W przyszłym tygodniu okaże się, czy projektowane przepisy dotyczące przekazywania dróg krajowych gminom są zgodne z konstytucją
Drogi w Polsce / Dziennik Gazeta Prawna
Rozprawę przed Trybunałem Konstytucyjnym wyznaczono na 22 kwietnia. Sędziowie na wniosek prezydenta RP zbadają zgodność z konstytucją planowanej nowelizacji ustawy o drogach publicznych z 13 września 2013 r. Na decyzję TK z niecierpliwością czekają samorządowcy. Tymczasem jak podkreśla Czesław Pędzik, wiceburmistrz gminy Złoczew (woj. łódzkie), która od kilku miesięcy jest w sporze z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA), werdykt sędziów nie rozwiąże problemów samorządów dotyczących utrzymania dróg.
– Oczywiście mam nadzieję, że TK stwierdzi, że nowe przepisy są niezgodne z konstytucją. Niestety taki wyrok spowoduje tylko tyle, że nadal będą stosowane obecne, niekorzystne dla nas przepisy. Konieczna jest nowa ustawa – stwierdza Czesław Pędzik.
Tysiące na drogi
Na czym polega problem z przekazywaniem dróg? Obecne przepisy stanowią, że po wybudowaniu nowego odcinka autostrady albo drogi ekspresowej, stara – równoległa do niej – droga krajowa z mocy prawa staje się drogą gminną, a więc przechodzi na utrzymanie władz lokalnych. W efekcie od 2007 r/ GDDKiA przekazała samorządom blisko 870 kilometrów dawnych krajówek. Te niemal za każdym razem buntują się, twierdząc, że ich nie stać na utrzymanie. Np. władze niewielkiego Złoczewa, którym niedawno przekazano ponad 14 kilometrów dawnych krajówek, muszą na ich utrzymanie zabezpieczyć w budżecie 800 tys. zł. Do tego dochodzą koszty oświetlenia węzłów –kilka tysięcy złotych miesięcznie. Samorząd, by pozwolić sobie na wszystkie te wydatki, musiałby zamknąć dwie szkoły.
Sytuacja jest patowa, bo GDDKiA traktuje drogi jako przekazane do samorządów, a lokalne władze nie uznają tej decyzji. W efekcie pojawiają się odcinki dróg, za których stan nikt nie czuje się odpowiedzialny. Ponieważ bunt samorządów narastał – niektóre z nich, np. z woj. łódzkiego – zawarły nieformalną koalicję przeciwko GDDKiA, rząd zdecydował się na nowelizację przepisów. Niestety zdaniem samorządów zamiast dobrego projektu wyszedł bubel.
Kukułcze jajo
Nowelizacja zakłada, że odcinki dróg będą przekazywane nie gminom, ale samorządowi województwa. Problem w tym, że potem sejmik województwa może – w drodze uchwały – przekazać fragment swojej drogi „o proporcjonalnej długości do odcinka drogi krajowej” powiatowi. A ten w ten sam sposób może „podrzucić” drogę gminie. Oczywiście nikt nikogo nie pyta o zgodę.
Samorządy ponownie się zbuntowały. Związek Miast Polskich przygotował nawet własny projekt nowelizacji ustawy o drogach publicznych. Wskazuje w nim, że to minister transportu, w drodze rozporządzenia, powinien zaliczać odcinek przekazywanej drogi do odpowiedniej kategorii, biorąc pod uwagę jej funkcję. Miałby się przy tym konsultować z GDDKiA i zainteresowanymi samorządami.
Muszą być pieniądze
Eksperci przyznają, że rozwiązanie przeforsowane przez rząd poszło w złym kierunku. – Swoista kaskada drogowa jest absurdalna – mówi dr Michał Beim, ekspert od transportu z Instytutu Sobieskiego. – Nic nie stoi na przeszkodzie, by drogi krajowe były przekazywane samorządom wojewódzkim, jednak wcześniej powinny być one wyremontowane. Z kolei jeśli gmina czy powiat dobrowolnie chciałyby przejąć daną drogę, to powinny mieć pierwszeństwo przed urzędem marszałkowskim. Przy czym należy im zapewnić środki na to, by dawny trakt tranzytowy przekształcić w ulicę o lokalnym charakterze – dodaje.
A jednak można
Tylko jedną sprawę dotyczącą utrzymywania „nie swoich” dróg udało się ostatnio przyspieszyć. Otóż 9 kwietnia sejmowe komisje samorządu i infrastruktury przyjęły projekt nowelizacji prawa energetycznego. – Zgodnie z nim gminy zostaną odciążone z obowiązku ponoszenia opłat za oświetlenie dróg ekspresowych, autostrad oraz odcinków dróg krajowych przebiegających poza terenami zabudowanymi (w tej chwili jest to działanie ciągle zaliczane do zadań własnych gminy). Wspomniany obowiązek, zgodnie z projektem nowelizacji, przejęłaby Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad – wyjaśniała podczas posiedzenia komisji posłanka PO Dorota Rutkowska. Problem oświetlania dróg krajowych dotyczy ponad 1,4 tys. gmin. Muszą one płacić rachunki za światło na 950 węzłach i 6850 skrzyżowaniach. W skali kraju może chodzić o kwotę sięgającą nawet 80 mln zł rocznie.