Rząd nie powinien wycofywać się z dyskusji na temat zmian w sposobie wynagradzania włodarzy gmin. Tym bardziej że opinia publiczna uważa za absurdalną możliwość wyższych wynagrodzeń prezesom spółek komunalnych niż szefom urzędów, czyli prezydentom lub wójtom.



Moim zdaniem bez względu na uwarunkowania polityczne i kalendarz wyborczy należy jak najszybciej podjąć debatę publiczną dotyczącą racjonalności gospodarowania finansami publicznymi, również w zakresie wynagrodzeń włodarzy samorządów. Decentralizacja administracji publicznej doprowadziła do stanu, gdy mamy urzędy samorządowe zatrudniające 20 pracowników, ale i takie, gdzie jest ich prawie 2 tys. Z kolei zasoby kadrowe urzędów marszałkowskich, które zyskały na znaczeniu po naszej akcesji do UE, odpowiadają średniej wielkości ministerstwom.
Przy tak wielkim zróżnicowaniu urzędów, które realizują liczne zadania publiczne, trudno jest w ustawach – jako aktach generalnych i obowiązujących na terenie całego kraju – uregulować wynagrodzenia wójtów czy prezydentów adekwatnie do potrzeb społeczno-gospodarczych poszczególnych wspólnot.
Ustawy bowiem usztywniają możliwości działania, co skutkuje tym, że w gminie, gdzie mieszka 2,5 tys. osób, wójt zarabia tyle samo co prezydent kilkusettysięcznego miasta. Czy ich zadania i obłożenie pracą są na porównywalnym poziomie? Czy mienie komunalne Wrocławia lub Rzeszowa ma zbliżoną wartość do majątku spółki komunalnej gminy Włoszczowa? Oczywiście, że nie.
Właściwym wyjściem z tej sytuacji jest dokonanie przeglądu stanu zatrudnienia w każdym urzędzie samorządowym w Polsce, zestawienie go z liczbą mieszkańców danej jednostki i wypracowanie w ramach Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu właściwej kategoryzacji płac osób pełniących funkcje organów wykonawczych w samorządach w oparciu o możliwości finansowe budżetu państwa.
Moim zdaniem stosowane obecnie widełki płac w administracji samorządowej są niewystarczające. Ciekawym rozwiązaniem byłoby pozostawienie obecnego dolnego pułapu płac i wprowadzenie górnej granicy na poziomie 18–20 tys. zł. Wówczas to rada gminy oceniając wójta, decydowałaby, czy zasłużył na wyższe wynagrodzenie, czy też nie. Wydaje się, że wskazane zmiany są konieczne i niezbędne i wcale nie muszą oznaczać nadmiernych wydatków dla państwa.
Natomiast osobną kwestią pozostaje zagadnienie opracowania mechanizmu motywacyjnego dla włodarzy, którzy mogliby np. liczyć na premię po zamknięciu pewnych inwestycji, zrealizowaniu projektów unijnych czy zakończonej bez zaleceń kontroli finansowej dokonanej przez RIO.