Po wyborach samorządowcy wprawdzie z nadzieją spoglądają w przyszłość, ale obawiają się, że zapowiadany przez zwycięską ekipę nacisk na sprawy socjalne zepchnie ich potrzeby na dalszy plan. A zaległe sprawy znów pozostaną w sferze obietnic.
Zygmunt Frankiewicz prezydent Gliwic, prezes Związku Miast Polskich / Dziennik Gazeta Prawna
Ryszard Brejza prezydent Inowrocławia / Dziennik Gazeta Prawna
Elżbieta Anna Polak marszałek województwa lubuskiego / Dziennik Gazeta Prawna
Eugeniusz Gołembiewski burmistrz Kowala, wiceprezes Unii Miasteczek Polskich / Dziennik Gazeta Prawna
Mieczysław Struk marszałek województwa pomorskiego / Dziennik Gazeta Prawna
Grzegorz Kubalski ekspert Związku Powiatów Polskich / Dziennik Gazeta Prawna
Leszek Świętalski sekretarz generalny Związku Gmin Wiejskich RP / Dziennik Gazeta Prawna
Krzysztof Iwaniuk wójt gminy Terespol, wiceprzewodniczący zarządu ZGW RP / Dziennik Gazeta Prawna
Jacek Majchrowski prezydent Krakowa / Dziennik Gazeta Prawna
Hanna Gronkiewicz-Waltz prezydent Warszawy / Dziennik Gazeta Prawna
Adam Struzik marszałek województwa mazowieckiego / Dziennik Gazeta Prawna
Dziennik Gazeta Prawna
Jednostki samorządu terytorialnego od lat walczą, by wraz z nakładanymi na nie zadaniami własnymi były też odpowiednio wyposażane w środki finansowe. W związku z zapowiadanymi przez PiS zmianami dotyczącymi podniesienia do 8 tys. kwoty wolnej od podatku i wyrokiem TK w tej sprawie, ratunek widzą w rekompensatach z tytułu utraconych dochodów. Chcą, by nowa ekipa polityczna w pierwszej kolejności wyrównała im koszty już wcześniej nałożonych obowiązków, a przy przekazywaniu nowych wprowadziła zasady rzetelnej wyceny i standaryzacji zadań oraz odpowiedniej rekompensaty. Zdaniem ekspertów należy doprowadzić także do zmian w ustawie o finansach publicznych. Przepisy powinny być bardziej elastyczne, bo to ułatwi inwestycje. Trzeba też na nowo napisać regulacje o janosikowym. Samorządy, nie czekając na expose nowego premiera, już pracują nad taktyką lobbystyczną. Zwłaszcza że obawiają się bardzo możliwości powstania nowych województw, w tym podziału Mazowsza.
Do najpilniejszych spraw należy zaliczyć przygotowany przez ustępujący rząd projekt nowelizacji prawa zamówień publicznych dostosowujący nasze przepisy do dyrektyw unijnych. Strona samorządowa podnosiła kwestię zlecania odbioru odpadów w trybie in-house. Jest to jedyna kategoria usług, dla której poprzedni rząd nie wdrożył regulacji unijnych.
Pilnych zmian wymaga również sprawa centralizacji rozliczeń VAT w JST, co ma związek z niedawnymi wyrokami Trybunału Sprawiedliwości UE oraz Naczelnego Sądu Administracyjnego. Zmiana sposobu rozliczania VAT przez urzędy będzie miała dla nich daleko idące skutki i tu potrzebujemy rozsądnych przepisów.
Nie należy zapominać o zmianie ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym w zakresie odpowiedzialności odszkodowawczej samorządów, wynikającej z wdrożenia nowych regulacji antypowodziowych.
Mam nadzieję, że nowe władze centralne w końcu zajmą się sprawą złożonego przez środowiska samorządu terytorialnego projektu ustawy o komisji kodyfikacyjnej prawa samorządowego. Po 25 latach działania tego szczebla administracji można wskazać wiele elementów do poprawy lub wręcz naprawy. Mogłaby się tym zająć komisja kodyfikacyjna, której powstanie postulujemy od dłuższego czasu.
W projekcie prawa zamówień publicznych konieczne jest wprowadzenie norm uchylających art. 6d, 6e i 6f ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, by wyeliminować obowiązek organizowania przetargów na odbieranie i zagospodarowanie odpadów komunalnych od właścicieli nieruchomości. W nich zobligowane są również uczestniczyć spółki z udziałem gminy, jeżeli chcą otrzymać zlecenie na odbiór i zagospodarowanie tych odpadów. Przepisy te uniemożliwiają gminom stosowanie zamówień in-house przy organizowaniu odbioru odpadów komunalnych.
Poza tym w rozporządzeniu Rady Ministrów w sprawie sposobu i trybu przeprowadzania przetargów oraz rokowań na zbycie nieruchomości zasadna byłaby rezygnacja z obowiązku zamieszczania ogłoszeń o przetargach w prasie na rzecz zasady ich publikacji na stronach internetowych właściwego organu i w Biuletynie Informacji Publicznej.
Konieczne jest też wznowienie prac nad nowelizacjami ustawy o samorządzie powiatowym oraz kodeksu wyborczego wprowadzającymi możliwość nadania statusu miasta na prawach powiatu miastom, które z 31 grudnia 1998 r. przestały być siedzibą wojewody i wobec których na wniosek rady miejskiej odstąpiono wówczas od nadania praw powiatu, oraz miast liczących co najmniej 70 tys. mieszkańców, do których zalicza się Inowrocław.
Niezbędna jest zmiana ustawy o dochodach JST w zakresie wyliczenia części regionalnej subwencji ogólnej janosikowego.
Konieczne jest też wprowadzenie zmian w ustawie o działalności leczniczej w zakresie wydłużenia terminu umożliwiającego podmiotom wykonującym taką działalność dostosowanie pomieszczeń i urządzeń do wymogów rozporządzenia ministra zdrowia, a także udostępnienie im ustawowych narzędzi do skorzystania z pomocy budżetu państwa w przypadku restrukturyzacji.
Należy też potraktować transport lotniczy tak samo jak transport kolejowy i drogowy. Potrzeba nam również nowych uregulowań w zakresie publicznego transportu zbiorowego. Tu należy zapewnić konieczne środki finansowe z budżetu państwa na realizację zadania organizowania kolejowych połączeń transgranicznych. Uregulowania wymaga również ustawowa definicja organizatora przewozów międzynarodowych i międzywojewódzkich, gdyż obecnie mamy problemy z podstawą prawną do realizacji połączeń regionalnych z sąsiednimi aglomeracjami.
Dla mnie jako marszałka jest ważne, by w ustawie o samorządzie województwa pełniej określić kompetencje przewodniczącego sejmiku. Chodzi o wprowadzenie przepisu zobowiązującego przewodniczącego do zwołaniu sesji, gdy zachodzi taka potrzeba, zwłaszcza w przypadkach niecierpiących zwłoki.
Rzecz najważniejsza – to bardziej wydajne i stabilne dochody własne samorządów, z gwarancją rekompensaty ubytków w przypadku decyzji władz skutkujących ich zmniejszeniem. Jak samorządy mogą odpowiedzialnie prowadzić inwestycje bez takich gwarancji? Bez wprowadzania podatku katastralnego trzeba zmienić ustawę o podatku od nieruchomości, różnicując stawki podatkowe w zależności od miejsca położenia nieruchomości. Podatek od mieszkania w Warszawie czy w małej, biednej gminie nie może być taki sam. Zmian wymaga też ustawa o dochodach JST, aby dać więcej możliwości i swobody samorządom w wydatkowaniu środków, a z drugiej strony by je zdyscyplinować do odpowiedzialnej polityki podatkowej. Trzeba też dokonać zmian w systemie edukacji. Kartę nauczyciela powinno się albo zlikwidować, albo objąć nią wszystkich nauczających. W drugim przypadku zlikwidowałoby to sytuację, że w szkołach niepublicznych, często o niskim poziomie, dobrze opłaca się tylko managerów i właścicieli.
Za najpilniejsze uważam m.in. wyrównanie JST kosztów nałożonych obowiązków, a przy przekazywaniu nowych – wprowadzenie w prawnie uporządkowany sposób zasady rzetelnej wyceny, standaryzacji zadań i odpowiedniej rekompensaty. Ważne jest przy tym przestrzeganie art. 167 Konstytucji RP dotyczącego zasady rekompensowania ubytków w dochodach własnych JST, które są rezultatem zmian.
Istotne sprawy to także zmiana ustawy o dochodach JST w taki sposób, by były one niezależne od koniunktury gospodarczej (np. przez udział w VAT), oraz wypracowanie zamiast obowiązujących obecnie przepisów przejściowych w zakresie janosikowego nowego systemu jego naliczania. Mogłoby się to odbywać np. przez utworzenie docelowego systemu wyrównawczego dochodów, elastycznie reagującego na zmiany warunków gospodarczych. Nowy rząd powinien również odpowiednio zabezpieczyć finansowo skutki ustawowych zmian w zakresie ochrony zdrowia – podwyżek płac czy dostosowania szpitali do standardów UE.
Działania, które powinien podjąć nowy parlament, można podzielić na trzy grupy.
Pierwsza to sprawy pilne – bez ich przyjęcia będą poważne problemy w realizacji usług publicznych w przyszłym roku. Dotyczy to np. przepisów o Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców, które mają wejść od 4 stycznia 2016 r., a obecny stan przygotowań wskazuje, że nie będzie jeszcze gotowy system teleinformatyczny.
Druga grupa dotyczy spraw kłopotliwych w codziennym funkcjonowaniu JST, często takich, które od lat były świadomie ignorowane. Można tu wymienić nowy system wyrównywania dochodów JST, niezbędne zmiany w Karcie nauczyciela – umożliwiające samorządom rzeczywiste zarządzanie systemem oświaty, uporządkowanie przepisów dotyczących usuwania pojazdów z dróg – wraz z uregulowaniem zaległych zobowiązań Skarbu Państwa wobec JST.
Trzecia grupa to projekty systemowe – od dawna postulowane. Dotyczy to przede wszystkim nowego systemu dochodów JST – niezbędnego w sytuacji zapowiadanego podniesienia kwoty wolnej od podatku.
Strona samorządową obawia się, żeby socjalne rozdawnictwo nie miało ujemnego przełożenia na dochody JST. Musi być też system rekompensujący ubytki. Wszystkie sprawy w równym stopniu są pilne i ze sobą powiązane. Ustalenie całej gospodarki finansowej w zakresie budżetów samorządów to chyba największy problem. To kwestia zmian ustawy o finansach publicznych i o dochodach JST.
Potrzeba też zmian w prawie o zamówieniach publicznych, kwestii janosikowego oraz zagospodarowania przestrzennego. Ważne jest również, by gminy, w których są obszary chronione Natura 2000, mogły bardziej decydować, gdzie może być prowadzona działalność gospodarcza.
Powinniśmy zmienić politykę ościenną, zwłaszcza z Białorusią, i przywrócić tzw. mały ruch graniczny, który jest swoistym motorem ożywiania gospodarczego w regionie wschodnim. Należy też pomyśleć o atrakcyjniejszym systemie wizowym dla Białorusi. Jest on znacznie gorszy niż np. dla Ukrainy.
Jeśli chodzi o problemy JST, nie powinno się wyłącznie stawiać na program rozwoju miast, ale też na program dla obszarów wiejskich. Poza tym zadania z zakresu oświaty i edukacji nie powinny być w kompetencji samorządu, który jest tylko kasjerem i dysponentem pieniędzy z budżetu państwa.
Obecnie właściwie nie ma żadnych instrumentów prawnych, które chroniłyby samorząd przed utratą środków pieniężnych w wyniku mniej lub bardziej racjonalnych machinacji podatkowych. Odnoszę to także do takich postulatów, jak zwiększenie kwoty wolnej od podatku.
Jeżeli politycy poważnie traktują konstytucyjną zasadę decentralizacji i samodzielności finansowej gmin, powiatów i województw, to musi nastąpić wprowadzenie do ustawy o dochodach JST reguły mówiącej o obowiązku rekompensowania ubytków w dochodach własnych JST w wyniku zmiany udziału wspólnot gminnych, lokalnych regionalnych w podatkach od osób fizycznych i prawnych. Mówiąc o finansach, warto by też rozważyć powrót do wcześniejszych zasad pozwalających na proinwestycyjne finansowanie zadań samorządów z kredytów (reguła 60 i 15 proc.). Dzisiaj reguły wydatkowe określone w ustawie o finansach publicznych powodują, że gminy nie posiadają pełnych instrumentów finansowych do budowy nowych dróg, szkół, linii tramwajowych... Brak tej elastyczności skutkuje brakiem możliwości pozyskiwania środków na wkłady własne przy pozyskiwaniu środków z Unii Europejskiej.
Zaproponowany przez PiS podział województwa mazowieckiego Warszawa traktuje bardzo poważnie. O opinię zapytaliśmy najbardziej zainteresowanych sprawą
Czy wydzielenie Warszawy z Mazowsza to dobry pomysł? Czy może tylko chęć przejęcia władzy w regionie?
Pomysł wydzielenia Warszawy z województwa mazowieckiego od dawna znajduje się w programie Prawa i Sprawiedliwości. Nie jest to idea nowa, która pojawiła się dopiero niedawno w związku z taką, a nie inną sytuacją polityczną. A ponieważ w naszej partii poważnie traktuje się program, będziemy dążyli do jego maksymalnego zrealizowania, również w kwestii zmian administracyjnych kraju.
Czy podział to sposób na poprawę dla biedniejszej części regionu?
Różnica poziomu zamożności pomiędzy Warszawą a innymi regionami Mazowsza jest znacząca. Dlatego zgodnie z ideą zrównoważonego rozwoju kraju należy dążyć do jej zminimalizowania. Jednym z ważnych narzędzi takiego działania powinny być fundusze unijne, a ich pozyskiwanie będzie łatwiejsze właśnie dzięki wydzieleniu Warszawy z województwa mazowieckiego.
Czy trzeba więc będzie rozpisać nowe wybory do sejmików?
Kwestia nowych wyborów, mogących być efektem wyżej wymienionych zmian, nie jest przesądzona. Wszystko będzie zależało od terminu ich wejścia w życie. Jeśli zmiany zostaną wprowadzone w trakcie kadencji, to takie wybory będzie trzeba przeprowadzić, ale możliwa jest również sytuacja, w której zmiany zaczęłyby obowiązywać dopiero od przyszłych wyborów samorządowych
Czy wydzielenie warszawskiego z Mazowsza lub Warszawy, jak chce tego PIS, to dobry pomysł?
Nie ma realnej potrzeby podziału województwa na dwie jednostki administracyjne, ponieważ koszty tego przedsięwzięcia byłyby znaczące, a spodziewane korzyści są niepewne. Rzeczywiście w niektórych państwach europejskich stolice w granicach administracyjnych lub wraz z otaczającymi je gminami funkcjonują jako osobne jednostki administracyjne na poziomie regionalnym, ale system finansowania samorządów w tych krajach także jest inny – stolice często działają na podstawie dodatkowych źródeł dochodu.
Czy jest inny sposób na uzyskanie większego unijnego wsparcia dla biedniejszej części regionu?
Tak. Jest nim podział statystyczny województwa, który pozwoliłby na zakwalifikowanie nowo utworzonych regionów do dwóch różnych kategorii zamożności: regionu lepiej rozwiniętego (obszar Warszawy z otoczeniem) i regionu słabiej rozwiniętego (pozostała część województwa). Od maja br. trwają prace przygotowawcze do złożenia wniosku do Eurostatu w sprawie statystycznego podziału jednostki NUTS 2 „woj. mazowieckie” na dwie jednostki NUTS 2. Sprawę koordynuje Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju. Zmiana podziału administracyjnego Polski mogłaby skutkować koniecznością renegocjacji z Komisją Europejską podstawowych dokumentów regulujących wykorzystanie środków funduszy europejskich. Mogłoby to mieć negatywny wpływ na wykorzystanie wsparcia unijnego przyznanego Mazowszu na lata 2014–2020 (w sumie 3,7 mld euro).
Po ewentualnych zmianach będą potrzebne nowe wybory...
Wybory samorządowe odbyły się niespełna rok temu, więc próba wprowadzenia podziału i organizacji wyborów oznaczałaby podważenie głosu wyborców.
A może łatwiej będzie się rządziło regionami mającymi w miarę jednolite, nie tylko finansowe problemy, np. sprawa bezrobocia?
Jednolitość obszarów nie rozwiąże żadnych problemów rozwojowych. Faktem jest, że rozwój gospodarczy koncentruje się w największych miastach, ale ich rozwój przyczynia się do rozwoju otaczających je regionów. Wydzielenie województwa warszawskiego może mieć negatywny wpływ na rozwój nowego województwa mazowieckiego.
Co ewentualna zmiana może oznaczać dla Warszawy?
Nie można zapominać o następstwie prawnym podmiotów i odpowiedzialności nowych województw za zobowiązania podmiotu, który jest dzielony. Dotyczy to przede wszystkim spłaty zadłużenia obecnego województwa mazowieckiego – wątpliwe, aby dług ten został anulowany lub żeby wziął go na siebie budżet centralny.
Irlandia wyłączyła administracyjnie Dublin, a Czechy – Pragę. Może wydzielenie województwa warszawskiego z Mazowsza, jak chce PiS, to jednak dobry pomysł?
Jest kilka przykładów stolic, które stanowią administracyjnie oddzielne jednostki. Przykład Pragi ma się nijak do pomysłu PiS, bo stolica Czech jest miastem wydzielonym, a jednocześnie stolicą Kraju Środkowoczeskiego. Jeśli chodzi o Dublin, to jest on za małym miastem, by stanowić odrębną jednostkę typu NUTS 2. Jako hrabstwo jest na poziomie naszych powiatów. Dzielenie administracyjne Mazowsza to zły pomysł. Nie jest prawdą, że podział administracyjny coś zmieni w kwestii środków unijnych. Pieniądze przyznane Polsce na lata 2014–2020 są już podzielone między 16 województw. Środków przyznanych Mazowszu nie dałoby się podzielić na dwa nowe województwa. Mówienie, że podział administracyjny to ratunek dla regionu poza metropolią warszawską, jest graniem na emocjach, rozbudzaniem nadziei bez pokrycia.
Czy jest inny sposób na uzyskanie większego unijnego wsparcia dla biedniejszej części regionu?
Zabiegamy, by po 2020 roku przy podziale środków unijnych metropolia warszawska była oddzielnym NUTS 2. Tylko takie statystyczne wydzielenie pozwoli sprawiedliwiej korzystać z ewentualnego wsparcia. Tworzenie dwóch jednostek samorządu to multiplikowanie administracji, a także generowanie kosztów. To również skłócanie mieszkańców – bo na jakiej podstawie wybrać stolicę nowego województwa? Nie przedstawiono również sposobu podziału – z jednej strony majątku województwa, a z drugiej jego długu. Po podziale powstałby region właściwie bez dochodów własnych, ubogi, funkcjonujący na bazie dotacji państwa, mający problemy z wykorzystaniem środków unijnych. A jednocześnie mający zobowiązania po dawnym województwie.
A może chodzi o to, że łatwiej będzie się rządziło regionami mającymi w miarę jednolite, nie tylko finansowe problemy?
By Mazowsze – po wieloletnim niekonstytucyjnym obciążeniu janosikowym – stanęło na nogi, potrzebna jest reforma finansów publicznych i stworzenie rozsądnej ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego. Poza tym do końca roku jest czas na przeforsowanie utworzenia na Mazowszu dwóch jednostek NUTS 2. Województwo mazowieckie jest bardzo zróżnicowane ze względu na poziom rozwoju społeczno-gospodarczego. Różnice w poziomie PKB w przeliczeniu na jednego mieszkańca między Warszawą a najbiedniejszymi podregionami wynoszą ponad 4:1. A zatem podział statystyczny – tak, kosztowny podział administracyjny nie ma zaś sensu.
PIS chce, by kwota wolna od podatku wynosiła 8 tys. zł. I choć jej podwyższenie ze społecznego punktu widzenia wydaje się racjonalne, to po wyroku TK z 28 października 2015 r. (sygn. akt K 21/14) jest nieuniknione. Trybunał uznał bowiem, że przepisy ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych ustalające kwotę wolną od podatku w wysokości 3089 zł są niezgodne z konstytucją i tracą moc 30 listopada 2016 r. Tym bardziej wzrastają obawy samorządowców, że po raz kolejny dojdzie do uszczuplenia dochodów JST. I powraca pomysł nowelizacji ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego.
Pojawił się on już kilka miesięcy temu i stał się sygnałem do przygotowania i przekazania wspólnego projektu rządowi. Organizacje samorządowe wchodzące w skład Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego chcą w ustawie powrotu do zapisu o subwencji rekompensującej. Sprawa jest nadal bardzo aktualna – dowiedzieliśmy się w Związku Miast Polskich. Prace nad nowelizacją nie zostały wycofane, ale zawieszone, będą podjęte jak tylko uformuje się nowy parlament. Propozycje samorządowców znalazły się w obywatelskim projekcie ustawy o zmianie ustawy o dochodach JST.
Według twórców projektu przedstawiona przez nich nowelizacja, mimo że zawiera jedynie dwa artykuły, ma szansę w pewnym stopniu zrównoważyć zachwianie płynności finansowej lokalnych budżetów. Proponowane rozwiązania mają przywrócić do systemu dochodów JST część rekompensującą subwencji ogólnej, zgodnie z rozwiązaniem ustawowym obowiązującym w Polsce do końca 2003 r. Zdaniem samorządowców usunięcie zasady rekompensowania JST ubytków, jakie w ich dochodach własnych powodują zmiany prawne, w znaczącym stopniu przyczyniło się do powstania w kolejnych latach sporych braków w ich dochodach. Pierwsze z nich to skutki zmiany w systemie podatku dochodowego od osób fizycznych.
Tu warto przypomnieć, że 16 listopada 2006 r. Sejm uchwalił zmiany w ustawie o podatku PIT (Dz.U. nr 217, poz. 1588), które wprowadziły m.in. nową dwustopniową skalę podatkową (18 i 32 proc. zamiast 19, 30 i 40 proc.). Weszła ona w życie 1 stycznia 2009 r. i zrodziła skutki (zaliczkowe wpłacanie PIT przez pracodawców) w tym właśnie roku. Następnie 5 września 2007 r. Sejm już podczas trwającej kampanii wyborczej uchwalił kolejne zmiany w PIT (Dz.U. z 2007 r. nr 191, poz. 1361), które wprowadziły ulgi na wychowywane dzieci, tzw. prorodzinne. Te również weszły w życie od razu, począwszy od 2008 r., po to, by ulgi można było odliczyć, rozliczając jeszcze rok 2007. Sprawozdania z wykonania budżetu państwa z kolejnych lat podają dokładny skutek wprowadzenia ulgi prorodzinnej oraz szacunkowy zmiany skali podatkowej. Według Ministerstwa Finansów wynik ulgi prorodzinnej w 2008 r. (rzeczywista kwota odliczeń) to 5,4 mld zł, z czego 2,8 mld dotyczyło budżetu państwa, a 2,6 mld – budżetów JST. Natomiast wskutek zmiany skali podatkowej (stawek oraz progów) w 2009 r. kwota zmalała o 8,6 mld zł, z czego blisko 4,2 mld dotyczyło budżetów JST. Według samorządów inne negatywne konsekwencje polityki podatkowej to zmiany w CIT czy w definicji budowli w ustawie z 7 lipca 1994 r. – Prawo budowlane (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 1409 ze zm.) powodujące obniżenie wpływów z podatku od nieruchomości, w związku z licznymi zwolnieniami.
W 2010 r. Ministerstwo Finansów w opracowaniu „Preferencje podatkowe w Polsce” oszacowało, że skutki czterech podstawowych zwolnień w podatku od nieruchomości wynosiły ponad 4 mld zł rocznie. Członkowie komisji twierdzą, że z chwilą ponownego wprowadzenia zasada rekompensowania ubytków nie zrodzi bezpośrednio żadnego skutku finansowego. Jednak każda następna zmiana, która spowoduje zmniejszenie dochodów własnych JST, będzie musiała zostać zrekompensowana w sposób określony w projekcie ustawy i w wydanym na jej podstawie rozporządzeniu. ©?
O co zabiegają samorządowcy
W ustawie z 13 listopada 2003 r. o dochodach jednostek samorządu terytorialnego (Dz.U. z 2010 r. nr 80, poz. 526 ze zm.) w art. 7 po ust. 1 zamierzają dodać:
ust. 1a–1c w brzmieniu:
„1a. Subwencja ogólna jest uzupełniana o część rekompensującą, która obejmuje dochody utracone w wyniku zmian w ustawach dotyczących dochodów własnych jednostek samorządu terytorialnego.
1b. Minister właściwy do spraw finansów publicznych, po zasięgnięciu opinii Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego, określi w drodze rozporządzenia szczegółowe zasady i tryb przyznawania jednostkom samorządu terytorialnego kwot części rekompensującej, o której mowa w ust. 1a.
1c. Kwotę części rekompensującej, o której mowa w ust. 1a, określa dla każdego roku budżetowego ustawa budżetowa”.
Nowelizacja miałaby wejść w życie po upływie 14 dni od dnia ogłoszenia, z mocą obowiązującą od 1 stycznia 2016 r.