Od 500 zł do 1000 zł mają wynieść dodatki do wynagrodzeń dla osób zatrudnionych w instytucjach pomocy społecznej. Tak przewiduje projekt ustawy autorstwa Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej (MRiPS), ale nie wiadomo, co się z nim stanie po zmianie rządu.

O tym, że został on przygotowany, mówiła Marlena Maląg, minister rodziny i polityki społecznej, podczas spotkania z okazji Dnia Pracownika Socjalnego, które zostało zorganizowane w siedzibie resortu. Była na nim mowa o reformie systemu pomocy społecznej, która ma wprowadzić zmiany dotyczące osób wykonujących zawody pomocowe. Pierwszym krokiem do tego ma być właśnie projekt ustawy o dodatku do wynagrodzenia dla pracowników służb społecznych.

Z kolei Stanisław Szwed, wiceminister rodziny i polityki społecznej, poinformował, że projekt zakłada dodatek w trzech wysokościach: 500 zł, 800 zł lub 1000 zł miesięcznie w zależności od wykształcenia, stażu oraz rodzaju wykonywanej pracy. Według szacunków MRiPS do tej ekstragratyfikacji będzie uprawnionych ok. 150 tys. pracowników pomocy społecznej. Dodatki miałyby wejść w życie 1 stycznia 2024 r i kosztować budżet państwa 1,5 mld zł.

Jednak, co istotne, nawet jeśli projekt w szybkim czasie zostanie przyjęty przez działający jeszcze rząd Zjednoczonej Prawicy i trafi do Sejmu, to jego dalsze losy będą zależeć od tego, jaką decyzję w jego sprawie podejmą KO, Trzecia Droga oraz Lewica, które mają większość w parlamencie i będą wspólnie tworzyć nowy rząd.

– Oczywiście sam projekt, choć nie znamy jego szczegółowych zapisów, co do zasady nas cieszy. Od dawna zabiegamy o systemowy wzrost wynagrodzeń w sektorze pomocy społecznej, bo 70 proc. zatrudnionych w nim osób ma wynagrodzenia na poziomie płacy minimalnej. Natomiast okoliczności jego pojawienia się są kuriozalne – mówi Paweł Maczyński, przewodniczący Polskiej Federacji Związkowej Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej.

Podkreśla, że skoro szefostwo MRiPS tak bardzo przejmuje się losem pracowników wykonujących zawody pomocowe, to miało cztery lata na doprowadzenie do przyjęcia ustawy podnoszącej ich pensje.

– Zamiast tego mamy sytuację, gdy jest już po wyborach, a minister Maląg rzuca obietnicę wprowadzenia dodatków, choć ma świadomość, że to jej ostatnie chwile na tym stanowisku i nie od niej będzie zależała jej realizacja. Dlatego uważamy, że jest to trochę niepoważne traktowanie pracowników pomocy społecznej – wskazuje Paweł Maczyński.

Ponadto niewiadomą pozostaje, czy dodatkiem zostaną objęci pracownicy, którzy są przypisani nie do pomocy społecznej, ale do systemu wspierania rodziny i pieczy zastępczej, m.in. asystenci rodziny czy koordynatorzy rodzinnej pieczy zastępczej.

– Również zostaliśmy zaskoczeni informacją o projekcie i środowisko asystentów podchodzi do niej ostrożnie. Niemniej od razu pojawiły się ze strony asystentów pytania, czy ten nowy dodatek do pensji będzie im przysługiwał – mówi prof. Izabela Krasiejko z Uniwersytetu Jana Długosza w Częstochowie, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Asystentów Rodziny.

Dodaje, że pominięcie asystentów jeszcze bardziej pogłębiłoby frustrację, jaką odczuwają, zwłaszcza że od 2012 r. zabiegają o przyznanie im prawa do dodatku do wynagrodzenia za pracę w terenie. ©℗