Dokonywane w ostatnich latach zmiany w PIT powodują, że traci znaczenie uchwalona w 2003 r. ustawa o dochodach jednostek samorządu terytorialnego, która przez dwie dekady dobrze służyła rozwojowi gmin. Ważną jej częścią jest podatek od nieruchomości, obowiązujący w praktycznie niezmienionej postaci od 1991 r. - pisze burmistrz miasta Kowal Eugeniusz Gołembiewski.

Podatek ten jest jednym z najważniejszych źródeł dochodów własnych wszystkich samorządów gminnych oraz miast na prawach powiatu. Ze sprawozdań za 2021 r. wynika, że dochody gmin i miast na prawach powiatu z tytułu podatku od nieruchomości to 26,1 mld zł w skali roku. Dla porównania dochody tej samej kategorii samorządów z udziału w PIT – najważniejszego, ale malejącego z powodu obniżania stawek podatkowych oraz wprowadzania nowych ulg źródła dochodów JST – wyniosły 53,1 mld zł. O ile ustawa o PIT była i jest chętnie zmieniana przez kolejne rządy, o tyle licząca ponad 30 lat ustawa o podatkach i opłatach lokalnych nie była modyfikowana od początku swojego obowiązywania. Oczywistym powodem takiego zaniechania jest obawa kolejnych rządów przed narażeniem się wyborcom. W praktyce jedyne zmiany polegają na corocznym korygowaniu maksymalnych stawek podatkowych przez Ministerstwo Finansów – zwykle o inflację w roku bazowym.
Bez bazy danych
Głównym powodem, który blokuje konieczne zmiany w podatku od nieruchomości, jest obawa przed wprowadzeniem podatku katastralnego, czyli od wartości nieruchomości, którym co jakiś czas straszeni są podatnicy. W obecnym stanie prawnym wysokość płaconego podatku jest zależna od: rodzaju nieruchomości, ich wielkości oraz stawek podatkowych uchwalanych każdego roku przez rady samorządów gminnych, w których kompetencji jest możliwość obniżania ustawowych stawek.
Jeszcze do niedawna Ministerstwo Finansów tak dalece nie interesowało się dysfunkcjami w systemie podatków lokalnych, że nie zbierało nawet danych na temat dochodów, jakie uzyskują polskie gminy z poszczególnych kategorii podatkowych, a jest ich łącznie dziewięć. Do tego należy doliczyć też 2-proc. podatek od wartości budowli, wykorzystywanych do prowadzenia działalności gospodarczej. Jedyne dane, jakie były do niedawna zbierane przez Ministerstwo Finansów w tym zakresie, dotyczyły tylko dochodów gmin z podatku od nieruchomości – bez rozróżniania kategorii podatkowych oraz finansowych skutków obniżania maksymalnych ustawowych stawek. Dopiero w wyniku wieloletnich starań niżej podpisanego na forum Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu dane te są gromadzone od roku. Są one bardzo ważne, bo na ich podstawie można projektować zmiany w podatku od nieruchomości w ramach istniejącego systemu.
Niezbędny przegląd kategorii
O jakie zmiany w podatku od nieruchomości zabiega reprezentowana przeze mnie Unia Miasteczek Polskich? Proponujemy, aby w pierwszej kolejności dokonać przeglądu kategorii opodatkowanych nieruchomości i wysokości przypisanych do nich stawek podatkowych, uzależniając ich wysokość od charakteru nieruchomości i miejsca ich położenia.
Dla większości gmin wiejskich i małych miast zbyt wysokie są np. ustawowe stawki podatku z tytułu działalności gospodarczej – duże miasto oferuje zwykle lepszą infrastrukturę i większe zasoby ludzkie. Podobnie ma się rzecz z wysokością podatku od działek przydomowych. Obecnie podatek w wysokości 54 gr za 1 mkw. działki trzeba płacić zarówno w dużych miastach, jak i na polskiej prowincji, gdzie stawka ta jest stanowczo zbyt wysoka, ponieważ działki są tam dużo większe, a nieruchomości o wiele mniej warte. Ustawowa – stanowczo zbyt wysoka dla polskiej prowincji – stawka za 1 mkw. działki przydomowej pozostaje też w rażącej dysproporcji do wynoszącej tylko 89 gr ustawowej stawki za 1 mkw. mieszkania, która wydaje się z kolei zbyt niska dla wszystkich polskich gmin. Ustawowa, wynosząca 89 gr stawka podatku za 1 mkw. mieszkania powoduje, że koszty jego pozyskania dla budżetu gminy, zwłaszcza w przypadku mieszkań o małej powierzchni, np. 30–50 mkw., są nieproporcjonalnie wysokie w stosunku do wartości samego podatku.
Dla przykładu: podatek od mieszkania o powierzchni np. 50 mkw., nawet przy maksymalnej stawce, wynosi niespełna 45 zł. Od tej kwoty należy jednak odjąć administracyjne koszty wytworzenia decyzji, a przede wszystkim opłaty za korespondencję, które w przypadku współwłasności małżonków wynoszą ok. 20 zł. Jeśli ktoś się od decyzji podatkowej odwoła, to powoduje to konieczność dalszej korespondencji, a w konsekwencji podatek w takim przypadku zamiast dochodu przynosi straty. A jest on przecież najczęstszym, a czasem jedynym zobowiązaniem podatkowym w stosunku do gminy, z której usług i świadczeń korzystają wszyscy mieszkańcy. Nie należy więc się bać urealnienia jego wysokości. Jeśli porówna się wydatki każdej polskiej czteroosobowej rodziny związane np. z odpadami, które w skali roku wynoszą 1000–1200 zł, widać, jak symboliczny jest obecnie podatek od domów i mieszkań.
Należy zaznaczyć, że dzięki wprowadzonej od niedawna sprawozdawczości, wiadomo, że łączna powierzchnia mieszkań wynosi w całej Polsce nieco ponad 1 mld mkw. Podwyższenie więc stawki tego podatku nawet do 3–5 zł za 1 mkw. nie zrujnowałoby budżetów domowych, a przyniosłoby to gminom wielomiliardowe dochody. Obniżyć należałoby natomiast ustawowe stawki podatku od budynków gospodarczych i garaży (8,68 zł za 1 mkw.).
Kolejne absurdy
Podatek od garaży to temat sam w sobie. Jeśli garaż znajduje się w budynku, to ustawowa stawka podatku wynosi tylko 89 gr za 1 mkw. Jeśli jest wolno stojący, podatek wynosi aż 8,68 zł za 1 mkw. Oznacza to, że w wielu wypadkach podatek za garaż jest większy niż za cały dom! Natomiast właściciele garaży blaszanych nie płacą za ich posiadanie nawet symbolicznej złotówki, stąd tak wiele tego typu budowli szpeci krajobraz Polski.
Potwierdzeniem nie tylko dysfunkcjonalności, lecz także niesprawiedliwości obecnego podatku od nieruchomości jest to, że podatek w takiej samej wysokości płacą zamożni posiadacze rezydencji np. o pow. 300 mkw., jak niezamożni ludzie za budynek gospodarczy o pow. 30 mkw., w którym trzymają np. opał. Bardzo wysoka ustawowa stawka za budynki gospodarcze stanowi szczególnie duży problem dla gmin wiejskich. Ma to m.in. związek z byłymi rolnikami, którzy po wyjściu z zawodu pozostają właścicielami dużych powierzchniowo budynków gospodarczych, które były im konieczne do produkcji rolnej. Wtedy z mocy prawa były nieopodatkowane, natomiast po utracie rolniczego przeznaczenia stają się zwykłymi budynkami gospodarczymi i zawyżają sztucznie potencjał dochodów podatkowych gmin wiejskich, które zwykle są zmuszone umarzać podatki od tego rodzaju nieruchomości.
Skoro o nonsensach w zakresie podatku od nieruchomości mowa, dziwi symboliczna, bo wynosząca tylko 5,17 zł, stawka od 1 ha powierzchni jeziora bądź innego akwenu.
W przypadku przeprowadzania radykalnych zmian w podatku od nieruchomości należałoby też koniecznie podjąć decyzję o dywersyfikacji obowiązujących ustawowych stawek w zależności od miejsca ich położenia. Za podstawę należałoby przyjąć zamożność jej mieszkańców – w oparciu o zapłacony przez nich podatek PIT.
Zmotywować samorządy
Odrębnym, ale bardzo ważnym tematem jest też podatek rolny. Skoro nie ma w Polsce woli wprowadzenia podatku dochodowego od działalności rolniczej, należałoby rozważyć opodatkowanie każdego hektara używanego do produkcji rolnej – w ścisłej korelacji do otrzymywanych przez rolników dopłat unijnych. Po wprowadzeniu tych wszystkich zmian należałoby też dyscyplinować te gminy, które wolą otrzymywać subwencję wyrównawczą z budżetu państwa, niż zabiegać o wyższe dochody podatkowe, uzależniając wysokość subwencji od wysokości stawek uchwalanych przez radę danej gminy.
Jest bowiem prawdą, że obecny system nie mobilizuje samorządów do działań ukierunkowanych na wzrost własnych dochodów podatkowych zbieranych od mieszkańców.
Poruszane i zasygnalizowane tematy są bardzo ważne dla przyszłości wszystkich polskich gmin. Postulowane zmiany ustawowe winny jednak stanowić tylko część modyfikacji prawa ukierunkowanych na zwiększenie dochodów własnych wszystkich JST, a więc także powiatów i województw, aby chronić je przed zapaścią finansową i jej wszystkimi konsekwencjami. ©℗
Inne przepisy o JST, które trzeba zmienić
Oprócz konieczności uchwalenia nowych ustaw dotyczących kształtowania finansów samorządów, w tym w kontekście oświaty, warto byłoby też dokonać kilku innych zmian ważnych dla samorządu terytorialnego:
■ 20 proc. Polaków nie jest przypisanych do żadnego gminnego systemu gospodarki odpadami. To powoduje, że za wytworzone przez nich śmieci muszą płacić inni. Dlatego należy wprowadzić prawny obowiązek przynależności każdego Polaka przebywającego w kraju do któregoś z gminnych systemów gospodarki odpadami.
■ Coraz częściej pojawiające się kontrowersje przy zmianie granic administracyjnych poszczególnych gmin winny rozstrzygać referenda lokalne. Głos decydujący o zmianach winien należeć do ludzi, których miałyby one dotyczyć.
■ Od 1959 r. obowiązuje ustawa, na mocy której kolumbaria z prochami zmarłych muszą być oddalone od budynków mieszkalnych o co najmniej 50 m. To oczywista bzdura ze względu na to, że prochy ludzkie nie stanowią żadnego zagrożenia sanitarnego.
■ Należy z mocy ustawy odrolnić wszystkie grunty znajdujące się w granicach miast, czyli przywrócić przepisy obowiązujące do 2015 r.
■ W trosce o psy i pogryzionych przez nich ludzi należy wprowadzić obowiązek ich czipowania.
■ Władze samorządowe każdej gminy należy wyposażyć w kompetencje pozwalające wyegzekwować obowiązek odchwaszczania działek. Jedna zachwaszczona działka, czasem kupiona tylko w celu lokaty kapitału, potrafi zniweczyć wysiłek właścicieli wielu zadbanych gruntów znajdujących się w ich sąsiedztwie.
■ Należy ujednolicić sposób wyliczania najniższego wynagrodzenia w sferze publicznej z podmiotami gospodarczymi. Obecnie do najniższej pensji w sferze publicznej nie zalicza się dodatku stażowego, co znacząco podnosi wydatki płacowe, ale jest także niesprawiedliwe w stosunku do osób spoza sektora publicznego.