją karierę samorządową jeszcze przed wprowadzeniem w 2018 r. dwukadencyjności.

- Paradoksalnie pozostawienie dwukadencyjności sprawi, że młode osoby nie będą chciały na dłużej wiązać się z działaniem na rzecz samorządów, mając przed sobą maksymalnie tylko 10 lat. To było już widoczne w ostatnich wyborach w 2024 r. kiedy to w około 400 gminach o stanowisko wójta ubiegała się tylko jedna osoba. Dwukadencyjność może zaburzać ciągłość władzy i procesu inwestycyjnego. Mieszkańcy mogą też odwołać samorządowca, co się w ostatnim czasie udało w 41 z 284 referendów – mówi Michał Pyrzyk.

Jest sposób na obchodzenie dwukadencyjności. Zobacz, jak samorządowcy mogą omijać obowiązujące prawo

Poseł sprawozdawca wskazywał również, że obecna dwukadencyjność, która dla wielu włodarzy, w tym dla tych z dużych miast, kończy się w 2029 r. może być w łatwy sposób omijana. Wystarczy po wyczerpaniu dwukadencyjności wystawić na to stanowisko swojego zastępcę, który po ewentualnej wygranej zajmie fotel dotychczasowego szefa, który z kolei zostałby jego zastępcą. Zapewniał również, że w tych krajach, w których nie ma takich ograniczeń, nie dochodzi do systemowego naruszenia władzy samorządowej.

PSL nie ma co liczyć, że PiS oprze zniesienie dwukadencyjności

- Z perspektywy czasu wprowadzono wiele dobrych rozwiązań do kodeksu wyborczego, które w 2018 r. były tak krytykowane. Mówienie, że przez zachowanie dwukadencyjności 61 proc. gmin musi zmienić swojego włodarza, nie jest żadnym tsunami, skoro przy każdych wyborach samorządowych wymianie ulega około 40 proc. samorządowców. W Niemczech i Czechach nie ma dwukadencyjności, ale we Włoszech już jest, a w Portugalii są trzy kadencje po cztery lata. Ten projekt ma też przywrócić przepis zakładający, że kandydat na wójta, burmistrza lub prezydenta ubiegałby się jednocześnie do rady gminy i tym samym przyczyniał do lepszego wyniku na jego liście. Przy takim mechanizmie te osoby ostatecznie nie decydują się na bycie radnym – wskazywał Łukasz Schreiber, poseł PiS i jeden ze współautorów zmian dotyczących wprowadzenia dwukadencyjności.

Wytykał też posłowi sprawozdawcy, że jeden kandydat jest wtedy, kiedy z gminy kandyduje wieloletni wójt lub burmistrz, z którym trudno jest wygrać. W takich sytuacjach nie pojawiają się kontrkandydaci.

Poseł Schreiber odniósł się również do konstytucyjności tych zapisów i wskazał, że w tej sprawie jest złożony w Trybunale Konstytucyjnym wniosek o zbadanie zgodności tego rozwiązania z ustawą zasadniczą. Zapowiedział, że docelowo jego partia będzie proponować, aby w projekcie zmian w konstytucji znalazły się przepisy o dwukadencyjności samorządowców.

Dwukadencyjność dzieli rządzącą koalicję

Co ciekawe, Mariusz Witczak, poseł klubu Koalicji Obywatelskiej, przyznał, że głosy w sprawie zniesienia dwukadencyjności są podzielone. W 2018 r. byliśmy przeciwni tym rozwiązaniom, bo były one w sposób chaotyczny wprowadzane. Zaznaczył, że reformowanie ustrojowe musi rozpocząć się od zapytania, czy obywatele życzą sobie takich zmian i czy będą one dla nich korzystne. Zakładając, że będziemy rezygnowali z dwukadencyjności, należałoby się zastanowić nad częstszą niż pięć lat weryfikacją. Posłowie PiS, KO, PSL, Lewicy i Polski 2050 ostatecznie zdecydowali o skierowaniu projektu do Sejmowej Komisji Nadzwyczajnej do Spraw Zmian w Kodyfikacjach.

Ważne

Adrian Zandberg, przewodniczący Partii Razem, nazwał projekt PSL-u ustawą o samych swoich, która prowadzi do betonowania lokalnych układów. Jego wniosek był najdalej idący, bo domagał się odrzucenia tego dokumentu już w pierwszym czytaniu.

Zniesienie zakazu dwukadencyjności. Projekt PSL trafi w końcu do zamrażarki?

Tomasz Zimoch przewiduje, że nikt poważnie nie zajmie się tym projektem i dlatego najprawdopodobniej utknie w sejmowej komisji. Z kolei prof. Stefan Płażek, adwokat i adiunkt z Katedry Prawa Samorządu Terytorialnego Uniwersytetu Jagiellońskiego, przyznaje, że jeśli byłaby zgoda w rządzącej koalicji, to taki projekt zmian byłby przygotowany przez Radę Ministrów. - Przypuszczam, że ten dokument, mimo że ma tylko dwa artykuły, utknie w komisji. Nawet jeśli jakimś cudem te zmiany rezygnujące z dwukadencyjności zostałyby uchwalone, to przypuszczam, że Prezydent byłby przeciwny betonowaniu lokalnych układów – dodaje.