W środę samorządowcy poznają wyniki rządowych analiz dotyczących finansowania zadań zleconych. Jak wynika z naszych ustaleń, w niektórych przypadkach pieniędzy jest rzeczywiście za mało, ale w innych – za dużo.
Dotacje na zadnia z zakresu administracji rządowej w budżetach jednostek samorządu terytorialnego (JST) / Dziennik Gazeta Prawna
Wyliczeń w imieniu rządu dokonali wojewodowie. Cel – ustalić, czy dotacje przekazywane samorządom na zadania zlecane przez administrację centralną są rzeczywiście za małe. W środę ma o tym dyskutować Komisja Wspólna Rządu i Samorządu Terytorialnego.
– Trwa analiza materiałów, które otrzymaliśmy od wojewodów – przyznaje Artur Koziołek, rzecznik Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji.

Gdzie rząd przepłaca

Na razie wiadomo, że na skutek analiz samorządy otrzymają ponad 160 mln zł z rezerwy celowej na uzupełnienie dotacji na realizację zadań wynikających z ustaw: Prawo o aktach stanu cywilnego, o ewidencji ludności oraz o dowodach osobistych. O innych dodatkowych środkach nic na razie nie wiadomo. Wszystko wskazuje więc na to, że środowa dyskusja na temat pieniędzy nie będzie należała do spokojnych.
Tymczasem jak wynika z naszych rozmów z urzędami wojewódzkimi, w systemie dotacji panuje kompletny bałagan – jedne są za małe, a inne za duże. Na przykład z materiału wojewody opolskiego „W sprawie standardów i dobrych praktyk w zakresie przyznawania środków na zadania zlecone z zakresu administracji rządowej” wynika, że opolskie samorządy nie wykorzystały wszystkich pieniędzy, które dostały na realizację zadań w 2014 r., np. na organizację „krajowych pasażerskich przewozów autobusowych” (zostało 560 tys. zł), czy na „Melioracje wodne – PROW 2007–2013 gospodarowanie rolniczymi zasobami wodnymi” (zostało prawie 4 mln zł). W sumie nadpłata dla samorządów wyniosła ponad 12 mln zł. Z 445,7 mln zł wydano 433,7 mln.
Niektórzy wojewodowie doszli do wniosku, że samorządy przejadają dotacje, np. na pensje. Urząd wojewódzki w Szczecinie zlecił w ubiegłym roku kontrolę wszystkich zachodniopomorskich gmin pod kątem pracochłonności i wydajności przy realizacji zadań zleconych. – Kontrole wykazały, że pieniądze z dotacji przeznaczane są w większości na wynagrodzenia osób wykonujących zadania z zakresu spraw obywatelskich. Wynagrodzenia te były na znacznie wyższym poziomie niż osób zatrudnionych w urzędach wojewódzkich, wykonujących zadania podobnego rodzaju – twierdzi Piotr Pieleszek z urzędu wojewódzkiego.
Służby wojewody ustaliły także, że poszczególne gminy nie dokonywały okresowych przeglądów kadrowych, które umożliwiłyby im optymalne gospodarowanie etatami.
– Liczba etatów związanych z realizacją zadań zleconych – a co za tym idzie koszty wynagrodzeń – była często niewspółmiernie wysoka w stosunku do faktycznych potrzeb – dodaje Piotr Pieleszek.

Gdzie pieniędzy brakuje

Wojewoda opolski przyznaje jednak, że większość zadań zleconych jest niedofinansowana. Widać to w przypadku orzekania o niepełnosprawności i wydawania kart parkingowych – niedobory na 2015 r. szacuje się na 925 tys. zł (rok wcześniej – 754 tys. zł), funkcjonowania powiatowych jednostek nadzoru budowlanego (w 2014 r. zabrakło ok. 200 tys. zł na wydatki rzeczowe, ponadto są też braki etatowe) czy gospodarowanie nieruchomościami Skarbu Państwa (niedobór wyniósł 1 mln zł).
Województwo małopolskie doliczyło się, że za mało jest pieniędzy na zadania z zakresu spraw obywatelskich (np. ewidencja ludności, wydawanie dowodów). – Szacuje się, że w sumie dotacje dla gmin województwa małopolskiego powinny się zwiększyć o ok. 10 mln zł (zaplanowana kwota wynosi 15,77 mln zł) – mówi Jan Brodowski.
Także podkarpacki urząd wojewódzki stwierdził, że rząd przekazuje jednostkom za małe kwoty na zadania zlecone. – Podczas opracowywania projektu budżetu państwa na 2015 r. deficyt w tym zakresie został oszacowany na ok. 110 mln zł – informuje Małgorzata Oczoś-Błądzińska, rzecznik wojewody podkarpackiego.
Deficyt dotyczył w szczególności wydatków na pomoc społeczną, administrację publiczną (m.in. sprawy obywatelskie) czy meliorację. – Wojewoda będzie się starał o pozyskanie dodatkowych pieniędzy w ramach podziału rezerw celowych budżetu państwa – zapewnia Małgorzata Oczoś-Błądzińska.
Samorządy szacują, że skala niedofinansowania zadań zleconych może sięgać nawet 10 mld zł rocznie. Czy rząd coś im dosypie? A może wystarczy uporządkować system i np. nadwyżki w przypadku jednych zadań przerzucić tam, gdzie pieniędzy jest za mało? – W MF trwają analizy mające na celu wypracowanie mechanizmów umożliwiających przyjęcie jednolitych metod kalkulacji kosztów wybranych zadań realizowanych przez jednostki samorządu terytorialnego – czytamy w odpowiedzi ministerstwa. Resort zastrzega od razu, że prace w tym zakresie są procesem długotrwałym. Dopiero po jego zakończeniu ma być podjęta decyzja o kierunku dalszych działań.
Samorządy nie wierzą jednak, by rząd dołożył im znaczącą sumę. – Wydaje mi się to nieprawdopodobne. Ale okres przedwyborczy obfituje w różne niespodzianki, więc niczego nie można przesądzić – komentuje Marek Olszewski, szef Związku Gmin Wiejskich RP.