Lokalni włodarze szacują koszty odmrożenia cen prądu dla samorządów na 85 mln zł kwartalnie w skali całego kraju. Nie wiadomo, czy rząd przedłuży wsparcie dla JST, a spółki energetyczne nie chcą renegocjować umów o więcej niż kilka złotych za MWh.
Cena maksymalna prądu
Samorządy i podmioty wrażliwe, takie jak szkoły czy przedszkola (patrz: infografika), zostały objęte ceną maksymalną prądu na poziomie 693 zł netto/MWh. Przypomnijmy, że w pierwotnej wersji projektu nowelizacji przepisów przedłużających wsparcie w 2025 r. samorządy nie były uwzględnione. Ostatecznie udało im się wynegocjować mrożenie cen prądu do końca pierwszego kwartału.
Chociaż ceny rynkowe są dziś niższe, to z mrożenia cen prądu korzystają obecnie te jednostki, które umowy na dostawę prądu zawierały w okresie największych podwyżek spowodowanych głównie wojną na Ukrainie. Z ankiety przeprowadzonej wśród 532 jednostek samorządu terytorialnego wynika, że 169 z nich ma obecnie zawartą umowę na kwotę przewyższającą cenę maksymalną. Różnice wahają się od kilku do nawet tysiąca złotych. Średnio oscylują wokół 60 zł za MWh.
Nawet 1 mln zł straty bez zamrożenia cen prądu
W ankiecie przeprowadzonej przez Związek Miast Polskich zapytano samorządy różnych szczebli o to, ile więcej musiałyby zapłacić kwartalnie za prąd, gdyby nie były objęte preferencyjną stawką. Najwyższą stratę zadeklarowała Łódź – ponad 1 mln zł. W Leżajsku to kwota na poziomie 250 tys. zł, w Kozienicach – 200 tys. zł, w Inowrocławiu – blisko 130 tys. zł. Ciechanów wyliczył z kolei, że od kwietnia do końca grudnia wyda dodatkowo na prąd 500 tys. zł. W tym mieście umowy na dostawę prądu do szkół zawierane były na lata 2023–2025 stawka przekracza 1000 zł/MWh.
– Do funkcjonowania szkół dokładamy ogromne pieniądze z własnych środków, bo państwowe wsparcie nie pokrywa nawet wynagrodzeń dla nauczycieli. Cały budżet miasta to 400 mln zł, ale każda zaoszczędzona złotówka jest cenna. Te 0,5 mln zł moglibyśmy wydać na zupełnie inne cele niż poprawę wyników finansowych spółek skarbu państwa. Rok temu zorganizowaliśmy bezpłatne ferie dla 200 dzieciaków właśnie za 0,5 mln zł. Za te pieniądze wyjechały na tydzień w góry – tłumaczy Krzysztof Kosiński, prezydent Ciechanowa.
Lokalni włodarze szacują, że kwartalnie w skali kraju może chodzić o 85 mln zł dodatkowych wydatków. Ministerstwo Klimatu i Środowiska w rozmowach z samorządami operuje niższymi kwotami – w granicach kilkunastu milionów złotych.
– Jeśli mówimy o skali wydatków budżetowych, to pewnie w niektórych przypadkach to będzie promil. Ale jeżeli uwzględnimy, że w niektórych sektorach płace stanowią 80–90 proc. naszych wydatków (np. w oświacie). To na całą resztę zostaje kilka procent. Jeśli do nich odniesiemy koszty mediów, to będzie to już znacznie więcej – tłumaczy Marek Wójcik, ekspert ds. legislacyjnych Związku Miast Polskich.
Trudne negocjacje cen prądu ze spółkami
Podczas lutowego posiedzenia Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego (KWRiST) o sprawę został zapytany wiceminister klimatu i środowiska Miłosz Motyka. Zwłaszcza że wcześniej szefowa tego resortu Paulina Hennig-Kloska przekonywała, że umowy zawierane w szczycie cenowym już wygasają i samorządy mają lepsze warunki niż cena maksymalna. Zadeklarował on otwartość na przedłużenie wsparcia do końca 2025 r. Do tego potrzebne byłoby jednak również zielone światło z Ministerstwa Finansów. Jak na razie samorządy nie otrzymały projektu w tej sprawie. MKiŚ uważa, że problem mogłyby rozwiązać spółki energetyczne, które w kontraktach mają zapisane stawki nieprzystające do dzisiejszych cen.
– Naszym zdaniem umowy mogłyby być renegocjowane z uwagi na interes publiczny. Dotarły do nas informacje, że nawet gdy taka responsywność ze strony przedsiębiorstwa energetycznego była, to nie o kilkanaście procent, a o kilka złotych niżej. To jest oczywiście nie do przyjęcia dla samorządu i jest to kompletnie nieuzasadnione – mówił Miłosz Motyka.
Samorządy potwierdzają, że negocjacje ze spółkami skarbu państwa są bardzo trudne. Ich zdaniem firmy chcą podreperować swoją sytuację finansową kosztem szkół, szpitali czy przedszkoli.
– Próbowaliśmy renegocjować umowy ze spółką energetyczną Energa Obrót. Natomiast po drugiej stronie był brak współpracy, brak chęci do dialogu i cyrkowa propozycja, żeby obniżyć cenę o 5 zł. Mam wrażenie, że spółki energetyczne rządzą polskim rządem. Tak dziś wyglądają realia – podkreśla Krzysztof Kosiński.
Spółka Energa Obrót nie ujawnia szczegółów rozmów, ale zapewnia, że „nie jest obojętna na sytuację samorządów oraz instytucji publicznych” i jest otwarta na negocjacje. Wylicza, że na cenę zawartą w danym kontrakcie ma wpływ wiele czynników i jest ona kalkulowana na podstawie sytuacji rynkowej.
„Po zaakceptowaniu oferty, energia kupowana jest w ilości, którą zadeklarował zamawiający. Energa Obrót każdorazowo analizuje infrastrukturę klienta i proponuje samorządom możliwość obniżenia kosztów mediów poprzez skorzystanie z usług efektywności energetycznej, takich jak audyt efektywności energetycznej, audyty termomodernizacyjne, montaż układu kompensacji mocy biernej w przypadku występowania kosztów dystrybucyjnych, instalacja paneli fotowoltaicznych z magazynem energii czy optymalizację parametrów zużycia” – czytamy w stanowisku spółki.
Samorządy zdają sobie sprawę, że nie ma już szans na przedłużenie wsparcia przed końcem kwartału. Oczekują jednak na inicjatywę legislacyjną, która przesądzi o wyrównaniu cen do tej maksymalnej od kwietnia. Sprawa ma wrócić podczas najbliższego posiedzenia KWRiST, które zostało zaplanowane na 25 marca.