Kilkaset tysięcy osób skierowanych na leczenie odwykowe może żądać zadośćuczynienia od gminnych komisji do walki z alkoholizmem. Od niemal 20 lat gminne komisje rozwiązywania problemów alkoholowych nielegalnie zbierają dane o osobach nadużywających wyskokowych trunków.
Zasady działania komisji
/
Dziennik Gazeta Prawna
dr Janusz Malanowski radca prawny z kancelarii Malanowski i Wspólnicy
/
Dziennik Gazeta Prawna
Wszystko przez lukę prawną, która pod znakiem zapytania stawia możliwość gromadzenia wrażliwych danych o osobach, wobec których toczy się postępowanie o skierowanie na leczenie, czyli m.in. zeznań członków rodziny, sąsiadów, danych z policji czy pomocy społecznej. Ustawa o wychowaniu w trzeźwości, na podstawie której działają gminne komisje, nie ma wyraźnego upoważnienia, które zezwalałoby komisjom zbierać takie informacje bez zgody osoby zainteresowanej. Uwagę na to zwróciła ostatnio NIK.
O problemie został już poinformowany resort zdrowia, który w rozmowie z nami zapowiada pilną nowelizację przepisów. Ale to wcale nie załatwia wszystkich problemów. – Osoba, której dane wykorzystano bez podstawy prawnej, może wystąpić o ochronę dóbr osobistych i zadośćuczynienie. U nas sądy nie orzekają milionów dolarów, jak np. w USA, ale poszkodowani mogą liczyć na od kilku do kilkunastu tysięcy złotych rekompensaty – stwierdza dr Arwid Mednis z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
Dodaje, że konsekwencje mogą ponieść też członkowie gminnych komisji. – Za zbieranie danych o osobach uzależnionych bez ich zgody może grozić nawet kara do trzech lat pozbawienia wolności, przy czym sądy najczęściej w podobnych sprawach nakładają grzywny – mówi.
Generalny inspektor ochrony danych osobowych informuje, że problem zbierania danych przez gminne komisje był zgłaszany w 2011 r. ówczesnej minister zdrowia Ewie Kopacz. Obiecała szybką zmianę przepisów, jednak do tego nie doszło. Sprawą w 2013 r. zainteresował się także rzecznik praw obywatelskich, który zapytał Trybunał Konstytucyjny, czy komisje działają zgodnie z prawem. Ten umorzył wówczas postępowanie.
Co roku do
sądów rodzinnych trafia ok. 40 tys. wniosków o zastosowanie obowiązku poddania się leczeniu odwykowemu. Składają je gminne komisje rozwiązywania problemów alkoholowych. Przy czym zanim skierują daną sprawę do sądu, muszą zebrać odpowiednią dokumentację. Znajdują się w niej nie tylko dane o charakterze medycznym (jak stwierdzenie nadużywania alkoholu), lecz także informacje uzasadniające skierowanie na odwyk. Są one pozyskiwane przez członków rodziny, pomoc społeczną, policję, izby wytrzeźwień czy świadków. Problem w tym, że od 20 lat dzieje się to niezgodnie z prawem. Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi (Dz.U. z 2016 r. poz. 487 ze zm.), zobowiązująca gminne komisje do podjęcia działań wobec alkoholika – zwłaszcza jeśli wskutek jego nałogu dochodzi do rozkładu życia rodzinnego, demoralizacji małoletnich czy uchylania się od pracy – obowiązuje bowiem od 1982 r. Tymczasem ustawa o ochronie danych osobowych (Dz.U. z 2015 r. poz. 2135 ze zm.) weszła w życie dopiero w 1997 r. Samorządy właśnie się zorientowały, że brakuje przepisów dających komisjom wyraźne uprawnienie do gromadzenia informacji o osobach, wobec których toczy się postępowanie.
– Od czasu obowiązywania ustawy minęło już blisko 30 lat i jej zapisy są nieadekwatne do obecnych standardów formułowania rozwiązań prawnych. Uprawnienia do zbierania danych osób, co do których prowadzone są postępowania bez ich zgody, były zrozumiałe same przez się, gdyż bez takiego założenia ich prowadzenie w praktyce byłoby niemożliwe – wskazuje Piotr Gierszewski, przewodniczący Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w Gdańsku, w piśmie skierowanym m.in. do ministra zdrowia i samorządowców.
Dodaje, że do tej pory komisje pracowały na podstawie art. 27 ust. 2 pkt 5 ustawy z 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych, zgodnie z którym przetwarzanie danych wrażliwych jest dopuszczalne, jeżeli dotyczy informacji, które są niezbędne do dochodzenia praw przed sądem.
Jednak taka interpretacja zaczyna być podawana w wątpliwość przez organy nadzorcze, doktrynę prawniczą oraz komentarze prawne. Przy czym bezpośrednim impulsem do wszczęcia alarmu przez Gdańsk była kontrola NIK. W wystąpieniu pokontrolnym izba nie pozostawiła złudzeń – choć podkreśliła, że zbieranie informacji o uzależnionych jest konieczne, aby działania gminnych komisji odniosły skutek, to obecnie brak jest podstaw prawnych uprawniających je do gromadzenia tego typu danych bez zgody zainteresowanych.
Na komisje padł blady strach. – Przyjęcie rozwiązania mówiącego o konieczności uzyskiwania zgody na zbieranie danych od osoby, co do której prowadzone jest postępowanie o skierowa nie na leczenie odwykowe, prowadzi do paraliżu działalności gminnych komisji w skali całego kraju i zaprzestania działań, na które czekają rodziny i otoczenie osób z problemem alkoholowym – przestrzega Piotr Gierszewski.
O problemie wie resort zdrowia, który już podjął działania mające na celu uniknięcie ogólnokrajowego paraliżu. Pod koniec sierpnia ministerstwo złożyło do szefa Stałego Komitetu Rady Ministrów wniosek z prośbą o wyrażenie zgody na wprowadzenie do wykazu prac legislacyjnych rządu projektu ustawy o zmianie ustawy o ochronie zdrowia psychicznego oraz niektórych innych ustaw. – Przedmiotowy projekt przewiduje także nowelizację przepisów ustawy o wychowaniu w trzeźwości – informuje nas Milena Kruszewska, rzeczniczka ministra zdrowia.
Tymczasem o watpliwościach ze zbieraniem danych wrażliwych informowali już kilka lat temu rzecznik praw obywatelskich oraz główny inspektor danych osobowych. Ten drugi zaznacza, że choć sprawą zajmował się w 2015 r. Trybunal Konstytucyjny (potwierdził konstytucyjność przepisów), to problem nadal istnieje. Powód? TK stwierdził, że komisje mogą działać w oparciu o ustawę o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Problem w tym, że ten akt nie odsyła do ustawy o wychowaniu w trzeźwości.
Wyjątki nie mogą być interpretowane rozszerzająco
Dane wrażliwe stanowią szczególną kategorię danych osobowych, co do których obowiązuje generalny zakaz ich przetwarzania. Ustawa o ochronie danych osobowych wśród danych wrażliwych wymienia m.in. informacje dotyczące stanu zdrowia czy posiadanych nałogów. Wskazuje także pewne sytuacje, w których zakaz przetwarzania danych wrażliwych przestaje obowiązywać. Pierwszą i najczęściej występującą w praktyce przesłanką umożliwiającą przetwarzanie danych wrażliwych jest uzyskanie pisemnej zgody osoby, której informacje dotyczą. Zakaz nie obowiązuje także wówczas, gdy na przetwarzanie danych zezwala przepis szczególny. Należy jednak wskazać, że tego typu przepisy ustanawiają wyjątki od ogólnej zasady zakazu przetwarzania takich danych i w związku z tym nie mogą być interpretowane rozszerzająco.
Za przetwarzanie danych wrażliwych niezgodnie z przepisami grozi kara grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat trzech. Z kolei osoby, których prawa zostały naruszone, mogą wystąpić z roszczeniem natury cywilnoprawnej.