Spory o granice gmin

Procedura zmiany granic gmin inicjowana jest przez samorząd zainteresowany przejęciem danego terenu. Wniosek przegłosowany np. przez radę miejską trafia do zaopiniowania przez wojewodę, a następnie do rządu. Ten podejmuje decyzję, wydając rozporządzenie. Co roku na tym tle wybrzmiewają gorące spory – najczęściej między miastami a mniejszymi okolicznymi gminami. Argumentacja zazwyczaj jest ta sama. Z jednej strony większy ośrodek przekonuje, że potrzebuje nowych terenów inwestycyjnych, aby napędzać rozwój, z którego korzystają mieszkańcy całego regionu. Z drugiej jednak małe samorządy nie chcą oddawać terenów, w które inwestowały niekiedy duże sumy i z których czerpią podatkowe zyski. Ich włodarze podkreślają, że przepisy nie dają im narzędzi do obrony przed wrogim przejęciem, któremu najczęściej sprzeciwiają się również mieszkańcy.

W tym roku rozgorzały konflikty m.in. o granice Słupska, który chce przejąć tereny Kobylnicy i Redzikowa, czy między miastem a gminą Chełm. Również Radom chce poszerzyć swoje granice o część terytorium sąsiednich gmin – Jedlińska, Jedlni Letniska i Kowali. Nie ma również zgody między władzami Olsztyna i gminy Purda w zakresie wykrojenia z tej drugiej terenów inwestycyjnych dla miasta.

MSWiA zaskoczyło ws. granic gmin

Od początku roku aktywnie o zmianę przepisów zabiega Związek Gmin Wiejskich RP (ZGWRP). Propozycję w tej sprawie przekazał MSWiA, a ostatnio również premierowi. Do tej pory resort spraw wewnętrznych sugerował jednak, że najpierw między sobą muszą dogadać się przedstawiciele małych gmin i miast. Podczas ubiegłotygodniowego posiedzenia Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego przedstawiono jednak założenia do reformy.

– Doskonale państwo wiecie, jaka uciążliwa jest ta procedura i budząca duże niepokoje społeczne, absolutnie zasadne zresztą. Dlatego też musimy to ucywilizować i znaleźć wspólne rozwiązania, które będą akceptowalne zarówno przez Związek Gmin Wiejskich i Związek Miast Polskich – stwierdził Tomasz Szymański, wiceszef MSWiA.

Plan składa się z czterech punktów, które w dużej mierze pokrywają się z postulatami ZGWRP. Chodzi przede wszystkim o ograniczenie częstotliwości składania wniosków – w sytuacji braku zgodnych uchwał zainteresowanych rad gmin – do jednego w kadencji (czyli raz na pięć lat). Dodatkowo gmina objęta wnioskiem będzie mogła zdecydować o przeprowadzeniu w tej sprawie referendum. Uregulowana ma zostać także kwestia przekazywania mienia komunalnego. Z kolei rekompensaty finansowe dla samorządów, które utracą swoje dochody, będą wypłacane przez pięć lat – 100 proc. w pierwszym roku, 80 proc. w drugim, 60 proc. w trzecim, 40 proc. w czwartym i 20 proc. w piątym.

Sprawą ma zająć się zespół do spraw ustroju samorządu, obszarów miejskich i metropolitalnych KWRiST. Zadowolenia nie kryją przedstawiciele ZGWRP, ale nie odwołują zapowiadanego na jutro marszu w stolicy pod hasłem „Jestem ze wsi”.

– Lekkie zaskoczenie jest. Natomiast nie chcemy podgrzewać atmosfery. Chcemy przeprowadzić to w dialogu – mówi z kolei przedstawiciel jednego z miast należących do ZMP. Temat ma być omówiony podczas przyszłotygodniowego zgromadzenia ogólnego tego związku.

Potrzebna nowa dyrektywa Tuska?

Według Grzegorza Drozda z Kancelarii Radców Prawnych Drozd & Pięta we Wrocławiu ograniczenie częstotliwości rozpatrywania wniosków jest uzasadnione. – Trudno bowiem skutecznie zarządzać gminą, szczególnie z uwzględnieniem długofalowej perspektywy, gdy ewentualne zmiany granic gminy mogą nastąpić w każdym roku kadencji – podkreśla ekspert. Dodaje, że z tego względu warte rozważenia byłoby umożliwienie zmian granic wyłącznie w pierwszych dwóch czy trzech latach kadencji.

W przypadku referendum jak na razie resort nie wskazał, czy miałoby ono wiązać wyłącznie daną gminę do zajęcia określonego stanowiska, czy blokować całą procedurę. – Musimy pamiętać, że gros wniosków dotyczy terenów niezamieszkanych lub słabo zaludnionych o istotnym znaczeniu gospodarczym (np. zmiana granicy pomiędzy gminą Kleszczów a Bełchatów). W takim przypadku nie możemy, oceniając składane wnioski, ograniczać się wyłącznie do decyzji mieszkańców spornego terenu – zwraca uwagę Maciej Kiełbus, partner zarządzający w Ziemski & Partners Kancelaria Prawna Kostrzewska, Kołodziejczak i Wspólnicy sp.k. w Poznaniu.

Doprecyzowania wymaga również kwestia wypłaty rekompensat, a przede wszystkim tego, jak je wyliczyć. – Wielkość utraconych dochodów powinna wynikać z wniosku inicjującego postępowanie. Już dziś wniosek ten powinien określać szacunkowy plan dochodów i wydatków w następnym roku budżetowym gmin objętych wnioskiem – mówi Maciej Kiełbus.

– Być może dobrym pomysłem byłoby uwzględnienie regionalnych izb obrachunkowych, które posiadają bieżącą i całościową wiedzę na temat sytuacji finansowej poszczególnych gmin – proponuje z kolei Grzegorz Drozd.

W swojej propozycji MSWiA nie odniosło się do postulatu wprowadzenia kontroli sądowej działań administracji rządowej w zakresie zmian granic, chociaż w poprzednich latach na ten problem zwracał uwagę m.in. Trybunał Konstytucyjny.

Nie wiadomo też, jaki los czeka procedowane właśnie wnioski o zmianę granic. Eksperci przypominają, że od 2009 r. do końca swoich rządów ówczesny premier Donald Tusk zobowiązał MSWiA do blokowania zmian, co do których nie ma obopólnej zgody.

– Zdecydowanie jestem za przywróceniem tzw. dyrektywy Tuska. Skoro samo MSWiA dostrzega potrzebę ucywilizowania procedury do czasu wprowadzenia niezbędnych korekt przepisów nie powinny być rozstrzygane konfliktogenne wnioski, chyba że zajdą szczególnie wyjątkowe okoliczności – ocenia Maciej Kiełbus. ©℗

ikona lupy />
Nowe miasta na mapie Polski / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe