Ministerstwo Infrastruktury jest gotowe do rozmów o ponownym włączeniu wód opadowych do definicji ścieków. Samorządy i branża wodociągowo-kanalizacyjna myślą też o oddzielnej taryfie za deszczówkę.

Gminy i przedsiębiorstwa wodociągowo-kanalizacyjne mają problem z pobieraniem opłat za odprowadzanie wód opadowych i roztopowych. Do 2017 r. definiowano je jako ścieki. Nie było więc wątpliwości. Za ich odprowadzenie należało płacić. Od kilku lat jest to utrudnione ze względu na brak jednoznacznej podstawy prawnej do pobierania opłaty. Przedstawiciele miast alarmują również, że odrębne traktowanie deszczówki ogranicza możliwość skorzystania z unijnych funduszy na budowę kanalizacji deszczowej – te przeznaczone dla niej są mniejsze niż na kanalizację sanitarną.

W ciągu kilku dni samorządy w uzgodnieniu z branżą mają przesłać do Ministerstwa Infrastruktury propozycję zmian przepisów. Jak dowiedział się DGP, rozważana jest również koncepcja wprowadzenia oddzielnej taryfy za odprowadzanie deszczówki. Prosty powrót do starej definicji mógłby być problematyczny ze względu na unijną dyrektywę ściekową.

Ulewy wywołały temat

– Jeśli nie zmienimy szybko tej definicji, to nie będziemy mogli wykorzystać środków europejskich na budowę kanalizacji deszczowej. Mamy też gigantyczny problem z taryfami. Od 2018 r. w zasadzie zaprzestaliśmy budowy kanalizacji deszczowej – mówił Marek Wójcik, ekspert ds. legislacyjnych Związku Miast Polskich (ZMP), podczas ostatniego posiedzenia Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego.

Zainteresowanie deszczówką to pokłosie ostatnich ulewnych deszczy i niewydolnej kanalizacji deszczowej. Wprawdzie inwestycje w kanalizację deszczową nadal są możliwe z unijnym dofinansowaniem, jednak gros pieniędzy przeznacza się na zagospodarowanie ścieków.

– Środków na kanalizację deszczową mamy nieporównanie mniej i dlatego są to inwestycje stosunkowo rzadkie w porównaniu z tymi dotyczącymi kanalizacji sanitarnej – potwierdza Grzegorz Gałabuda, ekonomista Izby Gospodarczej „Wodociągi Polskie”.

Z jednej strony więc, trudniej pozyskać zewnętrzne finansowanie budowy kanalizacji deszczowej, a z drugiej – trudniejsze jest jej utrzymanie, ponieważ sądy administracyjne często kwestionują prawo gmin do pobierania opłat za odprowadzanie deszczówki.

– W obrocie funkcjonowały różne modele i niestety podobnie w różny sposób oceniało je orzecznictwo – mówi Mateusz Faron, radca prawny z Kancelarii Radców Prawnych Zygmunt Jerzmanowski i Wspólnicy sp.k. w Poznaniu.

Zielone światło do rozmów nad powrotem do starej definicji ścieków, obejmującej wody opadowe i roztopowe, dało Ministerstwo Infrastruktury.

– Prosilibyśmy Związek Miast Polskich o bardziej szczegółowe przedstawienie uzasadnień i oczekiwań, które miałyby leżeć u podstaw tej nowelizacji. Jesteśmy gotowi do podjęcia dialogu – zadeklarował Maciej Lasek, wiceszef MI w odpowiedzi na postulat ZMP.

Nowa taryfa na deszczówkę

Obecnie w grę wchodzą więc dwa rozwiązania – zmiana definicji ścieków albo wprowadzenie odrębnej taryfy za deszczówkę.

To pierwsze zaczęło budzić wątpliwości ze względu na unijne wymogi z dyrektywy ściekowej, a co za tym idzie – Krajowego programu oczyszczania ścieków komunalnych (KPOŚK).

– Komisja Europejska mogłaby zacząć pytać, czy zagospodarowaliśmy również wody opadowe – podkreśla Grzegorz Gałabuda.

Brak opłat za odprowadzanie deszczówki, które wcześniej mieściły się w taryfie za ścieki, powoduje, że większość gmin musi płacić za nie z własnej kieszeni. Rzadziej spotyka się sytuacje, w których właścicielem kanalizacji jest przedsiębiorstwo – wtedy pojawia się możliwość podpisania oddzielnych umów na świadczenie takich usług – np. ze spółdzielniami mieszkaniowymi, sklepami, ale też z odbiorcami indywidualnymi (tak jest np. w Poznaniu).

– Nie ulega wątpliwości, że systemy kanalizacyjne służące odprowadzaniu wód opadowych lub roztopowych generują koszty utrzymania i eksploatacji. Ich pokrywanie nie może pochodzić z przychodów z innych działalności, zwłaszcza wodnej czy ściekowej. Wyzwań związanych z zagospodarowaniem tzw. deszczówki będzie coraz więcej. Trzeba więc przygotować na nie infrastrukturę – ocenia Mateusz Faron.

Z wyliczeń Izby Gospodarczej „Wodociągi Polskie” wynika, że opłata za odprowadzanie deszczówki byłaby podobna do taryfy za ścieki i wyniosłaby średnio kilkadziesiąt złotych od gospodarstwa domowego. Rozważany jest model naliczania opłat od tzw. powierzchni spływu (czyli powierzchni utwardzonej – np. dachu, chodnika czy podjazdu pod domem). Byłaby to forma taryfy za gotowość gminy czy przedsiębiorstwa do odprowadzenia wód opadowych, a zatem bez liczenia faktycznej ilości deszczówki. Nie wszyscy jednak mieliby obowiązek uiszczania opłat. Deszczówkę można odprowadzać na tereny zielone czy gromadzić w specjalnych zbiornikach i wykorzystywać np. do podlewania posesji.

– Chodzi wręcz o to, aby mobilizować odbiorców do odłączania się od kanalizacji i zatrzymywania wody opadowej u siebie. W tym przypadku jest inaczej niż przy kanalizacji sanitarnej – zależy nam, żeby jak najwięcej osób odłączało się od kanalizacji deszczowej – mówi Grzegorz Gałabuda.

W ocenie przedstawicieli branży wodociągowo-kanalizacyjnej okazją do wprowadzenia nowej taryfy mogłaby być zapowiadana na jesień nowelizacja przepisów przywracająca gminom kompetencje do zatwierdzania opłat za wodę i ścieki. ©℗

OPINIA

Zmiana definicji ścieków nie jest konieczna

ikona lupy />
Tadeusz Rzepecki, prezes zarządu Tarnowskich Wodociągów Sp. z o.o. / Materiały prasowe

Wody opadowe i roztopowe są czyste, o ile nie są zanieczyszczone przez powierzchnie, po których spływają. Istnieje zatem naturalna tendencja do traktowania ich inaczej niż ścieki – te z kolei są zawsze kojarzone z wodami zanieczyszczonymi. Zatem procedury uzyskiwania zezwoleń na odprowadzanie wód opadowych są mniej uciążliwe. Ponadto możemy bez zezwolenia zagospodarować niezanieczyszczone wody opadowe i roztopowe na terenie własnej nieruchomości, a zagospodarowanie ścieków w ten sposób jest zdecydowanie bardziej skomplikowane.

Z punktu widzenia przedsiębiorstwa wodociągowo-kanalizacyjnego zarządzającego infrastrukturą służącą odprowadzaniu wód opadowych i roztopowych zakwalifikowanie tych wód ponownie do ścieków mogłoby pozornie uprościć procedury taryfowe. Taryfy za ich wprowadzanie do systemu kanalizacyjnego mogłyby być określane w trybie przewidzianym dla ścieków w ustawie o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków. Jednak i bez tej zmiany kwalifikacji wody opadowe i roztopowe stają się ściekami komunalnymi w momencie zmieszania ze ściekami bytowymi i ściekami przemysłowymi. Nie trzeba zatem zmieniać definicji, aby była możliwość wprowadzenia taryf dla tych wód w kanalizacji ogólnospławnej.

Natomiast w kanalizacji rozdzielczej możliwe jest wprowadzenie taryf na podstawie regulacji zawartych w ustawie o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Chociaż i ten sposób jest czasami kwestionowany. Taryfy dla wód opadowych i roztopowych kierowanych do różnych systemów kanalizacyjnych wprowadziło w Polsce w ostatnich kilkunastu latach już ponad sto samorządów. ©℗