Ministerstwo Środowiska nie wycofa się z kolorowej rewolucji w śmieciach, o co apelowały gminy. Jednak w niektórych kwestiach pójdzie im na rękę. Zdaniem władz lokalnych – za mało.
Jest już najnowsza wersja projektu rozporządzenia ministra środowiska w sprawie szczegółowego sposobu selektywnego zbierania wybranych frakcji odpadów. Wynika z niej, że gminy będą wymagały od mieszkańców, aby ci dzielili śmieci na co najmniej cztery grupy i wyrzucali je do pojemników o określonym kolorze – papier (niebieski), szkło (zielony), metal i tworzywa sztuczne (żółty), odpady ulegające biodegradacji (brązowy). W pierwotnej wersji projektu resort wymagał podziału na pięć frakcji.
– Łączne zbieranie w jednym pojemniku lub worku odpadów takich jak metale, tworzywa sztuczne, w tym opakowania wielomateriałowe, wynika z faktu, że frakcje te wspólnie zbierane są wciąż pełnowartościowym surowcem możliwym do dalszego przetworzenia – wyjaśnia zmianę Ministerstwo Środowiska.
Co więcej MŚ przesunęło datę wejścia w życie planowanych regulacji. Tak jak zapowiadaliśmy rozporządzenie nie będzie obowiązywało z początkiem przyszłego roku, ale dopiero od 1 lipca 2017. Ponadto resort zgodził się, aby umowy zawarte między samorządowcami a firmami wywożącymi śmieci zachowały ważność do czasu, na który zostały zawarte, ale nie dłużej niż do końca czerwca 2021 r. Termin ten wynika z czteroletniego okresu, na jaki są podpisywane – zgodnie z nowelizacją z 22 czerwca 2016 r. ustawy – Prawo zamówień publicznych (Dz.U. poz. 1020).
Resort określił też w rozporządzeniu wymagania dla worków i pojemników, jakie będą miały spełniać.Zgodnie z nimi będą one musiały zapewniać ochronę odpadów przed działaniem niepożądanych czynników zewnętrznych, które mogłyby pogorszyć jakość zebranych frakcji i utrudnić ich dalsze przetworzenie. Na ich wymianę gminy będą miały pięć lat od wejścia w życie rozporządzenia.
Resort uszczegółowił także, kiedy wymóg selektywnego zbierania odpadów przez gminę zostanie uznany za spełniony. Z zaproponowanego zapisu wynika, że wówczas, gdy właściciele nieruchomości będą mieli zagwarantowane warunki techniczne i organizacyjne do wydzielenia frakcji odpadów komunalnych w miejscu ich wytworzenia, a także w miejscach publicznych.
Przyjęte przez MŚ rozwiązania i tak nie satysfakcjonują samorządowców. W ich ocenie to one powinny decydować, jaki system selekcjonowania śmieci jest dla nich najlepszy.
– Te korekty są dla nas niewystarczające – mówi Leszek Świętalski ze Związku Gmin Wiejskich Rzeczypospolitej Polskiej. – Kolejna wersja projektu jest nawet gorsza od pierwotnej. Sprawia, że przepisy będą jeszcze bardziej skomplikowane, koszty wdrożenia systemu wyższe, a naniesione poprawki rozmijają się z postulatami gmin – dodaje.
Chodzi m.in. o zmianę spójnika „lub” na i”. Przykładowo w przepisie, który wskazuje, że odpady komunalne zbiera się w pojemnikach, workach w miejscu ich wytworzenia „lub” kontenerach umieszczonych w miejscach publicznych. – Zamiana spójnika na „i” oznacza, że obligatoryjnie będziemy musieli spełniać wszystkie te warunki, a nie tylko fakultatywnie jeden, który byłby lepszy dla danej gminy – wyjaśnia Świętalski.
Samorządowcy kwestionują też obowiązkowe zbieranie materiałów biodegradowalnych. – Na obszarach wiejskich taka frakcja nie jest gromadzona. Odpady te są od razu wykorzystywane w miejscu ich wytworzenia. Odrębne ich segregowanie w przypadku wsi mija się z logiką – mówi. W jego ocenie projekt został przygotowany przez urzędników, którzy w praktyce nie wiedzą, jak działa system.
– Resort środowiska twierdzi, że wymogi muszą być wprowadzone, inaczej nie uda nam się osiągnąć zakładanego przez UE wskaźnika recyklingu odpadów (50 proc. do 2020 r.). Tymczasem nie ma żadnych powodów do niepokoju. Cele, które wynikają z przepisów, są realizowane przez samorządy – dodaje Świętalski.
Etap legislacyjny
Projekt po konsultacjach