Zalewska uczestniczyła we wtorek w konferencji "Rola i zadania samorządów po zmianach w szkolnictwie" zorganizowanej na UKSW, gdzie dyskutowała samorządowcami z Mazowsza o planowanej reformie szkolnictwa. Podczas spotkania z dziennikarzami powiedziała, że zainteresowanie samorządów nowymi przepisami jest ogromne, a ich główne obawy związane są z pieniędzmi, np. na waloryzację płac nauczycieli.
"Pokazałam w projekcie budżetu dodatkowe środki na waloryzację; powiedzieliśmy sobie o pieniądzach dla samorządów w postaci subwencji oświatowej na sześciolatka. W tej chwili i w wykazie prac Rady Ministrów, i Sejmu jest zmiana ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego, właśnie pokazująca, że sześciolatek będzie w subwencji oświatowej i kwota na jednego ucznia (…) to kwota 4 tys. 300 zł" - mówiła szefowa MEN.
1 września tego roku zniesiono obowiązek szkolny dla sześciolatków. W efekcie - według szacunków MEN - rodzice 82 proc. dzieci w tym wieku zdecydowali o pozostawieniu ich w wychowaniu przedszkolnym. W związku z tym zdecydowano o zwiększeniu w tym roku dotacji na wychowanie przedszkolne poprzez przesunięcie tam części środków z subwencji oświatowej.
Zalewska przypomniała, że w tym roku żadnych kłopotów finansowych w związku z sześciolatkami samorządy nie miały, ponieważ "sześciolatek został wyliczony rok wcześniej", więc niezależnie, czy uczy się w szkole, czy w przedszkolu "ma wartość co najmniej 5 tys. 200 zł dla samorządu". Również w przyszłym roku szkolnym ma być subwencja oświatowa dla sześciolatków.
Szefowa MEN mówiła, że zaproszeń na spotkania od samorządów ma bardzo dużo i zapewniła, że odpowiada na nie pozytywnie, jeśli tylko ma taką możliwość. "Mam nadzieję, że te spotkania doprowadzą do tego, że przekonamy samorządowców do zmiany ustroju, bo - tak jak powiedziałam - najczęstszą ich obawą są pieniądze. Nie dyskutują nad filozofią przekształcenia, nad potrzeba przekształcenia, ale tylko i wyłącznie dyskutują o pieniądzach, stąd też moja troska i pokazywanie, gdzie te pieniądze są i będą" - mówiła Zalewska.
Przypomniała, że wkrótce resort rozpocznie konsultacje z samorządowcami i ekspertami na temat zmian w subwencji oświatowej - "jak ją dopasować do nowych wyzwań w XXI wieku".
Pytana o nową podstawę programową, podkreśliła, że prace nad podstawą trwają od lutego - wówczas rozpoczęły się jej analizy. "Eksperci są powołani, w tej chwili już zabrali się do pracy (…). To jest ogromne wyzwanie, ogromna odpowiedzialność, oni będą pracować do końca listopada i pokażą państwu podstawy programowe" - powiedziała.
Na pytanie o maksymalną liczebność klas, odpowiedziała: "dążymy do standaryzacji, ale w wielkich miastach na razie jest to niemożliwe". Jak podkreśliła w tym celu, w Warszawie trzeba by było wybudować kilkadziesiąt budynków. "Ale jest taka pokusa, bo mamy jakiś cel - chcemy mieć szkołę bezpieczną, która uczy, podnosi jakość i nie ma dwóch zmian. W związku z tym istnieje takie prawdopodobieństwo, jeżeli samorządy duże się zgodzą, że wpiszemy wręcz w takie standardy, że dajemy sobie np. 5 lat, żeby klasa nie miała więcej niż 25-26 osób" - powiedziała szefowa MEN. Przypomniała, że określone jest natomiast minimum: w okresie przekształceniowym ma to być 7 osób w klasie.
W połowie września do konsultacji trafiły dwa projekty ustaw: zupełnie nowej ustawy Prawo oświatowe oraz ustawy wprowadzającej Prawo oświatowe. Prawo oświatowe regulować ma kwestie związane z ustrojem szkolnym, czyli m.in. strukturą szkolnictwa. Ma też częściowo zastąpić obecnie obowiązującą ustawę o systemie oświaty. Resort edukacji zapowiadał w jej miejsce przygotowanie kolejnych ustaw, m.in. dotyczących finansowania oświaty (ma być gotowa ok. 2018 r.).
Zgodnie z propozycją rządu od 2017 r. funkcjonować mają 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum i 5-letnie technikum, szkoły branżowe w miejsce zasadniczych szkół zawodowych; zlikwidowane zostaną gimnazja.